Trudne początki

Katarzyna Maliszewska
Trudne początki

Nowy Rok rozpoczęliśmy od krótkiego omówienia boogie. Mam nadzieję, że poradziliście sobie z wykonaniem końcowego zadania, zamieniając w przedstawionym patternie boogie wartości rytmiczne ósemek na triole ósemkowe.

Jeżeli był z tym jakikolwiek problem, za chwilę - na co liczę - zostanie rozwiązany. Na pytanie, które brzmi: "od czego mam zacząć grać bluesa?", często odpowiadam: "najpierw wczuj się w jego rytm i wybierz ten, który najbardziej Ci odpowiada". Ta odpowiedź jednak nieczęsto jest wystarczająca. Wymusza bowiem kolejne pytania, które docelowo chcę usłyszeć, aby dobrze poznać swojego rozmówcę i naprowadzić go na dobry trop. Często tego typu odpowiedzi są odbierane bowiem dosłownie, przez co kolejnym pytaniem może być np: "A jak mam szukać tego rytmu?". Odpowiedź zaś brzmi: "Słuchaj mistrzów bluesa, jest ich wielu i każdy gra inaczej. Ty też zagrasz tak, jak poczujesz, nie inaczej".

Przedstawiłam tę krótką sytuację, aby zwrócić Waszą uwagę na ważną moim zdaniem sprawę. O tym, na ile dobrze w przyszłości będziemy grać, decyduje wiele czynników. Niezbędne jest osłuchanie się z muzyką i kształtowanie nie tylko słuchu, ale i wyobraźni muzycznej. Jeżeli chcesz grać bluesa, posłuchaj różnych jego odmian oraz wykonań. Im bardziej nauczysz się wsłuchiwać w szczegóły typu: jak tu gra bas, co tu jest tematem, jak gra perkusista, czym różni się np. wykonanie tego samego utworu przez Erica Claptona i Freddiego Kinga, co wyróżnia grę B.B. Kinga, a co Gary’ego Moore’a, jakie są elementy wspólne - tym łatwiej będzie Ci obiektywnie ocenić swoją grę w kontekście tego, co jest dobre, co Ci się nie podoba oraz z czego to wynika.

Nie chodzi mi tutaj o matematyczne analizowanie utworów, ale o umiejętność słuchania i dostrzeżenia tego, co daną muzykę tworzy. Skup się na tych elementach, które sprawiają, że garniesz się do grania, i te właśnie rozwijaj. Naprawdę warto poznać "swój rytm" i szczegóły dotyczące swoich predyspozycji oraz umiejętności. To one kształtują styl naszej gry.

Wracając jednak do postawionego na początku pytania, zaczynać należy od rzeczy nieskomplikowanych zarówno pod względem muzycznym, jak i rytmicznym. Dlaczego? Między innymi po to, aby ich rozpoznawanie w słuchanej przez nas muzyce oraz wykonywanie nie sprawiało kłopotu. Miesiąc temu było boogie. Tym razem zagramy pattern dla shuffle, charakterystyczny dla jednej z kompozycji Freddiego Kinga. Osłuchani z bluesem powinni skojarzyć go np. z utworem "I’m Tore down"... Zaczynamy!

Na początek usłyszymy, czym różni się zagranie tych samych dźwięków za pomocą wartości ósemkowych (przykład 1) od wykonania ich w tzw. trioli ósemkowej (przykład 2).

Metronom wystukuje wartości ćwierćnut. Posłuchaj, jak w jednym jego uderzeniu rozmieszczone są ósemki regularnie, a jak w trioli. Przykład 2 jest natomiast odpowiedzią (w dużym uproszczeniu) na uzyskanie rytmu, tzw. shuffle.



Przykład 3 to pattern utrzymany w 12-taktowej formie bluesa w tonacji C. Zapisane regularnie ósemki należy zagrać triolowo, uzyskując shuffle. Jeżeli uda Ci się zagrać bezbłędnie tę formę, zwróć uwagę na akordy opisujące każdy takt przykładu. Są to funkcje zawierające interwały tercji wielkiej, kwinty czystej oraz septymy małej.



Ich przykładowe rozmieszczenie na gryfie ilustruje przykład 4. O budowie akordów septymowych oraz ich roli w bluesie mówiliśmy już niejednokrotnie. Tym razem nie przerabiamy teorii, nawet tej w praktyce. Tym razem koncentrujemy się na kształceniu słuchu. Odkładamy tabulaturę, nutki i diagramy. To, co mieliśmy już poznać w zakresie obejmującym ten warsztat, już poznaliśmy i potrafimy zagrać.



Z kształceniem wewnętrznego słuchu i poczucia rytmu wiąże się dosłownie przykład 5, który jednocześnie zamyka ten odcinek warsztatów. Tradycyjnie jest to zadanie do samodzielnego wykonania. Z tego też względu omówię je dokładniej. Zauważ, że nie ma tutaj nut, a jedynie coś, co je przypomina. W ten sposób określa się (czasem wręcz narzuca) rytm zadanego do wykonania akompaniamentu. Akordy, z którymi mamy tutaj do czynienia, to C7 (tonika), F7 (subdominanta) oraz G7 (dominanta) rozmieszczone w 12-taktowej formie bluesa (patrz przykład 4). Każdą funkcję należy tutaj zagrać krótko. Po uderzeniu danego akordu należy delikatnie oderwać palce od gryfu, pozostawiając je jednak wciąż na strunach.

Przejdźmy do rytmu. Wykonaj ponownie przykład 2. Pamiętaj o triolowym rozmieszczeniu zilustrowanych tu ósemek. Skup uwagę na pierwszym takcie. Odłóż instrument. Spróbuj wyklaskać teraz zagrany przed chwilą rytm. Klaszcząc, spróbuj "wyciszyć" 3, 5, 6, 7 oraz ostatnią ósemkę taktu. Zostały trzy ósemki: pierwsza, druga oraz czwarta w kolejności. Jeżeli udało Ci się zaklaskać wyłącznie te wartości rytmiczne, przejdź do ostatniego przykładu. Zachowując ten sam rytm, wykonaj każdy takt zilustrowanego tu akompaniamentu.

Warto tutaj wprowadzić cokolwiek, coś, co skontroluje poprawność wykonywanego ćwiczenia. Można liczyć na głos: "1 i i 2 i i 3 i i 4 i i", wystukiwać nogą ćwierćnuty: "1, 2, 3 , 4" czy włączyć metronom. Można też zaprosić kolegę/koleżankę do wspólnej gry, dzieląc role na: (1) akompaniament, czyli nasze zadanie, oraz (2) pattern zilustrowany w przykładzie 3. Aż chce się zagrać jakieś solo, prawda? Po inspirację odsyłam do posłuchania utworu "I’m Tore down" w wykonaniu takich mistrzów, jak: Freddie King, Jeff Haley, Eric Clapton czy Gary Moore.

Zachęcam do wnikliwego słuchania i dostrzegania szczegółów. To nie jest łatwa umiejętność, ale niezwykle pomocna i przydatna na każdym etapie gry. Na kontynuację tematu zapraszam za miesiąc...