Po prostu Slayer
Znajdujący się w tym wydaniu "Gitarzysty" artykuł o grupie Slayer nie byłby kompletny bez uzupełnienia w postaci prezentacji kilku charakterystycznych dla duetu King- Hanneman riffów. Po prostu pominięcie tego tematu byłoby grzechem...
...a skoro mowa o grzechu, to spójrzmy na przykład 1, zawierający charakterystyczną dla wczesnych dokonań Slayera figurę rytmiczną, podobną do riffu z kompozycji "Captor Of Sin". Umiarkowane tempo (188BPM) oraz wygodny sposób kostkowania sprawiają, że motyw ten doskonale nadaje się na rozgrzewkę. Każdy powerchord gramy z góry na dół, a pozostałe nuty kostkujemy naprzemiennie. Na pierwszej ćwierćnucie taktu znajduje się ósemka i dwie szesnastki, na drugiej - dwie ósemki, na trzeciej - dwie szesnastki i ósemka, a wreszcie na czwartej - ćwierćnuta. W oryginale figura ta jest grana najpierw z dźwiękiem bazowym E, a następnie o kwartę wyżej. Eksperymentowanie w tym zakresie zostawiam już Wam. Zresztą, szukanie nowych rozwiązań na bazie znanych zagrywek to podstawowy element ćwiczeń w każdej stylistyce, wszak jedynie w ten sposób można stworzyć coś nowego i interesującego, a także odnaleźć to, co najważniejsze - własny, niepowtarzalny styl. Wracając do tematu: w ostatnim takcie znajduje się prosty motyw w skali E-moll, uzupełniony dość typową dla Slayera sekwencją powerchordów zbudowanych także na dźwiękach spoza skali: D5, C#5, Bb5 (według rodzimego systemu: B) i A5.
Przykład 2 zawiera riff oparty na ósemkowych triolach, uzupełniony dwudźwiękowymi glissandami. To wariacja na temat początkowych dźwięków utworu "Postmortem". W celu uzyskania odpowiedniej energii, wszystkie dźwięki staramy się kostkować z góry na dół. Zwróćmy uwagę na chromatyczne tematy pojawiające się po raz pierwszy w takcie 3. Można je grać na dwa sposoby: kostkując naprzemiennie lub sukcesywnie z góry na dół. Choć druga metoda wydaje się z pozoru lepsza, to spójrzmy na ten riff w szerszym kontekście: Chwilowe wprowadzenie kostkowania naprzemiennego, a więc - że się tak wyrażę - mniej "stabilnego", pozwala nam wyeksponować znajdujący się tuż za nim motyw. W tym przypadku jest to pochód solidnych, tłumionych dźwięków granych z góry na dół. Nawet w tak prymitywnych - jak sądzą niektórzy - gatunkach muzycznych, jak metal, istnieją niuanse, które należy poznać. Po prostu diabeł tkwi w szczegółach (co w przypadku Slayera jest szczególnie prawdziwym stwierdzeniem...).
Wstęp do utworu "Raining Blood" jest na tyle znanym tematem, że pozwolę sobie go pominąć i omówić riff bazujący na innym fragmencie tej kompozycji. Chodzi o nagłe przyśpieszenie ze 176BPM do 196BPM, które nie dość, że wymaga szybkiego kostkowania, to stawia duże wymagania lewej ręce i ogólnie zmusza do solidniejszego podejścia do kwestii synchronizacji rąk. Widoczna w przykładzie 3 pierwsza grupa szesnastek jest opalcowana zgodnie ze schematem 4 2 1, natomiast druga - 4 3 1 (palce: 1 - wskazujący, 2 - środkowy, 3 - serdeczny, 4 - mały). W oryginale muzycy najprawdopodobniej powtarzają figurę 4 2 1, my jednak utrudnimy sobie zadanie, wprowadzając układ 4 3 1. Precyzyjne wykonanie tej zagrywki w tempie 196BPM wymaga pewnego nakładu pracy, który się jednak opłaci. Szybkie kostkowanie naprzemienne w grze rytmicznej rzadko kiedy połączone jest z aktywnym opalcowaniem - w końcu zdecydowana większość utworów thrash czy death metalowych zwalnia nas z konieczności jednoczesnego zwracania uwagi na te dwie kwestie. Prezentowaną zagrywkę najlepiej ćwiczyć z metronomem ustawionym na mniejszą wartość tempa i zwiększać stopniowo, bez zbędnego pośpiechu.
