baṣnia

No Falling Stars And No Wishes

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy baṣnia
Recenzje
Grzegorz Bryk
2019-07-04
baṣnia - No Falling Stars And No Wishes baṣnia - No Falling Stars And No Wishes
Nasza ocena:
7 /10

Baśnia Lipińska, liderka warszawskiej grupy baṣnia, powinna być znana słuchaczom Radiowej Trójki, a konkretniej audycji Trzecia strona Księżyca – współprowadzi bowiem jej profil w mediach społecznościowych.

Nie jest to wyłącznie bzdurna ciekawostka wygrzebana gdzieś w sieci, bo i każdy w czyj gust trafia specyfika dźwięków nadawanych w Trzeciej stronie Księżyca, powinien się zainteresować również baṣnią – zespół właśnie zadebiutował albumem „No Falling Stars And No Wishes”. Baśnia Lipińska pojawiła się wcześniej na albumach projektów dowodzonych przez Andrzeja Turaja: Hidden by Ivy („Beyond”) oraz God’s Own Medicine („Afar”) – co również powinno dawać jasny, a w rzeczywistości to zamglony i nieco mroczny, obraz stylistyki w jakiej obraca się Lipińska wraz ze swoją świtą. Mało tego, za produkcję płyty odpowiada Waldemar Sorychta, który w przeszłości współpracował między innymi z Grip Inc., Samael, Tiamat, Moonspell, The Gathering, Unleashed czy Sodom.

Baṣnia z metalem wspólnego ma jednak niewiele, ale już bez problemu można by doszukać się w muzyce grupy wpływów gotyckich. Podobnie jak wątków dream popowych, zimnej fali, post punku czy indie rocka lat 80. Baśnia Lipińska charakteryzując swoją muzykę wspomina produkcje kultowej wytwórni 4AD i rzeczywiście jest w tych utworach coś z klimatów Cocteau Twins, Dead Can Dance czy Bauhaus, nie mniej zresztą niż z The Cure, The Sisters of Mercy, Fields of the Nephilim czy nawet Joy Division.

Basy Łukasza Zaorskiego-Sikory grają więc nisko i hipnotycznie, perkusja Filipa Jaremko w duchu zimnej fali czyli marszowo i motorycznie, całość zaś unurzana jest w onirycznej atmosferze sennych opowieści, gdzie instrumenty często rozpływają się i rozmywają w przeróżnych pogłosach. Tak brzmią delayowane gitary Adama Kaliszewskiego, od czasu do czasu wyłaniające się bliżej słuchacza. Nad całością dominuje zaś „baśniowy”, delikatny i ulotny głos Lipińskiej. Rozstrzał stylistyczny jest tu całkiem spory, choć całość trzyma charakterystyczne, trochę gotyckie, trochę coldwave’owe brzmienie. W „This Love is Dangerous” słychać The Cure (nie ostatni zresztą raz), „And the Audience is Watching the Show” napędza zimnofalowa rytmika, rozmyty „My Turn To Win” raz to kojarzy się z Cocteau Twins, gdzie indziej znów z Dead Can Dance. W „People Come People Leave Time Flows” słychać post rock w dodatku podrasowany trąbką Michała Michota (pojawi się on jeszcze w nakręcanym basowym, hipnotycznym riffem „Night of The Lost”).

Już sam fakt, że płyta ukazała się pod banderą specjalizującej się w gotycyzująco-zimnofalowych klimatach Alchera Visions jasno daje do zrozumienia, że grupa docelowa „No Falling Stars And No Wishes” jest sprecyzowana. Baṣnia nie stara się tu redefiniować stylistyki, ale tworzy żywą i spójną syntezę gatunków i grup, które Lipińską najmocniej inspirują. Dla tych, którzy są na punkcie podobnych klimatów zakręceni jej muzyka będzie łakomym kąskiem.