David Bowie

A Reality Tour

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy David Bowie
Recenzje
2010-06-01
David Bowie - A Reality Tour David Bowie - A Reality Tour
Nasza ocena:
9 /10

Trasa promująca album Reality (2003) miała być wielkim, trwającym dziesięć miesięcy przedsięwzięciem składającym się z serii długich i energetycznych koncertów. Rozpoczęła się w październiku 2003 roku, lecz zakończyła na miesiąc przed wyznaczonym terminem. W czerwcu 2004 roku, po występach Davida Bowie w Czechach i w Niemczech, podczas których doświadczał on silnego bólu w klatce piersiowej, zdiagnozowano u niego blokadę jednej z głównych tętnic. Operację przeprowadzono natychmiastowo w Hamburgu. Od tej pory słuch o nim praktycznie zaginął - w ciągu ostatnich sześciu lat pojawił się na scenie zaledwie kilka razy, i to tylko w formacie gościnnym.

Zaprzestał również udzielania wywiadów i zniknął z popkulturowego horyzontu. Ostatnie dwa lata to jedynie sporadyczne, milczące pojawianie się w miejscach publicznych. Mówi się różne rzeczy. Najczęściej powtarzanym wytłumaczeniem tej ciszy jest fakt, że Bowie chce dać sobie ponowną szansę na prowadzenie życia rodzinnego (w 2000 roku urodziła mu się córka). Bardziej wnikliwi sugerują, że zwyczajnie obawia się o swoje zdrowie i dlatego też zrezygnował z wyczerpującego wysiłku związanego z powrotem na scenę. Tymczasem spiskowcy przypisują mu częściowy paraliż spowodowany rzekomym udarem. Wszyscy jednak zadają sobie to samo pytanie: dlaczego Bowie opuścił scenę bez komentarza? Nie oszukujmy się, jego ostatnie trzy płyty - Hours, Heathen i Reality - nie powtórzyły medialnego sukcesu, w który przyoblekły się poprzedniczki 1. Outside i Earthling. Czy poczuł się zniechęcony?

Oglądając swego czasu wydane w 2004 roku DVD z trasy Reality nie miałem wątpliwości: ten twórczy umysł odczuwa wszystko, tylko nie zniechęcenie. Mało tego, sceniczne czary zdawały się być ilustracją klasycznej historii o zawarciu paktu z diabłem: 56-letni Bowie był na wysokości swoich możliwości wokalnych, stawał przed godną pozazdroszczenia gigantyczną widownią, emanował przy tym wyjątkową optymistyczną energią, a od strony wizualnej prezentował się wręcz fantastycznie. Cały materiał został zawarty w aż 30-tu piosenkach wyjętych z dwóch następujących po sobie koncertów w Dublinie, które odbyły się w dniach 22-23 listopada 2003 roku. Jako, że dźwięk tego DVD nie był najwyższych audiofilskich lotów, podjęto się koniec końców próby remasteringu i po sześciu latach zaprezentowano światu wersję trasy Reality w formacie podwójnego albumu audio. Nowa kompilacja zawiera łącznie 33 utwory, zamykając tym samym karierę Bowiego w symboliczną klamrę 33 aktywnych scenicznie lat (1970-2003: trasa pominęła piosenki z wcześniejszego okresu).

Podczas przesłuchiwania albumu najbardziej uderza fakt, że stare utwory w przemieszaniu z nowszymi nie stwarzają niepożądanych tarć i zgrzytów - materiał jest zagrany w bardzo spójny sposób, pokazując przy okazji spójność ukrytą w całości dorobku artystycznego tego artysty. Przy okazji ponownie odkryta zostaje świeżość starszych kompozycji. Nie jest to pierwsza oficjalna koncertówka Bowiego (po drodze przewinęło się ich kilka), jednakże jest to pierwsza, która opisuje go w tak potężny i ultymatywny sposób. W sam raz na pożegnanie? Być może David Bowie nie potrzebuje specjalnych łzawych pożegnań, ponieważ - co udowadnia A Reality Tour - broni się sam i może sobie pozwolić na angielskie wyjście.

Poczynając od pochodzącej z 1970 roku piosenki The Man Who Sold The World, album skupia się głównie na wykonaniach piosenek pochodzących z większości wydanych w latach 70-tych płyt, oraz na latach 90-tych, na które przypada dla Davida Bowie okres artystycznego odrodzenia się. Piosenki te są przeplatane najnowszymi kompozycjami, głównie z albumu Reality (2003), ale na tyle zręcznie, że gdyby wybudowano muzeum Davida Bowie, to A Reality Tour byłby idealnym soundtrackiem zapewniającym wycieczce wyjątkową ciągłość wrażeń.

Głos Davida Bowie jest unikatowy przede wszystkim z jednego powodu: Bowie, w przeciwieństwie do innych artystów, został obdarzony głosem w sposób przewrotny. Powiedzmy to wprost: już za młodu brzmiał on nieco geriatryczną barwą. Dzięki temu, po 33 latach i milionie wypalonych papierosów, nie słyszymy większej różnicy. Głos dojrzałego Davida Bowie jest nieco niższy i głębszy niż kiedyś, a jednocześnie pobrzmiewa równie silną mocą i w ostatecznym rozrachunku działa mu to na wielką korzyść.

A Reality Tour to album, którego słucha się z wielką zremasterowaną przyjemnością, czy nawet dozą wzruszenia, szczególnie w momentach, gdy słyszy się publikę śpiewającą razem z Davidem. To również udane, wibrujące aranże rozbrzmiewające po przestrzeni wielkiego eventu. Oprócz tego jest to też kawał muzycznej historii, która zainspirowała i nadal inspiruje wielu innych artystów. Mimo, że nie da się oprzeć wrażeniu, że było to ostatnie słowo Davida Bowie, jeszcze nie wszystko zdaje się być stracone. Jego wieloletnia basistka Gail Ann Dorsey przyznała ostatnio, że Bowie ponownie rozważa powrót do muzyki. Jego nowe inspiracje to znowuż wynik poszukiwań na nowych obszarach - przede wszystkim chiński folklor i stary jazz. Zanim jednak niektórzy z Was zaczną się ślinić  w oczekiwaniu na przyszłość, rekomenduję z czystym sercem nowe wydanie A Reality Tour jako możliwość żywego i pełnego doświadczenia tego, co przeszłe.

Michał Szyksznian