Nie mam najmniejszych oporów przed mówieniem, że "Hologramy" szczecińskiego kwartetu List Otwarty, powstałego w 2014 roku, będą jedną z najciekawszych polskojęzycznych płyt rok 2019.
Już debiutancki krążek "Bałagan" (2017) zwiastował, że ekipa pod przywództwem Bartłomieja Mieżyńskiego ma tyleż wyobraźni co umiejętności, a przede wszystkim ambicji, by grać muzykę ponadprzeciętną i nie przynależącą do konkretnego gatunku. O ile jednak "Bałagan" można było jeszcze wcisnąć w ramy hip-hopu podrasowanego odważnymi wypadami instrumentalistów w przeróżne stylistyczne rejony, tak "Hologramy" to już zupełnie inna, wyższa liga dźwięku. Drugi album wyprzedza debiut o kilka klas. List Otwarty zrobili kolosalny, wręcz nieprawdopodobny postęp właściwie pod każdym względem: muzycznym, tekstowym i wokalnym. Bartłomiej Mieżyński już nie rapuje (no, może wyłącznie w kawałku "Szczur"). Większość utworów oparta jest na recytacjach i melorecytacjach, nierzadko deklamowanych półszeptem. Pojawiają się też gościnnie śpiew, wrzask a nawet growling. Środki wyrazu Mieżyńskiego są ważne, bo teksty są cholernie dobre i warte wysłuchania. Tak spektakularne tekstowo płyty to na naszym rynku rzadkość i aż żal, że do pudełka nie wrzucono książeczki z lirykami, myślę też, że krążek ogólnie zasługuje na nieco bogatsze wydanie.
Wielki progres zaliczyli również instrumentaliści: Aleksander Więcław (bas), Michał Waliszewski (gitara) i Bartłomiej Przyborowski (perkusja). Już otwierające album "Promptery" to synth-pop, elegancki jazz i rozszalały rock wciśnięte w jedną koherentną formę. Wątki synth będą wracać bardzo często, chociażby w "Święci" czy tytułowych "Hologramach", w "Szczurze" buchnął big bandowe dęciaki (jaka szkoda, że nie pomyślano o solówce na trąbce albo saksofonie!), singlowe "Anteny" uderzą masywnymi metalowymi riffami (tu fantastyczny duet zaliczył wrzeszczący Mieżyński z wokalistką Alicją Kruk). Piekielnie dobre wrażenie robi też "Pluton" (gościnnie zaśpiewała Asia Fostiak). "Sumieniawrony" zakończą się post-rockową ścianą dźwięku, a wielowątkowy, progresywny "L'appel du vide" zachwyca nieustannymi zmianami atmosfery. A pojawiają się jeszcze wątki trip i jazz-hopowe, art-rockowe czy cała masa przeróżnej elektroniki i bardzo mocno zaznaczony udział pianina w brzmieniu.
Krążek ma swój wielkomiejski klimat. To zupełnie jak poezje ciągane pośród oświetlonych nocnymi lampami blokowisk i skąpanych deszczem oraz pastelowymi barwami centrów miast. Granie bardzo nowoczesne, ale też uduchowione. Oczami wyobraźni widzi się spacerującego Bartłomieja Mieżyńskiego z rękami wciśniętymi w płaszcz i komentującego półszeptem otaczającą go rzeczywistość (zupełnie jak w świetnym teledysku do „Anteny”). Wyczuwam nawet pewne próby zmierzenia się z formą koncept albumu - kto wie, czy List Otwarty w przyszłości nie pokuszą się o stworzenie klasycznego konceptu osadzonego w ich muzycznych klimatach, z płynnymi przejściami między utworami etc. Kto jak nie oni, kiedy jak nie teraz? Przecież mają ku temu wszelkie argumenty i po prostu papiery na granie czegoś ambitnego, wielopłaszczyznowego i złożonego. Zresztą album ma wyraźnie zaznaczony artowy charakterek i nie boję się go oceniać w kategoriach nie tylko muzycznych, ale interesującego wydarzenia artystycznego.
W idealnym świecie takie płyty jak "Hologramy" zdobywałyby uznanie i poklask, tym bardziej, że to muzyka bardzo współczesna, nie tak znowu odległa od estetyki choćby "Nostalgii" Taco Hemingwaya. Oczywiście List Otwarty to wyższa liga, granie bardziej złożone i dojrzalsze (muzycznie i tekstowo). Wysublimowane, alternatywne i offowe. Droga jaką wybrali List Otwarty jest trudna i wyboista, ale jakże rozwijająca. Muzycy w ciągu zaledwie dwóch lat rozwinęli skrzydła, dorośli, a ich muzyka stała się doznaniem artystycznym. "Hologramy" to kapitalny krążek!