Idziemy do przodu

Robert Lewandowski
Idziemy do przodu

"Dobre improwizowanie polega na nuceniu melodii w głowie i jednoczesnym graniu tej melodii na instrumencie".

Powyższe zdanie jest autorstwa Joego Passa i pochodzi z jego słynnej książki "Joe Pass Guitar Style". W pierwszej części tego klasycznego już dziś podręcznika autor prezentuje podstawy wiedzy o akordach, ich typach, zamiennikach i progresjach akordowych, natomiast głównym tematem części drugiej są rozmaite skale oraz przykłady ich zastosowania. Autor nie wdaje się zbytnio w teoretyczne rozważania, przechodząc dość szybko do przykładów zagrywek. Przyznać trzeba, że wiele z nich zasługuje na nauczenie się na pamięć (bez względu na to, czy mentalnie ogarniamy daną zagrywkę, czy jeszcze nie), na przykład pierwsze dwie frazy z rozdziału "Improvising" oraz pierwsze solo z rozdziału "Blues".

Jednak trudno nam będzie w książce tej znaleźć odpowiedź na pytanie: jak doprowadzić do tego, aby melodia powstawała najpierw u nas w głowie, a dopiero w ułamek sekundy później wydobywała się nam spod palców? Przecież nawet jeśli nauczymy się zagrywek z tej lub innej szkółki gitarowej, będą to tylko zagrywki "pożyczone" od ich autora i znajomość ich nie sprawi automatycznie, że będziemy potrafili stworzyć kolejne, własne. Niestety, solówki wielu gitarzystów polegają nie na wymyślaniu własnych melodii, a powtarzaniu wyuczonych fraz. Cóż można zrobić, aby się od nich uniezależnić?

Podstawowym warunkiem osiągnięcia sukcesu w jakiejś dziedzinie jest posiadanie naturalnych predyspozycji, a jeśli nie wyrastają one ponad przeciętność, konieczne będzie włożenie pracy, która pozwoli choć w pewnym zakresie dorównać tym, którzy te predyspozycje mają. W muzyce nie chodzi bynajmniej o predyspozycje fizyczne (np. duże dłonie), choć i one są bardzo pomocne, jednak najważniejszy jest dobry słuch, pamięć muzyczna i parę innych cech, które można by określić mianem uzdolnień. Jeśli potrafimy powtórzyć głosem zasłyszaną melodię lub wystukać rytm, prawdopodobnie zdolności muzyczne posiadamy - nasz umysł nawiązuje kontakt z otoczeniem w zakresie słyszanych dźwięków. Pozostaje zatem popracować nad uruchomieniem drugiego ogniwa, czyli dobrej łączności na odcinku umysł - instrument.

Ideałem byłoby, gdyby każda melodia, która przyjdzie nam do głowy lub którą usłyszymy, mogła być natychmiast wykonana bez pomyłki na instrumencie. Osiągnięcie takiej biegłości jest możliwe, jednak wymaga dość długich ćwiczeń i poznania na gryfie gitary podstawowych elementów tworzących melodie, a więc przede wszystkim skal i pasaży. Jednym z pierwszych etapów na drodze do jej osiągnięcia jest umiejętność zagrania każdej znanej skali lub pasażu od każdego dźwięku na gryfie. Niezależnie od tego powinniśmy starać się grać ze słuchu wszystkie melodie, jakie znamy lub słyszymy - jest to pewna forma dyktanda słuchowego. Bardzo cenne przy takich ćwiczeniach będą spostrzeżenia, po jakiej skali się poruszamy, od jakiego jej stopnia lub składnika akordu zaczyna się dana melodia, a na jakim kończy itd. Możemy też poprosić kolegę, aby zagrał nam coś, a my postarajmy się po nim powtórzyć (oczywiście bez patrzenia na jego gryf). Znakomitym ćwiczeniem jest granie linii wokalu znanych sobie utworów (śpiewanych przez siebie lub znanych ze słyszenia) na gitarze, podczas gdy druga osoba akompaniuje nam na drugiej gitarze lub klawiszach.