Przykład 4 zawiera zagrywkę podobną do motywu umieszczonego przed solówką utworu "Dittohead", pochodzącego z płyty "Divine Intervention". Po zagraniu pierwszego dźwięku (5. próg struny A5) od razu przechodzimy do pozycji 6., aby ułatwić sobie wykonanie zagrywki. Tradycyjnie już namówię Was do kontrolowanego leniuchowania, proponując opalcowanie tego riffu w możliwie najprostszy sposób, czyli stosując technikę znaną jako "rolling-fingers". Chodzi o pewnego rodzaju płynne przetoczenie palca, który jest ułożony na dwóch strunach (w przypadku pierwszego wystąpienia tej techniki: z dźwięku as na es, przy czym oba leżą na strunie 6.), z jednej struny na drugą. Mówiąc bardziej obrazowo: palec wskazujący lewej ręki umieszczamy na 6. progu strun D4 i A5, przy czym - grając pierwszy dźwięk - wytłumiamy strunę A5 czubkiem palca, by chwilę później zagrać drugi dźwięk, tłumiąc jednocześnie poprzednio zaatakowaną strunę opuszkiem tegoż palca. Jak to zwykle w życiu bywa, wykonanie tej techniki jest znacznie łatwiejsze w praktyce, niż wynika to z opisu.
Na koniec pozwoliłem sobie zostawić tak zwane sedno sprawy, czyli najtrudniejszą z prezentowanych dziś zagrywek. Chodzi o riff bazujący na jednym z motywów utworu "War Ensemble" (przykład 5). Podstawowa trudność polega tu na użyciu dwóch strun, przy czym każdorazowa ich zmiana nie jest w żaden sposób ułatwiona poprzez wprowadzenie choćby chwili oddechu. Skoro tak, to o tę - tak zresztą ważną - odrobinę odpoczynku musimy powalczyć sami, w końcu to "War Ensemble"... Wykorzystajmy fakt, że każdy dźwięk zagrany na strunie A5 nie jest tłumiony. Ten drobny szczegół pozwoli nam - choćby na ułamek sekundy - nieco oderwać prawą rękę podczas gry. Każdorazowy kontakt ze struną A5 powinien być połączony z delikatnym podniesieniem całej dłoni znad strun, a powrót do gęstej faktury na strunie E6 odwrotnie, tj. z dociśnięciem dłoni do strun. Ten wahadłowy, luźny ruch sprawi, że łatwiej będzie nam znieść trudy długotrwałej gry. Jakiekolwiek napięcie mięśni dłoni spowoduje, że już po kilku taktach nie będziemy w stanie poradzić sobie z tą zagrywką.
Niestety, z powodu ograniczonej objętości warsztatów, nie sposób omówić większości riffów, które przyniosły grupie Slayer rozgłos. Gra w harmoniach ("Raining Blood"), dwugłosach ("Dead Skin Mask"), długie wzbudzenia ("South Of Heaven"), czy charakterystyczne motywy grane na czystym brzmieniu gitary ("213", "Seasons In The Abyss") - to sprawy, którym należałoby poświęcić znacznie więcej miejsca i czasu. Jedno jest pewne - dla gitarzystów planujących grę ostrzejszych odmian metalu, riffy stworzone przez duet King-Hanneman powinny stanowić obowiązkową pozycję w codziennym programie ćwiczeń. To jest po prostu Slayer.