T. BURTON Foresthill W-CE N

Pozostałe testy marki T. BURTON
Testy
2009-03-06
T. BURTON - Foresthill W-CE N

Test tej gitary to ewidentne pokłosie ubiegłorocznych targów Music Media w Krakowie, na których byłem obecny przez całe dwa dni. Kilka instrumentów zwróciło moją uwagę, a wśród nich właśnie ta 12-strunowa wersja gitary T.Burton Foresthill.

Podczas ostatnich targów w Krakowie stoisko firmy Kisielewski przeżyło prawdziwą metamorfozę. Rok wcześniej gitar strzegli ochroniarze, a instrumenty otaczała aura niedostępności podkreślona linami odgraniczającymi od ewentualnych chętnych do ich przekroczenia. Czy taka strategia była słuszna? Chyba nie za bardzo, czego dowodzi absolutnie przyjazna atmosfera panująca w ubiegłym roku na stoisku, której przyczyny należy upatrywać w obecności kilku znakomitych gitarzystów, aktywnie prezentujących gitary, oraz samego szefa firmy - pana Kisielewskiego - który osobiście witał się z każdym odwiedzającym. Mnie również udało się zamienić z nim kilka słów, czego efektem jest niniejszy test.

Gitara Foresthill W-CE N w wersji 12-strunowej jest jedyną tego typu gitarą w ofercie marki T.Burton (marka ta od jakiegoś czasu stała się własnością firmy Kisielewski) i jedyną 12-strunówką pokazaną na targach w ogóle. Ja przynajmniej innej nie znalazłem - czyżby to był instrument już zapomniany? Niemodny? Przyznać muszę, że i ja nie jestem wolny od stereotypowego patrzenia na ten typ gitary: nie mogę bowiem uwolnić się od obrazu Maryli Rodowicz grającej "Kolorowe jarmarki". Znam jednak wiele numerów światowej sławy, zagranych na "dwunastce", jak choćby "Wish You Were Here" grupy Pink Floyd. Ale do rzeczy...

BUDOWA

12-strunowa wersja gitary Foresthill W-CE N  o kształcie pudła typu Western z pojedynczym wycięciem (cutaway). Płytę wierzchnią zbudowano z litego drewna świerkowego, a boki oraz płytę spodnią z mahoniu. Głębokość pudła rezonansowego nie jest stała na całej długości. Stałą głębokość pudło utrzymuje w tylnej swej części, by (począwszy od wgłębienia na wysokości otworu rezonansowego) płynnie zwężać się w kierunku mocowania gryfu. Profilowanie płyty spodniej to zadanie niełatwe, z którego jednak T.Burton wychodzi obronną ręką. Płyta jest wymodelowana precyzyjnie, a biegnące przez środek eleganckie ożyłkowanie podkreśla dobrą jakość wykonania. Całość sprawia wrażenie naprawdę solidnej lutniczej roboty. Wszystkie krawędzie posiadają ożyłkowanie z perłowego celuloidu. Wyjątkiem jest oczywiście krawędź otworu rezonansowego, gdzie pozostawiono naturalne słoje drewna, pozwalając tym samym na wizualną weryfikację użytego materiału.

Palisandrowy mostek wyposażony jest, rzecz jasna, w dwukrotnie większą liczbę kołków do mocowania strun, ustawionych w dwóch rzędach. Część mostka odpowiedzialna za ustalenie menzury wykonana została z tworzywa sztucznego i faktycznie, poprzez odpowiednie wyfrezowania, dokonano fabrycznie regulacji długości strun dla każdej z sześciu par. Jakość użytego materiału pozostawia jednak sporo do życzenia, gdyż przypadkowo ułożona i naciągnięta struna jest w stanie samoistnie wyżłobić sobie rowek, co potem wygląda niezbyt elegancko. Jakość siodełka znajdującego się po drugiej stronie strun jest już znacznie lepsza, choć na oko wykonane zostało ono z tego samego materiału. Zagłębienia na struny są wyżłobione precyzyjnie i dodatkowo (po stronie kluczy) rozfrezowane w kształcie wąskiej delty, co z pewnością zapobiega pobrzękiwaniu lub tłumieniu struny w siodełku.

