Naturalnie, że... flażolety

Sławomir Sobczak
Naturalnie, że... flażolety

Nowatorstwo współczesnej muzyki spod ciężkiej gwiazdy, że się tak wyrażę, w dużej mierze polega na obniżaniu stroju gitary i stosowaniu coraz to potężniejszych brzmień.

Czy koniecznie musimy iść tą drogą? Zamiast podążać utartym szlakiem warto czasem spróbować uzupełnić swój warsztat nowymi środkami wyrazu, poszerzając zakres stosowania technik. Aby urozmaicić swoją grę rytmiczną i wyjść poza ciasny gorset, szyty przez współczesnych producentów uczestniczących w wyścigu po statuetkę dla czegoś, co można określić mianem "najcięższego albumu wszech czasów", wcale nie trzeba szukać daleko. Wystarczy przypomnieć sobie, co już umiemy, i sprawdzić, które techniki gry są popularne w grze na gitarze klasycznej i akustycznej, a także w innych stylach muzycznych. Następny krok będzie polegał już tylko na zaadoptowaniu tych technik do gry rytmicznej. Weźmy choćby takie flażolety naturalne, które są powszechnie znane, i spróbujmy wykorzystać możliwości, jakie daje nam ich zastosowanie podczas gry rytmicznej. Zobaczmy, co z tego wyniknie.

Jak zwykle rozpoczniemy od stosunkowo prostego ćwiczenia, by następnie przejść do zagrywek nieco trudniejszych. Przykład 1 dowodzi, że wykorzystując tylko jedną strunę (A5) i nie dotykając progów, jesteśmy w stanie zagrać całkiem sensowną melodię. W zaprezentowanej obok notacji flażolety naturalne zostały oznaczone jako N.H. (skrót od ang. natural harmonics), ale często stosuje się też inne sposoby zapisu, np. harm. Wróćmy jednak do naszego przykładu, w którym korzystamy z flażoletów na progach: 4, 5, 7 i 12. Mamy tu kolejno dźwięki: cis (4 próg), a (5 próg), e (7 próg) oraz a (12 próg). Grając poszczególne flażolety, zauważymy, że im wyższe są wydobywane z instrumentu składowe harmoniczne, tym trudniej wprawić strunę w drgania. Podręczniki do nauki gry na gitarze klasycznej zalecają atakowanie struny bliżej mostka, co jest jak najbardziej zasadne, jednak niestety nie zawsze. W przypadku bowiem gitary elektrycznej, grającej na rozkręconym wzmacniaczu czy też z użyciem efektu przesterowującego, kostkowanie w pobliżu mostka jest nie tylko niewygodne, ale i nieefektywne. Tutaj najlepiej skupić się na silniejszym i skoncentrowanym ataku struny, który możemy uzyskać poprzez szarpnięcie jej większą powierzchnią kostki, a nie tylko samym czubkiem.

 



Zobaczmy, co w tym czasie powinna robić ręka lewa. Jak wiemy, wydobycie flażoletu naturalnego polega na szybkim oderwaniu opuszki palca od struny przy jednoczesnym wydobyciu dźwięku prawą ręką. Warto tu jednak przypomnieć o kilku ważnych sprawach dotyczących flażoletów naturalnych w kontekście użycia ich na strunach basowych, korzystając przy tym z przesteru. Przede wszystkich wydobycie tonów harmonicznych na tych strunach jest trudniejsze niż na strunach wiolinowych, jednak na naszą korzyść działa tu fakt użycia przesteru. Drugim problemem jest nieco dłuższy czas, w którym należy tłumić strunę na węźle, a który potrzebny jest do wprawienia jej w wibracje o częstotliwości odpowiadającej konkretnemu flażoletowi. Powinno to wyglądać mniej więcej tak: najpierw dotykamy struny lewą ręką, następnie atakujemy ją kostką, a dopiero po chwili odrywamy od niej palec lewej ręki.

W przedstawionym przykładzie wszystkie pozostałe dźwięki tłumimy prawą ręką, co jest jeszcze jednym z dowodów na to, że atakowanie struny w pobliżu mostka (jak się to dzieje na gitarze klasycznej) jest wręcz niepraktyczne. W przypadku riffów z dźwiękami tłumionymi istnieje ryzyko przyzwyczajenia się do komfortu, jaki niesie ze sobą brak dźwięków wybrzmiewających, a więc potencjalnie generujących niepożądane efekty.

