MANUEL RODRIGUEZ C11 i C11 Cutaway

Pozostałe testy marki MANUEL RODRIGUEZ
Testy
2009-12-04
MANUEL RODRIGUEZ - C11 i C11 Cutaway

Testowane instrumenty pochodzą z serii C11, którą można zaliczyć do niższego segmentu cenowego, ale jeszcze wykonywanego w Hiszpanii (najniższe modele MR produkuje się w Chinach).

Literka "C" pochodzi od słowa "caballero", co po hiszpańsku znaczy "rycerz" lub bardziej współcześnie "dżentelmen". Tak więc nasz caballero to gitara z klasycznym korpusem o głębokości 90mm. Jego top wykonano z litego cedru kanadyjskiego, a tył i boczki z laminatu bubinga. Gryf wycięto z mahoniu i połączono z korpusem na tak zwany hiszpański obcas. Mostek zrobiony jest z palisandru, a oba siodełka z kości. Na podstrunnicę z indyjskiego palisandru nabito 19 progów medium.

Gitara ma menzurę 650mm, płaski radius i szerokość gryfu przy siodełku 52mm (notabene, standardowa menzura gitary elektrycznej to 648mm, najbardziej płaski promień wynosi najczęściej około 430mm, a szerokość przy siodełku 43mm). Kształt główki to tradycyjny "rodriguez". Na jej szczycie znajdziemy logo MR - specyfikacja nie podaje, z czego jest wykonane, ale wygląda jak wysokiej klasy abalon. Efektowna rozetka wokół otworu rezonansowego wykonana jest (jak zapewnia producent) z drewna. Miła dla oka jest też bubinga z tyłu korpusu. Takie detale to materializacja idei Manuela Rodrigueza Péreza, który mówi, że "gitara powinna nie tylko ładnie grać, ale też wyglądać".

BUDOWA

Gitara Caballero 11 Cutaway, jak sama nazwa wskazuje, wyróżnia się wycięciem w korpusie ułatwiającym wygodny dostęp do najwyższych pozycji na podstrunnicy. Jednakże nie jest to jedyna różnica w stosunku do regularnego C11. Na pokładzie wersji "cutaway" zamontowany został bowiem przetwornik piezoelektryczny i napędzany baterią 9V dyskretny preamp klasy firmy L.R. Baggs - Stage Pro Element. Układ tego preampu został oparty na słynnym Para D.I. i specjalnie zestrojony z flagowym sensorem firmy o nazwie Element. Na pokładzie Stage Pro znajdziemy trzypunktową equalizację w formie suwaków: BASS, MID i TREBLE.

Najniższe częstotliwości to okolice 80Hz, które można regulować w zakresie -/+ 9dB. Środkowe pasmo to ok. 1kHz (zakres: od -5 do +9dB). Górę podbić lub obciąć możemy o 12dB. Przydatny na scenie może okazać się switch PHASE umożliwiający odwrócenie fazy sygnału w stosunku do fazy głośników. Do dyspozycji mamy też filtr NOTCH (off - 320Hz), którym wybrać możemy odpowiednią częstotliwość, jeśli po aktywacji PHASE sygnał się nadal sprzęga. Komfortową pracę ma zapewnić odległość sygnału od szumu wynosząca -90dB. Niezwykle funkcjonalnym dodatkiem jest umieszczony tuż nad suwakami tuner gitarowy. Po aktywacji przełącznika TUNE zapalają się pod półprzeźroczystą obudową diody wyświetlające aktualnie grany dźwięk (strunę) oraz czerwone strzałki niżej/ wyżej. Kropka w kolorze zielonym świeci się, kiedy instrument jest nastrojony.

GRAMY

Gitara C11 jest przyjemna manualnie i, co ważne, estetycznie wykonana. Powiedziałbym nawet, że ma się wrażenie obcowania z droższym instrumentem zdecydowanie zachęcającym do grania. Fabryczna wysokość strun jest dość wysoka i prosi się o interwencję lutnika. Jednakże potencjalny klient powinien wiedzieć, że jest to standard w gitarach klasycznych, gdzie ingerencja w siodełka jest nieodwracalna - mamy tutaj niejako punkt wyjściowy i możliwość dostosowania instrumentu do własnych potrzeb i upodobań. Płyta górna nie należy do najcieńszych, ale opukanie jej w newralgicznych miejscach daje zaskakująco dobre rezultaty - jest dość dźwięczna i żywa.

