Naprzemiennie
W tym miesiącu powracamy do jednej z fundamentalnych kwestii związanych z kostkowaniem, a mianowicie do kierunku, w którym atakujemy struny.
Sprawa jest z pozoru prosta, jednak - jak to zwykle bywa - im dalej w las, tym więcej drzew. Poznając kolejne techniki gry, a także pracując nad precyzją i artykulacją, dochodzimy do momentu, w którym wybór odpowiedniego kierunku kostkowania jest kluczowy dla uzyskania najlepszego efektu końcowego. Jako że w tym warsztacie nie zajmujemy się grą solową, spojrzymy na ten problem z punktu widzenia gitarzysty rytmicznego.
Opanowanie riffów o prostej budowie rytmicznej, do tego utrzymanych w niewielkim tempie, jest sprawą stosunkowo prostą. W przypadku takich motywów najczęściej sięga się po kostkowanie z góry na dół (w jednym kierunku) lub naprzemienne. To drugie rozwiązanie jest wygodne przy szybszych tempach lub w sytuacji, kiedy wolniejszy riff zawiera fragmenty złożone z nut o mniejszych wartościach rytmicznych. Kostkowanie naprzemienne wykonywane na jednej strunie jest stosunkowo łatwe, wymaga bowiem opanowania podstawowych umiejętności, jakie każdy gitarzysta powinien posiąść, czyli odpowiedniego poczucia rytmu i starannego układania kostki w połączeniu z optymalnym atakiem.
Sprawa komplikuje się po rozszerzeniu obszaru gry na więcej strun. W tym przypadku szczególnie problematyczne okazują się pierwsze dźwięki na nowej strunie. Zauważyliście, że wiele riffów w szybszym tempie granych na kilku strunach zawiera dźwięki o dłuższej wartości rytmiczniej w najbardziej problematycznych miejscach, czyli przy zmianie strun? Gitarzyści intuicyjnie tworzą takie rozwiązania, aby wygodniej zagrać swoje partie. Nie jest to w żadnym wypadku złe, ponieważ w większości przypadków owa strategia daje nawet lepsze rezultaty niż upakowanie na siłę dźwięków o takiej samej wartości rytmicznej, na przykład szesnastek. Za chwilę postaramy się przełamać tę rutynę, stawiając przed sobą zadanie polegające na zagraniu ciągu nut o takich samych wartościach, i to bez względu na sytuację, jednak na początek trochę sobie pofolgujemy…
Przykład 1 jest takim właśnie łatwym do opanowania wstępem do tematu kostkowania naprzemiennego. Pierwsze dwa takty zawierają jedynie cztery szesnastki wymagające tego sposobu kostkowania. Kolejne dźwięki (ósemki) w naturalny sposób sugerują wykorzystanie ruchu z góry na dół, co zresztą jest oznaczone w zapisie nutowym na stronie obok. Grając pierwsze dwa takty, zwróćcie uwagę na przejścia pomiędzy strunami, a szczególnie na to, że macie tu dużo czasu na przeniesienie kostki. Kolejne dwa takty nie dają już takiego komfortu - tutaj, zmieniając strunę, należy konsekwentnie kostkować w obydwie strony. Jest to znacznie trudniejsze, ponieważ wymaga dobrej koordynacji obu rąk i dużej precyzji. Dla ułatwienia dźwięki D na "2 i" zostały również objęte tłumieniem strun prawą dłonią ułożoną na mostku (P.M.), co odróżnia je od wyeksponowanej ósemki pojawiającej się w tym samym miejscu w taktach 1 i 2.
Przykład 2 nie zawiera już żadnych ósemek, tylko same szesnastki, nie ma tu więc żadnej taryfy ulgowej. Po początkowych dźwiękach granych na pustej strunie E6 przechodzimy do pozycji VII (takty 1-2), a następnie do V (takty 3-4). Druga część riffu wymaga większego rozciągnięcia palców, jednak wciąż jest wygodna do opalcowania. Zwróćcie uwagę na fakt, że w tym miesiącu zajmujemy się riffami, w których przejścia na kolejne struny następują zawsze na nieparzystej szesnastce taktu, co znacznie ułatwia sprawę, ponieważ pierwszy dźwięk znajdujący się na drugiej strunie zawsze wypada przy ruchu dłoni z góry na dół. Gdyby ten pierwszy dźwięk wymagał ataku z dołu do góry, to sprawa byłaby bardziej skomplikowana. Ale bez obawy - za miesiąc przygotuję dla Was kilka riffów z przejściami wypadającymi na parzystych szesnastkach, z którymi również będzie można sobie poradzić.
Przykład 3 jest najtrudniejszy ze wszystkich prezentowanych w tym miesiącu, ponieważ opiera się na pochodach chromatycznych, które wymagają opalcowania angażującego aż cztery palce lewej dłoni. Rozpoczynamy od sekwencji sześciu dźwięków Cis na progu 4 struny A5, po których przechodzimy na Gis znajdujący się na tym samym progu struny E6. Można to opalcować, stosując dwa oddzielne palce - na przykład mały do Cis i serdeczny do Gis - jednak polecam Wam wykorzystanie patentu znanego pod nazwą rolling-fingers. Jego istota sprowadza się do zastosowania jednego palca do gry każdej pary dźwięków znajdujących się na sąsiednich strunach na tym samym progu. Jak to zrobić? Otóż Cis gramy palcem małym, a następnie przetaczamy go na strunę E6 w taki sposób, aby jednocześnie zerwać kontakt opuszki palca ze struną A5. Cała operacja jest bardziej prosta, niż to może wynikać z opisu. Kluczowe jest tu wykonanie owego minimalnego przetoczenia palca po strunach.
Dźwięk G na progu 3 struny E6 gramy palcem serdecznym, po czym przechodzimy na ten sam próg struny A5, co możemy zrobić, stosując opisaną wyżej metodę - a więc dociskamy palcem serdecznym strunę A5 i jednocześnie zrywamy kontakt ze struną E6, tym samym ją wytłumiając. Kolejne dźwięki rozpracujcie sami i zagrajcie je w sposób intuicyjny - zapewniam, że jest to łatwe do wykonania.
Przykład 4 składa się z dwóch części: pierwszej, opartej na pulsacji czwórkowej, i drugiej - triolowej. Tym razem gramy na trzech strunach i podkręcamy tempo do 170 BPM, jednak dla równowagi upraszczamy sam riff, w którego pierwszej części mamy jedynie prymę, kwintę i oktawę. Druga część ćwiczenia, pomimo odmiennej pulsacji, nie wymaga zmiany kierunku kostkowania, a jedynie jego częstotliwości. Mówiąc o kostkowaniu naprzemiennym, warto zastanowić się nad tym, jak ono wpływa na ogólny charakter brzmieniowy riffu. Paradoksalnie im bardziej zwolnione tempo, tym trudności z grą mogą być większe. Ruch naprzemienny dłoni sprawia, że wyraźniej słychać drobne różnice pomiędzy dźwiękami kostkowanymi w różnych kierunkach. Z jednej strony może to być wada, jednak z drugiej - dzięki tym niewielkim niedoskonałościom - nie odnosi się wrażenia, że na gitarze gra jakiś automat. Pamiętajcie zatem o tym, aby do kostkowania naprzemiennego nie zawsze podchodzić w przesadnie metodyczny sposób i aby dostosować swój sposób gry do wymaganego efektu końcowego.