Cradle Of Filth - 23.11.2012 - Kraków

Relacje
Cradle Of Filth - 23.11.2012 - Kraków

Szatan leniwie przeciągnął sie na łóżku. Od zarania dziejów zdążył się juz trochę postarzeć i rozleniwić. Tam, na górze ludzie odwalali za niego całą robotę, więc skoro nie musiał się wysilać, to sie nie wysilał. Drażniło go jednak natrętne wzywanie, więc chcąc czy nie chcąc zwlókł swój włochaty tyłek i poczłapał z podkulonym ogonem na wilgoć i mgłę, która żeby ułatwić mu niezauważone przez nikogo poruszanie, szczelnie zasnuła całe miasto.

Stare hale fabryczne w swoim postindustrialnym klimacie były idealnym miejscem żeby przejść niepostrzeżenie i zobaczyć, kto tak natrętnie domaga się wizyty Złego. W środku było gorąco jak w piekle, więc skoro czuł się niemal jak w domu. Przystaną w holu, żeby zobaczyć o co chodzi.

Dark End - Szatan przychodzi.

Włosi na scenie robią szopkę. Widziałam ich już drugi raz i było to samo: balet z koroną cierniową, okadzanie fotografów kadzidłem ( tak jakby juz na pierwszym supporcie miało od nas walić), odpalanie świeczek pozostałych po Zaduszkach i rozpaczliwe wzywanie Szatana. Dodając do tego Simona na organach i taniec z brudną szmatą mamy istne Bollywood. Fajnie, że tym razem zagrali przed Cradle of Filth, bo wyglądają i zachowują się niemal identycznie Kredki 15 lat temu, więc jest szansa, że jak Dani pójdzie na emeryturę to będę namiętnie się ślinić do Luca Gregori. Wszystko przede mną.

Rotting Christ - Szatan jak szybko przyszedł tak szybko poszedł.

Dobra, to Grecy. Grecy jak wiadomo są przystojni i ładnie wychodzą na zdjęciach, robią smaczne sałatki i rybę po grecku. Ale grają średnio, więcej pozują i szczerzą sie do publiczności. Na plus muszę dodać, że grali sporo starego materiału. Ale porównując ten koncert ze wszystkimi wcześniejszymi  koncertami w sumie wyszło słabo.

God Seed - Szatan stoi i obserwuje.

Liczyłam choćby na jedną zdechłą kozą, gołą babą, krzyżyk (choćby maciupki) do góry nogami.. Ach, mogli chociaż rzucić gumowym kotem i napluć nam farbą na głowy. A tu nic! Wstydź się Gaahl! Odwaliłeś kawał takiej pięknej roboty w lutym 2004 roku. A teraz co? Nie powiem, bo zgadzam się z Asią i Marcinem. Koncert naprawdę niesamowity.

Pamiętam krakowski koncert Gorgorotha, który obrósł już legendą i bardzo miło że muzycznie wrócili jak za dawnych lat. Ale widok Gaahl chodzącego po scenie jak wkurwiony niedźwiedź zbytnio nie wprawił mnie w nastrój. Natomiast w fosie dostałam głupawki. Basista miał krzywo wykonany corpse paint i wyglądał  jak zezowaty miś panda. Czasem trzeba się napić "na ostrość" szkła i poprawę autofocusa. Poszłam się napić.

Drobna anegdotka:
- Jak ma Gaahl na nazwisko?
- Espedal
Bez komentarza....

Szatan do taktu machał ogonem. Hmmmmm..... miło zobaczyć tylu ludzi gorliwie oddających cześć Diabłu we wszystkich jego wcieleniach. W ogóle poczuł się bardzo swojsko. Praktycznie w co drugiej linijce ktoś wyrażał się o nim ciepło i z szacunkiem. Coraz to nowe rzesze małolatów pomału przechodziły na ciemną stronę. Wtem zobaczył na scenie maskotkę. Maleństwo z wymalowaną buzią stało na podeście w kłębach dymu i piszczało. Szatan zgłupiał.

Cradle of Filth - Szatan nie wie co o tym myśleć, postanawia adoptować kotka.

Jakbym dorwała Daniego to zagłaskałabym go na śmierć. Jest cudny: malutki, kudłaty, w za dużych bucikach. I tak słodko wywraca oczkami. Uwielbiam Tima Burtona, a Dani jest żywcem wyjęty z jego filmów. Poza tym jak śpiewa tak romantycznie "Wiedziona ku rzece, w środku lata, machałam, kluczowi czarnych łabędzi" to ja od razu płaczę ze wzruszenia i nie ma siły. Wiedziałam o planach ściągnięcia Kredek do Krakowa już od jakiegoś czasu, ale "Przez cały Czerwony Wrzesień, Z niebiosami wybrukowanymi ogniem, błagałam byś zjawił się, niczym święty ciernisty krzew".

Ogólnie absolutne szaleństwo. Dani stoi w dymie. Dani biega, Dani zawisa mi nad głową.

Setlista świetna - trochę starego, trochę nowego: "Funeral in Carpathia", "Summer Dying Fast", "Lilith Immaculate", najważniejsze dla mnie "Nymphetamine". Trzy bisy. Faktycznie Panią organistkę prosimy o nie śpiewanie, lepiej niech już tańczy albo robi na drutach. Tylko niech nie śpiewa.

Szatan z kotkiem pod pachą poczłapał przez gęstą mgłę w kierunku niebytu. Czuł się potwornie zmęczony. Frekwencja wyznawców bardzo Go zaskoczyła. "Rządzę tu jako Pan" - mamrotał pod nosem. "Gdzie hordy przeklętych łagodzą mój gniew".

Chciałam wyjaśnić, że ilość zdjęć jest adekwatna do tego co działo się na scenie. Jeśli dzieje sie dużo - chciałabym Wam to pokazać. A jak stoi chłop.....to stoi.

Zdjęcia i tekst: Romana Makówka