Dlatego właśnie za chwilę zmierzymy się z dźwiękami wybrzmiewającymi, których nie wytłumimy prawą ręką ułożoną na mostku. Przykład 2 zawiera riff wymagający zwrócenia większej uwagi na kontrolę niepożądanych zjawisk dźwiękowych. Szczególnie ważne są fragmenty, w których występują flażolety, takie jak np. początek taktu 2, gdzie po zagraniu flażoletu nad 12 progiem struny D4 od razu koncentrujemy się na strunie A5. Konieczne jest więc zadbanie o to, aby struna D4 została wytłumiona, do czego najlepiej wykorzystać lewą rękę.



Przykład 3 składa się praktycznie z samych flażoletów i zawiera elementy gry typowej dla gitarzystów solowych, czyli takie jak sweeping. Mam tu na myśli drugi takt, bowiem pierwszy to jedynie wprawka przygotowująca do właściwego ćwiczenia. Podczas gry musimy zwrócić baczną uwagę na kwestię wytłumienia nieużywanych strun. Im szybsze tempo, tym trudniej zapanować nad flażoletami, które nie powinny już wybrzmiewać. Tutaj niestety nie jest tak łatwo, jak byśmy sobie tego życzyli, bowiem dźwięki te powstają tak naprawdę na pustych strunach, więc trudno jest je nagle wytłumić. Jak zwykle z pomocą przychodzi nam lewa ręka, a konkretnie palce niebiorące udziału w wydobywaniu aktualnie granych dźwięków.



Na koniec zostawimy sobie ćwiczenie (przykład 4) wyglądające dość niepozornie, jednak wymagające dużej sprawności i precyzji lewej ręki. W przedstawionej tu zagrywce istotne jest bowiem umiejętne użycie palców lewej ręki i szybkie zmiany ich położenia. Ostatnie dwie ósemki w pierwszym takcie grane są w zupełnie odmienny sposób: pierwsza z nich to flażolet wykonywany nad progiem 7, natomiast druga to dźwięk e uzyskany w tradycyjny sposób, a więc poprzez dociśnięcie palca do progu. Zauważmy, że w tym drugim przypadku palec umieszczamy między progami, natomiast podczas wydobywania flażoletu struna musi być dotknięta dokładnie nad progiem 7. Z opisanym problemem można sobie jednak łatwo poradzić, używając dwóch palców, przy czym serdeczny gra flażolet, natomiast środkowy gra dźwięk e na 7 progu. Wszystko fajnie, ale co zrobimy z czterema ostatnimi ósemkami w takcie trzecim? Tutaj ta sztuczka już nie pomoże i jedyne, co nam pozostaje uczynić, to wyćwiczyć wykonywanie precyzyjnych ruchów palców lewej ręki. Palec serdeczny musi zagrać dźwięk e na 7 progu, a potem błyskawicznie przemieścić się nad próg 7 (nie ma więc mowy o zwyczajnym uniesieniu palca!). Podobne zadanie stoi także przed palcem wskazującym, znajdującym się w okolicy progu 5.



Przedstawione powyżej sposoby gry nie są zbyt często stosowane, szczególnie przez gitarzystów rytmicznych, jednak to właśnie takie nietypowe zagrywki warto rozwijać, ponieważ tkwi w nich olbrzymi potencjał twórczy.

W publikowanym na łamach naszego magazynu cyklu warsztatów gitarowych "Metal", które mam przyjemność prowadzić, często pojawiają się sugestie, aby wytłumiać nieużywane struny, gdzie tylko się da. Tym razem muszę zaznaczyć, że prezentowana w tym miesiącu technika jest pod tym względem chyba najbardziej wymagająca. I choćby właśnie z tego powodu warto jest ją przećwiczyć, nawet jeśli nie zamierzamy wykorzystywać jej w naszej codziennej grze.

Na koniec przypomnę jeszcze o dwóch podstawowych sprawach, pomagających w wydobywaniu flażoletów. Po pierwsze stosujmy przetwornik przy mostku, a po drugie podkręćmy nieco wysokie tony i - o ile nią dysponujemy - użyjmy we wzmacniaczu gałki PRESENCE. Nie polecam natomiast zbyt swobodnego kręcenia potencjometrem GAIN, bowiem ćwiczenie na mocnym przesterze nie umożliwi nam uzyskania miarodajnej informacji choćby na temat naszych postępów w grze. No cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko życzyć Wam powodzenia i czerpania z gry wiele przyjemności!