Powerchordy
Powerchordy to akordy składające się tylko z prymy i kwinty oraz ewentualnie z oktawy. Z uwagi na brak składnika tercji można o nich powiedzieć, że są one neutralne pod względem charakteru brzmieniowego. Skoro więc są czegoś pozbawione, to dlaczego w ich nazwie jest słowo power?
Power (ang. energia, moc) dosyć dobrze oddaje istotę tych wielodźwięków, ponieważ dwa dźwięki leżące względem siebie w odległości kwinty charakteryzują się silnym, spójnym współbrzmieniem. Przy okazji warto dodać, że inne popularne określenia na powerchordy to kwinty i funty. Granie powerchordów jest jednym z podstawowych tematów dla każdego gitarzysty, który pojawia się w wielu gatunkach muzycznych. Mimo to warto mu się bliżej przyjrzeć, ponieważ takie elementarne sprawy często traktowane są marginalnie, jako niegodne uwagi. Ale nic bardziej błędnego. Sweeping, tapping i inne tego typu elementy składowe warsztatu gitarzysty są, bez wątpienia, ważne, jednak najistotniejsze są podstawy. A powerchordy to podstawa dla każdego gitarzysty, który - szczególnie w muzyce ostrzejszej - bardziej koncentruje się na grze rytmicznej. Jako że wykorzystanie powerchordów w rocku i metalu jest znacznie częstsze, dlatego w tym miesiącu zajmiemy się tym tematem nieco szerzej.
Opalcowanie powerchordów opiera się na wykorzystaniu palca wskazującego oraz palca serdecznego lub małego. Wszystkie prezentowane w tym warsztacie przykłady proponuję grać na dwa sposoby, tj. zarówno z wykorzystaniem palca serdecznego, jak i małego. Szczególnie to drugie opalcowanie stawia przed nami większe wymagania wykonawcze, co wynika z trudności w ujarzmieniu najsłabszego, czwartego palca. Choć przedstawione w tym miesiącu ćwiczenia składają się z dwudźwięków, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby wykonać je z dodatkowym dźwiękiem - oktawą, która w zapisie nutowym i tabach została przedstawiona w nawiasie. Opalcowanie powerchordów granych z oktawą proponuję również przećwiczyć na dwa sposoby. Pierwszy z nich to wykorzystanie palca wskazującego i serdecznego, którym gramy zarówno kwintę, jak i oktawę. Natomiast druga możliwość zakłada użycie - oprócz palca wskazującego - również palca serdecznego (kwinta) oraz małego (oktawa). Jak łatwo zauważyć, ostatni przykład nie zawiera oktawy, ale tym zajmiemy się trochę później...
Przykład 1 zawiera motywy grane na tych samych strunach, jednak na różnych pozycjach. A zatem skupimy się tu na przemieszczaniu lewej ręki w poziomie, nie przejmując się pozostałymi strunami. Jedną z podstawowych trudności związanych z omawianym w tych warsztatach tematem jest precyzyjne utrzymanie chwytu przy szybkich zmianach pozycji. Warto zauważyć, że przy graniu kwinty palcem małym, odległość pomiędzy palcami trzymającymi chwyt będzie się zmieniać w zależności od tego, na której pozycji znajduje się ręka. Dla początkujących gitarzystów, którzy nie mają jeszcze dobrze opanowanej techniki gry małym palcem, może to stanowić pewne wyzwanie. Z drugiej zaś strony jest to doskonałe ćwiczenie na wzmocnienie tego właśnie palca. Kolejną bolączką gitarzystów - grających riffy podobne do przedstawionego w omawianym ćwiczeniu - są niekontrolowane "świsty", pojawiające się podczas szybkiego przesuwania ręki po strunach, co jest nieuniknione podczas nagłych zmian pozycji. Efekt ten słyszalny jest tym wyraźniej, im bardziej rozkręcony jest wzmacniacz lub przester. Moim zdaniem - takie dodatkowe efekty dźwiękowe nie są zjawiskiem negatywnym pod warunkiem, że owe odgłosy nie zdominują całej zagrywki... To właśnie dzięki nim nasza - jak by nie patrzeć - prosta, mechaniczna, rytmiczna, a przez to czasem monotonna gra nabiera życia i nie jest już tak mocno sterylna, jak to czasem słychać u niektórych gitarzystów, którzy koncentrując się przesadnie na samej technice, nie dopuszczają do powstania żadnego, nawet tego najmniejszego błędu natury ludzkiej, jakim jest drobna niedoskonałość rytmiczna, artykulacyjna itp. Istotą muzyki jest przecież to, że nie lokuje się ona w samej technice, lecz w emocjach, które przekazujemy za pomocą różnych smaczków, brudów, delikatnego i z pozoru przypadkowego trącenia strun itp. Ale jest to tylko taka dygresja rzucona na marginesie.
Wracając zatem do tematu: Powyżej zostały przedstawione problemy związane z szybkimi zmianami pozycji. Ale co się stanie, jeśli zamiast pozycji będziemy zmieniać struny? Również i w tym przypadku zostaniemy zmuszeni do zwrócenia bacznej uwagi na precyzję wykonania, ponieważ odrywając palce od strun i zmieniając chwyt, powodujemy, że powstaje minimalna pauza, która jest tym dłuższa, im większa jest odległość pomiędzy powerchordami. Przykład 2 składa się z ćwiczeń, umożliwiających opanowanie umiejętności wykonywania czystych i płynnych zmian chwytów.
Kolejne ćwiczenie (Przykład 3) zawiera połączenie tych dwóch, omówionych już wyżej problemów.
Na zakończenie zostawimy sobie troszkę inny rodzaj zagrywek. W przykładzie 4 zostały bowiem zaprezentowane riffy, w których wykorzystamy puste struny i pokombinujemy nieco z opalcowaniem. Chociaż w normalnej grze tego typu wygibasy nie są raczej stosowane, to warto coś takiego przećwiczyć. Zauważmy, że w prezentowanej tu zagrywce w jednakowym stopniu wykorzystujemy wszystkie cztery palce lewej ręki, i to bez żadnej taryfy ulgowej! Z uwagi na ograniczoną objętość tego warsztatu zagrywka z przykładu 4 została skonstruowana w sposób umożliwiający wykonanie jej na dwa sposoby. Pierwszy, łatwiejszy, polega na założeniu, że zmiany chwytów mogą być związane z wystąpieniem minimalnych przerw pomiędzy poszczególnymi powerchordami. Przykładowo: grając dwudźwięk na 3 progu struny A5 (palec środkowy) i 5 progu struny D4 (palec mały), odrywamy palce, a następnie układamy dłoń do kolejnego chwytu - tym razem na progu 2 i 4. Drugi sposób zakłada konsekwentne trzymanie palców na odpowiednich progach (tutaj: 3 na A5 i 5 na D4) do samego końca, tj. do momentu, aż nie zostanie ustalony chwyt kolejnego powerchordu. Jest to znacznie trudniejsze, ale też bardziej rozwijające, szczególnie pod względem zwiększenia niezależności ruchowej palców.
Życzę powodzenia przy ujarzmianiu nacierających hord powerchordów i zachęcam do samodzielnego rozbudowywania przedstawionych tu ćwiczeń!