Co zrobić, by gitara brzmiała lepiej? Odpowiedź prosta - grać! W ten sposób nie tylko zyskujemy nowe umiejętności, ale też "rozgrywamy" instrument, to znaczy powodujemy poprawę jego właściwości brzmieniowych.
Dlaczego instrument używany przez dłuższy czas zazwyczaj brzmi lepiej niż identyczny model prosto z fabryki? Jest to uwarunkowane kilkoma czynnikami. Po pierwsze, z biegiem czasu drewno schnie i poprawiają się jego właściwości akustyczne. Po drugie, pod wpływem drgań poszczególne elementy konstrukcyjne instrumentu dopasowują się i układają, zmienia się też wewnętrzna struktura drewna. Co jednak zrobić, gdy chcemy poprawić brzmienie instrumentu, a nie mamy czasu na jego wielomiesięczne rozgrywanie i kilkuletnie dojrzewanie? W takiej sytuacji przydatny może okazać się PrimeVibe.
Budowa
Pomysłodawcą i producentem urządzenia jest mieszkający w San Francisco James Romeyn, emerytowany strażak (w stopniu kapitana), oddający się muzycznej i audiofilskiej pasji po 28 latach czynnej służby. Jego żona Debra jest menedżerem rodzinnej firmy wytwarzającej, oprócz przedstawionego przyrządu, także kolumny hi-fi klasy custom. Do stworzenia przedstawionego urządzenia wydatnie przyczynili się: kierownik badań i projektowania Julian Fordham (doktor materiałoznawstwa pracujący w firmie Hi-Wave Technologies, opracowującej i produkującej nowoczesne podzespoły audio) oraz lutnik Ryan Thorell.
PrimeVibe to przyrząd do sezonowania, czy może raczej rozgrywania instrumentów strunowych takich jak: gitara (praktycznie każdego rodzaju - od klasycznych, przez akustyczne, półpudła, elektryczne, aż do basowych i flattop steel), mandolina, ukulele, skrzypce, altówka, wiolonczela, kontrabas. Można nim również potraktować harmonijkę ustną oraz bębny. Zestaw składa się z małego, dwukanałowego wzmacniacza o mocy 2x 7W oraz dwóch okrągłych przetworników i jest dostarczany w estetycznym czarnym pudełku. Wzmacniacz łączymy z dowolnym źródłem dźwięku, takim jak np. odtwarzacz CD/mp3, tuner, komputer. W komplecie jest zasilacz z dwiema wymiennymi wtyczkami sieciowymi (amerykańską i europejską). Nie zabrakło również kabla sygnałowego mini Jack stereo (mini TRS), który podłącza się na przednim panelu, obok gałki potencjometru głośności i wyłącznika.
Ponieważ czas kuracji jednego instrumentu powinien wynosić minimum 100 godzin, testowane urządzenie podłączyłem do tunera od wieży hi-fi łatwo dostępnym kablem 2x cinch (RCA) - mini TRS. W ten sposób uniknąłem komplikacji z wymianą baterii, ładowaniem akumulatorów, zmianą płyt czy wgrywaniem plików. Rodzaj muzyki nie ma znaczenia, ponieważ chodzi o wywołanie drgań w paśmie akustycznym, a nie o zaczarowanie instrumentu, by pięknie grał konkretny rodzaj muzyki. Coś takiego byłoby absurdem, natomiast żeby zapewnić różnorodność charakterystyk drgań (i uspokoić nerwy), co kilkanaście godzin zmieniałem stację radiową (np. z klasyki na rocka).
Wzmacniacz wyposażono w filtr górnoprzepustowy o charakterystyce 3 dB na oktawę poniżej 200 Hz. Dzięki ograniczeniu niskich częstotliwości przetworniki nie powodują dudnień i nie spadają z instrumentu. Przesuwaniu i ewentualnym uszkodzeniom lakieru zapobiegają winylowe stopki - krążki można śmiało umieścić nawet na bardzo cennym instrumencie bez obawy o wystąpienie jakichkolwiek rys na lakierze czy politurze. Winylem pokryte są również kable, co niestety powoduje ich sztywność i drobne problemy z ich ułożeniem. Integralną częścią zestawu jest instrukcja z rysunkami przedstawiającymi prawidłowe umiejscowienie wibrujących krążków na instrumentach. Gitarę należy położyć na płaskiej powierzchni podkładając coś (np. gazety czy książki) pod końce pudła czy korpusu tak, by była ustawiona nieco ukośnie w stosunku do podłoża i stykała się z nim możliwie jak najmniejszą powierzchnią, ograniczając tłumienie drgań.