Gryf o profilu typu "C" jest tylko nieco szerszy od standardowego gryfu gitary akustycznej. Na pierwszym progu szerokość wynosi 43mm, podczas gdy na progu dwunastym ok. 54mm, czyli o ok. 5mm szerzej niż w gitarach 6-strunowych. Domyślam się, że niektórzy Czytelnicy mogą wątpić w to, czy taka szerokość jest wystarczająca dla wygodnej gry na podwójnym zestawie strun. Nie ma jednak obawy! - o czym w dalszej części tego testu. Podstrunnica została wykonana z drewna palisandrowego, a na nią nabito z należytą dokładnością 20 wąskich progów. Nie ma najmniejszego ryzyka zranień o wystające progi, które tkwią w solidnym perłowym ożyłkowaniu ze sporym zapasem na zmniejszanie objętości drewna.

Śrubę służącą do regulacji napięcia gryfu znajdziemy wewnątrz pudła rezonansowego. Od razu zaznaczę, że egzemplarz poddany testom uczestniczył już w niejednej prezentacji i znajdował się w wielu warunkach atmosferycznych, a mimo to - po rozpakowaniu instrumentu - nie miałem najmniejszych powodów do ingerencji w krzywiznę gryfu, i tak już pozostało przez stosunkowo długi okres trwania testu. Wniosek z tego taki, że gitara została zbudowana z porządnego drewna, a projektując instrument, zdawano sobie sprawę, że będzie on poddany dwukrotnie większym siłom niż w zwykłym akustyku.

Główka gitary jest dłuższa niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni, co nie powinno nikogo dziwić, wszak rezyduje na niej nie sześć, a dwanaście kluczy. Rozmieszczenie kluczy również mogę śmiało pochwalić - zarówno regulacje ręczne, jak i nakręcanie struny korbką nie nastręczają żadnych problemów z obijaniem się o sąsiednie klucze. Jakość maszynek mogłaby być jednak lepsza, bo ta gitara na nie zasługuje. Cały instrument wykończony został starannie położonym lakierem o wysokim połysku i gdyby nie drobne niedostatki w postaci plastikowego mostka, można by śmiało umieścić Foresthill jakieś dwie półki jakościowe wyżej.

Elektronika użyta w gitarze Foresthill może nie zdumiewa, ale z pewnością daje sporo do myślenia. W instrumencie tej klasy cenowej nie spodziewałbym się bowiem takich rozwiązań. Zarówno w modelu 6- jak i 12-strunowym mamy do czynienia z podwójnym systemem nagłośnienia gitary: piezoelektrycznym i mikrofonowym. Oba alternatywne sygnały zbiegają się w czymś w rodzaju pokładowego miksera. Gitara posiada typowy przetwornik piezoelektryczny zlokalizowany w mostku. Sygnał z niego kierowany jest do przedwzmacniacza marki Artec z aktywnym systemem kontroli barwy dźwięku. Dysponujemy możliwością wpływania na barwę instrumentu za pomocą trzech suwaków korektora: BASS, MIDDLE i PRESENCE. Regulacji dokonujemy w zakresie +/-12dB. Dodatkowo Foresthill został wyposażony w mikrofon elektretowy, zamontowany wewnątrz pudła na tzw. "gęsiej szyjce". Mikrofon ten posiada własny tor przedwzmacniacza w układach Artec oraz możliwość regulacji barwy dźwięku. Tor mikrofonu zawiera suwak zwiększający lub zmniejszający domieszkę sygnału z mikrofonu, a także regulację SHARPNESS odpowiedzialną za barwę (ostrość) dźwięku. Jakby tego było mało, układ Artec zwiera przełącznik odwracania fazy mogący służyć jako swoisty eliminator sprzężeń (powstałych na linii pudło - wzmacniacz - głośnik) lub jako kolejny element kreowania barwy dźwięku poprzez kancelację konkretnego zakresu częstotliwości. Suwaki korektora mają wyraźnie zaznaczony punkt spoczynkowy, jednak kulturze ich pracy można co nieco zarzucić - poruszają się one zbyt lekko i z wyraźnym chrzęstem, co słyszalne jest przy włączonym wewnętrznym mikrofonie. Ale to jeszcze nie koniec pozytywów: zastosowany układ Arteca umożliwia sprawną wymianę baterii poprzez klapkę dostępną z wierzchu. Nie trzeba zatem odkręcać żadnych śrub ani wyjmować całego przedwzmacniacza z pudła gitary, a o końcu żywota baterii dowiadujemy się dzięki czerwonej diodzie, która nas o tym w porę poinformuje. Regulację głośności oparto o potencjometr obrotowy.

