Czytajmy nuty!

Robert Lewandowski
Czytajmy nuty!

Znajomość zapisu nutowego umożliwia nie tylko odczytywanie czyjejś i zapisywanie swojej muzyki, ale jest także bardzo pomocna w zrozumieniu teorii.

Wśród gitarzystów, zwłaszcza samouków, umiejętność biegłego czytania nut nie jest zjawiskiem zbyt częstym - przeciwnie, można powiedzieć, że nieznajomość nut jest niemal regułą.

Co gorsza, fakt ten zamiast być czymś wstydliwym, zdaje się być dla wielu niemalże powodem do chluby, a wielu znanych gitarzystów bez zawstydzenia przyznaje się do swojego analfabetyzmu. Ostatnio zdarzyło mi się kontaktować z dwoma gitarzystami znanego polskiego zespołu rockowego - a sprawa dotyczyła granych przez nich partii gitarowych - niestety żaden z nich nie potrafił ocenić, czy spisana przeze mnie, a grana przez nich, partia gitarowa jest zapisana prawidłowo, czy też nie.

Niechęć do "kropek" jest na ogół podyktowana przekonaniem, że ich znajomość nie jest do niczego potrzebna, a próby wtłaczania muzyki w jakiekolwiek ramy powodują, że cały jej urok pryska. Nie kwestionując faktu, że zapis nutowy nie jest czymś doskonałym, trudno zgodzić się z jego całkowitą negacją - można postawić sprawę w ten sposób, że prawdziwy mistrz potrafi z kropek i kresek wyczarować sztukę poprzez sposób, w jaki te elementy ożywia (a nie odgrywa mechanicznie nuty).

Istnieje pogląd, że czytanie nut na gitarze jest szczególnie trudne z uwagi na występowanie tego samego dźwięku w kilku miejscach na gryfie oraz nierównomierny, kwartowo-tercjowy strój gitary. Jest to w dużym stopniu prawda, jednak nawet w tak niesprzyjających warunkach czytania nut na gitarze można się nauczyć. Zdecydowana większość gitarzystów jazzowych i jazzrockowych zna zapis nutowy i uważa jego znajomość za konieczną - należą do nich m.in. Larry Coryell, John McLaughlin oraz Al Di Meola, dla którego czytanie nut jest najlepszym sposobem na relaks.

Znajomość nut wiąże się ze znajomością teorii muzyki i w pewien sposób potwierdza ją, czego nie można powiedzieć o tabulaturach. Wynika to z prostego faktu, że zapis nutowy faworyzuje dźwięki gamy, której kolejne dźwięki zapisujemy na przemian, na liniach i między liniami, a przecież to gama jest niemal zawsze materiałem dźwiękowym utworu (to, jaka jest to gama, określają znaki przykluczowe; dźwięki pozaskalowe wymagają użycia przygodnych znaków chromatycznych).

Natomiast operująca cyferkami tabulatura nie czyni żadnej różnicy między dźwiękami należącymi do gamy oraz nienależącymi do niej, dlatego poza bezmyślnym odczytaniem miejsc na gryfie niczego nie uczy.

W poprzednim odcinku zmagaliśmy się z problemami rytmiki, a teraz przyszła pora na powalczenie z wysokością dźwięku, którą dla gitary zapisujemy z użyciem klucza wiolinowego z transpozycją o oktawę w dół (z ósemką pod spodem).

Użycie tego klucza wynika z faktu, że w zwykłym kluczu wiolinowym prawie połowa dźwięków gitary musiałaby być zapisana z użyciem linii dodanych dolnych, co utrudniałoby czytanie niższych dźwięków. Klucz z transpozycją w dół jest stosowany powszechnie w zapisach na gitarę klasyczną, natomiast w popularnych magazynach gitarowych często bywa zastępowany zwykłym kluczem wiolinowym, co jest oczywiście błędem, gdyż dźwięk c razkreślne (c1) pisze się w kluczu wiolinowym na pierwszej dodanej dolnej, natomiast w kluczu z ósemką - między trzecią a czwartą linią (lub inaczej w trzecim polu - linie i pola liczymy od dołu).