Nieco gorzej przedstawia się sprawa z laminatem bubinga (jakkolwiek bardzo efektownym wizualnie), który jest dość sztywny w swej reakcji i przypomina nam, do jakiego przedziału cenowego należy ten instrument. Uderzam najpierw puste struny i pozwalam im wybrzmieć - pasmo jest zrównoważone i, co najważniejsze, niezamulone, co bywa niestety wadą tanich instrumentów. Dźwięki grane na strunach owijanych są bardzo sprężyste, a bas zwarty i skupiony, chociaż nie ma go w nadmiarze. Wielodźwięki czytelnie wybrzmiewają, a pojedyncze nuty świetnie reagują na dynamikę. Jak na mój gust, struny wiolinowe mają nieco zbyt stłumioną barwę (szczególnie struna G na pierwszych pięciu progach) i zbyt krótki sustain. Jest w nich jednakże potencjał, bo wysokie dźwięki charakteryzują się szlachetnym, perkusyjnym atakiem.

Model Caballero 11 Cutaway jest w zasadzie identyczny i można przypuszczać, że większa suma pieniędzy, jaką trzeba na niego wyłożyć, jest spowodowana zamontowanym systemem Stage Pro Element firmy L.R. Baggs. Jednakże nie mogę się oprzeć wrażeniu, że brzmi nieco lepiej od regularnego C11. W zasadzie powinno być odwrotnie - zwykle lepiej grają modele o pełnym korpusie, czyli bez dziury w korpusie i zamontowanej w nim elektroniki pochłaniającej część rezonansu.

Tymczasem Manuel Rodriguez C11 Cutaway ma przyjemniejsze i bardziej czytelne wioliny, dziedzicząc jednocześnie po C11 zwarty dół. Potwierdza się tu teoria, że w niższym segmencie cenowym dobrze jest sprawdzić kilka egzemplarzy tego samego modelu i wybrać najlepszy. Brzmienie zelektryfikowanego caballero stoi na przyzwoitym poziomie, jaki zapewnia nam podpisująca się pod preampem firma. Oczywiście wymagającemu muzykowi brakować będzie niuansów oferowanych jedynie przez dobrej klasy mikrofon. Jednakże Stage Pro spełnia swoje zadanie, a po podłączeniu do przyzwoitego wzmacniacza, dedykowanego instrumentom akustycznym, brzmi naprawdę dobrze.

Struny wiolinowe testowanych gitar szybko się rozstrajają, ale powodem tego jest zapewne fakt, że założony jest tu nowy komplet, który musi się naciągnąć. Na szczęście w sukurs przychodzi nam pokładowy tuner, którym szybko i dyskretnie eliminujemy niedoskonałości stroju - jest on naprawdę funkcjonalnym i przydatnym dodatkiem.

PODSUMOWANIE

Ogólne wrażenie z gry na C11 jest dość pozytywne. Poza tym gitara ma bardzo dobry stosunek jakości do ceny i polecam ją każdemu, kto chce mieć dobrze brzmiący i przyzwoicie wyglądający instrument za rozsądne pieniądze. Gitara z cutawayem i preampem L.R. Baggs Stage Pro Element jest już znacząco droższa i polecałbym ją raczej tym, którzy muszą mieć zelektryfikowany instrument do grania na scenie. Plusem są niewątpliwie struny, z jakimi dostajemy instrument - obie gitary wyposażane są fabrycznie w komplet D’Addario J46 EXP. Minusem jest dla mnie brak jakiegokolwiek pokrowca (gitary zapakowane są w zwykłe kartony), bo na twardy kufer, przynajmniej w cenie C11, nie liczę. Nie bez znaczenie są walory estetyczne naszych "dżentelmenów". Drewniana rozetka, kościane siodełka i wykonanie w Hiszpanii - to cechy dość rzadkie w tym segmencie cenowym.

płyta wierzchnia: lity cedr kanadyjski
płyta spodnia i boczki: bubinga
gryf: mahoń
długość czynna strun: 650mm (25,6")
podstrunnica: palisander
progi: 19
głębokość pudła rezonansowego: 90mm
siodełko: kość
szerokość siodełka: 52mm
mostek: palisander
wykończenie: wysoki połysk


 

Krzysztof Inglik
Zdjęcia: Ivan Sitsko

Wynik testu
Wykonanie:
6
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
6
Wygoda:
5