Ułożenie przetworników też nie może być przypadkowe. Chodzi tu bowiem o właściwe umieszczenie względem belkowania w gitarach klasycznych i akustycznych oraz duszy w instrumentach smyczkowych. W gitarach typu solid body ma to nieco mniejsze znaczenie, ważne tylko, by umieścić krążki na drewnie, a nie na elementach osprzętu czy plastikowych maskownicach i płytkach ochronnych. Przetworniki działają na tej samej zasadzie co głośnik, z tą różnicą, że głośnik wytwarza fale akustyczne w powietrzu, a PrimeVibe w ciele stałym. Krążki wydają dźwięk położone na jakimś przedmiocie, a trzymane w powietrzu są prawie niesłyszalne.
Teoria
Na początku testu moje podejście było bardzo sceptyczne, bo przecież nie można się spodziewać przemiany gitary za 1000 zł w gitarę za 10000 zł. Okazało się jednak, że istotna poprawa brzmienia rzeczywiście następuje i ma swoje uzasadnienie naukowe. Jednym ze składników drewna, występującym w nim w około 20%, jest lignina (nie mylić z watą celulozową, czyli papierem sanitarno-opatrunkowym), inaczej drzewnik - bezbarwna, nierozpuszczalna w wodzie substancja, która stabilizuje w drzewie twarde przyrosty zimowe i miękkie przyrosty letnie. Wibracje instrumentu powodują rozluźnienie jej cząsteczek, co w konsekwencji polepsza właściwości akustyczne drewna i brzmienie instrumentu. Czym jednak jest dobre brzmienie? To nieostre pojęcie można scharakteryzować jako dobry ton, czytelność, długie i pełne wybrzmienie, właściwości harmoniczne, mikro i makrodynamikę całego instrumentu. Subiektywnie przekłada się to na łatwiejszą, przyjemniejszą grę, lepszy przekaz artykulacji, selektywność poszczególnych strun w granym akordzie oraz swoistą projekcję dźwięku - w przypadku gitar akustycznych i klasycznych dźwięk nie powinien być stłumiony i z trudem wyrywający się z pudła, a wyraźnie słyszalny przed nim.
Wrażenia
Urządzenie przetestowałem na czterech różnych gitarach. Jako pierwsza do badania trafiła prawie nowa i sporadycznie używana gitara basowa klasy budżetowej. Nieprzypadkowo piszę o wieku i stopniu używania, ponieważ ma to związek z rezultatami procesu sezonowania, które w tym przypadku były wręcz szokujące. Dźwięk stał się mocniejszy, bardziej nośny, selektywny i na swój sposób dojrzały. Wyrównały się też proporcje pasm. W warstwie manualnej gra stała się lżejsza, ponieważ instrument zaczął lepiej reagować na atak i dynamikę. Jako druga na warsztat trafiła około siedmioletnia gitara akustyczna - instrument średniej klasy, obecnie całkiem dobrze rozegrany i dobrze ustabilizowany. W tym przypadku dźwięk również stał się pełniejszy, gitara zabrzmiała bardziej przestrzennie i cieplej, jednak bez utraty wyrazistości, co świadczy o poprawie charakterystyki składowych harmonicznych. Jednak zanim do tego doszło, pudło okazało się skutecznym głośnikiem - trudno wytrzymać, gdy za ścianą przez cztery doby gra radio!
Trzecim instrumentem był dziesięcioletni Les Paul, po którym trudno było spodziewać się drastycznych zmian. Okazało się jednak, że nawet w takiej gitarze "coś" zmieniło się na lepsze - dźwięk stał się nieco bardziej ziarnisty i żywy, poprawiło się też jego naturalnie długie wybrzmienie. W przypadku osiemnastoletniego Stratocastera zmiany były trudno zauważalne. Można się było tego spodziewać, ponieważ ten egzemplarz przed osiągnięciem pełnoletności przepracował co najmniej 10000 godzin. Co ciekawe, na rozegranej gitarze puszczana poprzez PrimeVibe muzyka brzmi lepiej, a w dopiero rozgrywanej, słychać poprawę biegiem czasu, co może być też wskazówką w procesie "sezonowania".
Podsumowanie
Do nowych wynalazków podchodzę z rezerwą, szczególnie, gdy urządzenie jest określane jako wysoce innowacyjne czy wręcz rewolucyjne. Tak też było w przypadku przedstawionego przyrządu. Rezultaty testu i wnioski są jednak zaskakująco pozytywne. PrimeVibe nie jest gadżetem służącym do wyciągania pieniędzy z kieszeni klientów. To urządzenie, które rzeczywiście działa i w zauważalny sposób poprawia brzmienie instrumentów. Jest ono szczególnie warte polecenia lutnikom, firmom chcącym szybko "rozegrać" nowe instrumenty oraz muzykom wyczulonym na niuanse brzmieniowe.
Wymiary wzmacniacza: 28/100/107 mm
Wymiary przetworników: 55/17 mm
Wojciech Wytrążek