ERNIE BALL
Rodzaj sprzętu: Akcesoria
O powlekanych tytanem strunach firmy Ernie Ball huczało już od jakiegoś czasu. Z niecierpliwością czekaliśmy więc na pojawienie się tej świeżynki na naszym rynku.
OGLĄDAMY
Otrzymany do testów komplet strun to najpopularniejsza rozmiarówka (Regular Slinky), co oznacza, że znajdują się w nim następujące grubości: .010", .013", .017", .026", .036" i .046". Do zapakowania tych strun użyta została nowa technologia o nazwie Element Shield. Ma ona chronić produkt przed zawartą w powietrzu wilgocią, zanieczyszczeniami i wahaniami temperatury. Każda z sześciu kopert ma nowy design. Owijane struny mają ciemniejszy odcień od regularnych Slinky. Różnicę widać nawet przy secie, który miałem w gitarze przez ostatnie trzy tygodnie. Jest to spowodowane tym, że wszystkie owijane struny pokryte są mikroskopijną powłoką, która chroni je przed korozją - producent zakłada, że zabezpieczenie to będzie nawet do pięciu razy dłuższe niż w przypadku zwykłych strun. Dodatkowo struny gładkie (wiolinowe) mają specjalne tytanowe wzmocnienie rdzenia, dzięki czemu mają być bardziej odporne na zerwanie.
GRAMY
Przyznam szczerze, że pierwsze wrażenie po założeniu nowych strun było mieszane, ale z każdą kolejną chwilą było coraz lepiej. Czyżby wzmocnione struny Titanium wymagały więcej czasu na adaptację i naciągnięcie się? Tak właśnie mi się wydaje - struny po chwili grania stają się jakby bardziej sprężyste i nabierają "średnicy". Powłoka, którą są pokryte, sprawia, że wyczuwamy delikatnie większe tarcie pomiędzy struną a palcami. Być może to właśnie powoduje, że odczuwana jest też ich większa elastyczność - producent twierdzi, iż naprężenia tych strun są standardowe. Jeśli chodzi o brzmienie, to tytanowi bracia dziedziczą wszystkie zalety strun Slinky. Nie mają tego charakterystycznego nadmiaru góry, jaką czasami można doświadczyć u innych marek, a która zwykle zanika już po kilku godzinach grania. Powlekane struny Titanium mają na starcie nieco ciemniejszą barwę, ale za to w trakcie ich używania są bardziej trwałe i stabilne brzmieniowo. Zwykle nie lubię brzmienia nowych kompletów na przesterze, ale Titanium spisują się tu bardzo dobrze, być może właśnie przez to zaokrąglone wysokie pasmo. Natomiast zupełnie zaskakująca jest ich selektywność - w akordach słychać jakby więcej składników, a ich sonorystyka jest bardziej zrównoważona.
PODSUMOWANIE
Ernie Ball dołącza do elitarnego klubu producentów powlekanych strun. Jeśli lubicie standardowe Slinky, to model Titanium jest pozycją obowiązkową. Struny nieco inaczej brzmią i pozostają dłużej odporne na korozję od standardowych. Może się to okazać ważne, kiedy przyjdzie nam grać w zmieniających się warunkach atmosferycznych lub w zadymionym klubie.
Marcin Komorowski