ERNIE BALL

Rodzaj sprzętu: Akcesoria

Pozostałe testy marki ERNIE BALL
Testy
2009-08-20
ERNIE BALL -
Firmy Ernie Ball nie trzeba już nikomu przedstawiać - wszyscy kojarzymy ją ze znakomitymi gitarami marki Music Man.
Nie każdy jednak wie, jakie okoliczności skłoniły Erniego (właściwie Sherwooda Rolanda Balla) na początku lat 60. do wejścia w branżę naciągów do chordofonów szarpanych. Otóż, jak przystało na inteligentnego człowieka, poczynił on słuszne spostrzeżenie, że owijaną strunę G ciężko się podciąga i że brakuje na rynku kompletów z nieco cieńszą, nieowijaną trzecią struną. Zwrócił się więc ze swoim pomysłem do firmy Fender, ale niestety został odprawiony z kwitkiem. I można powiedzieć, że całe szczęście, iż tak się stało, ponieważ właśnie to pchnęło go do tego, aby iść na swoje i zacząć produkować własne struny. Niedługo potem wieść o niezwykłych kompletach marki Ernie Ball obiegła świat wzdłuż i wszerz, a do naszego bohatera zaczęły się ustawiać kolejki gitarzystów. Pamiętajcie więc o tym pionierze, kiedy w następnej solówce będziecie ekstatycznie podciągać strunę G...

OGLĄDAMY

Otrzymany do testów model strun to Regular Slinky z niklowaną owijką. Słowo "regular" w nazwie oznacza jednocześnie grubość kompletu, w którym znajdują się następujące struny: .010", .013", .017", .026", .036" i .046". Jest to najpopularniejsza, najczęściej używana przez gitarzystów (regularna) rozmiarówka. Wszystko, co poniżej - jest zatem "light", a wszystko, co powyżej - "heavy". Warto zauważyć, że firma Ernie Ball zmieniła sposób pakowania tych strun. Nowa technologia nosi nazwę Element Shield i chroni produkt przed zawartą w powietrzu wilgocią, zanieczyszczeniami i gwałtownymi skokami temperatury. Dzięki temu mamy pewność, że komplet strun kupiony w sklepie jest tak świeży, jakby przed chwilą wyszedł z fabryki.

GRAMY

Po założeniu struny nie potrzebują długiego okresu adaptacji, co świadczy o jakości ich nawijania. Praktycznie już chwilę po nastrojeniu gitara jest gotowa do gry - jest to niezwykle istotne, jeśli przyjdzie nam zakładać nowe struny w warunkach bojowych.

Brzmienie świeżego kompletu pozbawione jest irytującej metalicznej góry, która tak źle brzmi na przesterze. Pasmo jest wyrównane i żadna ze strun nie wybija się ponad pozostałe. Wydaje mi się, że Ernie Ball Regular Slinky mają nieco mniej podkreślone środkowe pasmo niż struny testowane przez nas wcześniej. Brzmienie jest bardziej miękkie i mniej agresywne. Łączy się z tym wrażenie większej elastyczności strun pod palcami, a szczególnie tych owijanych.

Po około tygodniu codziennego grania struny nadal wydają się świeże i nie tracą właściwości brzmieniowych. Oczywiście w praktyce zależy to od miejsca, w jakim aktualnie gramy, potliwości rąk, sposobu przechowywania instrumentu i wielu innych czynników. Mogę tylko powiedzieć, że w porównaniu do innych kompletów, których używałem przez ostatnie 15 lat, struny Ernie Ball plasują się w czołówce, jeśli chodzi o ich żywotność.

PODSUMOWANIE

Wydawałoby się, że struna to po prostu struna - ot kawałek drutu, nic więcej. Jednakże różnice pomiędzy kompletami różnych marek są wyraźne, a ich ocena jest na ogół subiektywna i oparta na osobistych preferencjach. Dlatego właśnie warto poeksperymentować samodzielnie. Czy ja poleciłbym te struny? Chyba nie muszę odpowiadać na to pytanie. Wystarczy tylko przeczytać na odwrocie opakowaniu Ernie Balla kilka nazwisk gitarzystów lub nazw zespołów wymienionych na długiej liście użytkowników tego produktu. A zatem - nic dodać, nic ująć.

Marcin Komorowski


Wynik testu
Dystrybutor