Na koniec specjalność zakładu - Foresthill posiada dwa gniazda wyjściowe: jedno zwykłe TRS 1/4" oznaczone jako Hi-Z, czyli takie jak w każdej innej gitarze o napędzie elektrycznym, oraz drugie XLR, czyli symetryczne. Korzyści z zastosowania tego połączenia są dwojakie. Po pierwsze, jakość sygnału zwłaszcza na scenie będzie lepsza (czyt. z mniejszą ilością zakłóceń i szumów), szczególnie przy długich kablach, a po drugie: tą drogą możemy dostarczyć gitarze napięcie fantom dla mikrofonu oraz zasilanie dla układów Artec, a więc nie straszne nam zatem widmo nieboszczki baterii podczas występu. Obecność zasilania fantomowego podanego z zewnątrz (z miksera scenicznego czy studyjnego lub z interfejsu audio bądź DI-boxa) sygnalizowana jest świeceniem żółtej diody na panelu Artec.

GRAMY

Foresthill w życiu muzyka objawił się jako instrument elektroakustyczny o intrygującym głośnym brzmieniu. Dokonując porównawczych nagrań gitary Yamaha APX-4 mikrofonami Peluso i Oktava, Foresthill dawał przy tych samych ustawieniach elektrycznych i akustycznych trzykrotnie głośniejszy dźwięk. Trochę kłopotów sprawia strojenie tej gitary, choć raz nastrojona nie rozstraja się zbyt szybko. Mnie udało się zerwać kilka razy strunę E1 towarzyszącą G3, w związku z tym pierwotnie nastrojoną do E gitarę przestroiłem dwa półtony niżej, co jest sposobem polecanym przez wiele źródeł jako zabezpieczenie przed zrywaniem strun podczas strojenia. Warto dodać, że gitara nastrojona w ten sposób brzmi naprawdę niezwykle - barytonowo odzywające się struny basowe uzupełnione strumami grającymi oktawę wyżej brzmią zupełnie niegitarowo, trochę jak słowiańskie cymbały, a może to tylko moja wyobraźnia...?

Następnie powróciłem do tradycyjnego stroju. Dzięki dwutorowemu (piezo i mikrofon) systemowi nagłośnienia Foresthill dysponuje bardzo bogatą paletą brzmieniową. Jak na instrument stworzony raczej do roli akompaniującej, potrafi brzmieć zadziwiająco różnorodnie. W jego brzmieniu przeważają barwy stonowane, aksamitne. Dopiero zdecydowane operacje pokładowym korektorem sprawiają, że dźwięki stają się bardziej agresywne.

Instrument ten doskonale nagrywa się tradycyjnymi metodami mikrofonowymi. Wbudowany mikrofon oddaje w dużym stopniu prawdziwe, dobrze zrównoważone brzmienie. Pomimo dużej i ciężkiej główki gitara jest dobrze wyważona, a po pieczołowitym nastrojeniu poprawnie stroi nawet na wysokich progach. Jeśli chodzi o wygodę gry, mogę określić ją jako zadowalającą, zwłaszcza że ostatnio miałem w rękach kilka "dwunastek" o dużo mniejszym komforcie gry. Pary strun rozmieszczone są optymalnie, nie ma więc większego kłopotu z trafianiem w struny. Mam tu generalną uwagę dla amatorów tego typu instrumentu: ćwiczcie dłonie, bo jeśli myślicie, że żaden gryf jest Wam niestraszny, to po pięciu minutach z 12-strunową gitarą z pewnością zmienicie zdanie...

PODSUMOWANIE

Gitara Foresthill jest porządnie zbudowana, przeznaczona do akompaniamentu, o ciekawym, ciepłym brzmieniu, bogato wyposażona w układy umożliwiające nagrania i bezproblemową grę na scenie. Ogólna jakość wykonania na odpowiednim poziomie oraz brak poważniejszych niedoróbek dają obraz instrumentu, który z chęcią widziałbym w swojej kolekcji. To interesujący instrument, prowokujący nie tylko swoją barwą i jakością wykonania, ale również i ceną.

Michał Lewandowski
zdjęcia: www.saldat.pl

płyta wierzchnia: lity świerk; boczki i płyta spodnia: mahoń;
ożyłkowanie: perłowy celuloid; mostek: palisander; szerokość gryfu
przy główce:
43.0mm; szerokość gryfu na 12 progu: 53.6mm;
wykończenie: lakier wysoki połysk; korektor: Mrtec HT-MC



Wynik testu
Wykonanie:
5
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
6
Wygoda:
5