W tym odcinku spróbuję pokazać, jak zabrać się do tworzenia autentycznie własnych przebiegów solowych. Jako przykład nieschematycznego podejścia do partii solowej prezentuję fragmenty solówki Pata Metheny'ego z pierwszej, pochodzącej z płyty "80/81", wersji utworu "Goin’ Ahead" (inna wersja, znacznie zmieniona, znajduje się na koncertowym wydawnictwie "Travels"). Solowa gra Pata Metheny'ego ma w sobie coś unikalnego, a jego frazy są właśnie tym, czym powinny być frazy solo - próbą spontanicznego budowania melodii.

W jego grze znajdziemy stosunkowo niewiele typowych zagrywek, które mogą być po nauczeniu się wykorzystywane w innych utworach; są to najczęściej fragmenty ćwiczeń interwałowych, pasażowych itd. Z tego powodu niełatwo jest naśladować styl Pata, gdyż chcąc czegoś od niego się nauczyć, należałoby skopiować całe solówki i śledzić nie tyle poszczególne zagrywki, ale ich budowę i dramaturgię. Najlepiej jest zacząć od nagrań z pierwszego okresu jego kariery, a do takich właśnie należy utwór "Goin’ Ahead". Jego harmonia niewiele ma wspólnego z idiomem jazzowym i zdaje się być dość prosta i jednolita, jednak przesłuchując kolejne powtórzenia ośmiotaktowego chorusu, można zauważyć, że występuje w niej kilka wariantów. Dla naszych potrzeb nieco ją uprościłem (akord Em/F# zastąpiłem Em7), a w prawej ręce wprowadziłem ósemkowe arpeggio; brzmi ono być może nieco szkolnie, ale sposób grania akordów jest mniej istotny, gdyż ważniejsze tu jest solo.

Cały podkład (i utwór) jest w tonacji D dur, a arpeggio, które gram, zapisane jest w przykładzie 1. Osoby, które nie dysponują techniką palcową prawej ręki, mogą potraktować ten przykład jako samodzielną, nietrudną etiudę.



W przykładach 2 i 3 prezentuję cztery najciekawsze moim zdaniem chorusy solówki Metheny’ego (1, 3, 4 i 5). Ponieważ chciałem zapisać jak najwięcej, w każdym przykładzie zapisałem po dwa chorusy solówki (16 taktów w trzech linijkach zamiast czterech), choć w oryginale chorusy 1 i 3 nie występują po sobie. Proszę zwrócić uwagę na melodyjność fraz, która zresztą wcale nie przeszkadza Metheny’emu w podkreślaniu dźwięków akordowych, zwłaszcza tercji i septym akordów.



W wielu momentach słychać zatem pasaże, ale komponują się one doskonale z przebiegami melodycznymi po dźwiękach tonacji (zauważmy, że tylko raz wystąpił tu dźwięk spoza tonacji - c). Osoby chcące sprawdzić swój stopień zaawansowania w zakresie powtarzania fraz ze słuchu mogą potraktować je jako dyktando słuchowe - do zagrania na instrumencie (bez zaglądania do nut), a bardziej zaawansowani - do zapisania w nutach bez dotykania instrumentu (tego rodzaju dyktanda są codziennością w szkołach muzycznych). Po przerobieniu tych fragmentów możemy sięgnąć po pozostałe chorusy solówki z utworu lub próbować grać ze słuchu inne, wczesne partie solowe Metheny’ego; idealnym materiałem do tego rodzaju studiów jest nagrana wyłącznie przez niego (grał również na basie) płyta "New Chautauqua". Proponuję też usiąść w lipcowe popołudnie pod gruszą, zaprosić kolegę z drugą gitarą i na zmianę improwizować po tym prościutkim, ale pełnym wdzięku schemacie harmonicznym. Powodzenia!