Tak więc dźwięk c na pierwszej dodanej dolnej, zagrany na gitarze wg zapisu gitarowego, to c małe, a wg fortepianowego - c razkreślne. Partia zagrana z tego samego zapisu na gitarze będzie brzmiała oktawę niżej niż na fortepianie, dlatego często wskazane jest transponowanie o oktawę w górę, np. podczas grania tematów standardów jazzowych lub innych utworów z prymek.

W jaki sposób najszybciej opanować czytanie nut, czy istnieje może jakaś metoda? Gdy zapytałem o to kilka dekad temu bardziej doświadczonego kolegę gitarzystę, odparł: Nie ma żadnych sekretnych sposobów, musisz po prostu dużo czytać, najlepiej wszystko, co ci wpadnie w ręce. Zrezygnowany wyciągnąłem całą stertę nut, w której znajdował się m.in. Mały solfeż Lasockiego, jedna z edycji Real Booka w luźnych kartkach, a także dwie szkoły na gitarę klasyczną oraz dwa zbiorki z utworami Bacha - i zacząłem czytać. Efekty były widoczne już po kilkunastu godzinach pracy, jednak największym problemem nie było samo rozpoznawanie dźwięków czy rytmiki i przenoszenie tego na instrument, lecz mało efektowny rezultat tych działań - jednogłosowa, a więc pozbawiona kontekstu harmonicznego, nudna linia melodyczna. Chcąc uatrakcyjnić proces nauki, zwróciłem swoją uwagę na nuty klasyczne, które wydawały mi się na początku bardzo trudne, jednakże po kilku tygodniach czytałem bez problemu akordy zapisane nutami, co z kolei sprawiło, że zwykłe jednogłosowe zapisy stały się czymś zupełnie banalnym.

Ten warsztat adresuję do tych, którzy na dźwięk słowa "nuty" czują ciarki na grzbiecie. Uważam, że naukę czytania należy zaczynać od pozycji I otwartej (z użyciem pustych strun), a dopiero po jej opanowaniu przejść do pozycji V, a następnie do III i VII . Nie ma co na początku silić się na czytanie w wyższych pozycjach (np. w celu uniknięcia pustych strun), ponieważ każda pozycja oprócz I otwartej niesie ryzyko, że niektóre dźwięki znajdą się poza pozycją, co spowoduje dodatkowe utrudnienia, natomiast w pozycji I otwartej mamy wszystkie dźwięki od E do ab1 pod palcami. Pamiętajmy o graniu legato, czyli kończeniu jednego dźwięku (przez stłumienie lub oderwanie palca) dokładnie w momencie rozpoczęcia następnego.

Pewnym problemem może być zagranie dwóch kolejnych dźwięków na tym samym progu - regułą jest wtedy użycie różnych palców, ale nic się nie stanie, jeśli podczas czytania tę regułę pominiemy.

W przykładzie 1 zapisałem wszystkie dźwięki naturalne w pozycji I otwartej - należy traktować go jako swego rodzaju słowniczek nutowy. W kolejnych przykładach nie trzeba stosować żadnych innych dźwięków, ponieważ wszystkie zawarte w nich melodie przetransponowałem do tonacji C operującej tylko dźwiękami naturalnymi.

Przykłady od 2 do 6 są z oczywistych względów pozbawione tabulatury; uszeregowałem je pod względem wzrastającego stopnia trudności. Zawierają one pierwszych pięć prostych melodii, jakie przyszły mi do głowy; trzy z nich pochodzą z muzyki filmowej, jedna z klasyki, a jedna z jazzu. I tu ogłaszam mały konkurs: Gdyby komuś udało się rozpoznać wszystkie pięć, proszę o kontakt mailowy - czeka niespodzianka! Aby uatrakcyjnić czytanie zapisów, do wszystkich melodii dodałem dyskretny podkład harmoniczny (symbole akordowe są w zapisie).

Melodie należy najpierw odczytywać bez podkładu, z samym metronomem i w bardzo wolnym tempie, a następnie grać je do podkładów, wyciszając prawy kanał stereo (nagrana tam melodia jest podpowiedzią w przypadku zasadniczych trudności). Tempo dla wszystkich przykładów jest takie samo i wynosi 60 BPM. Przypominam, że grając ćwierćnuty, uderzamy kostką z góry, natomiast ósemki gramy naprzemiennie.

Powodzenia!