Miałem kiedyś piękny sen o świecie, w którym Linkin Park wiedzą czego chcą. A później obudziłem się, gdy usłyszałem łomot "The Hunting Party".
W tym śnie Linkin Park nigdy nie spotkali Ricka Rubina, ni innego wieszcza, który chce im pokazać świat poza nu metalem czy rapcorem. Nie to, bym był jakimś wielkim fanatykiem obu stylów, ale mym skromnym zdaniem Amerykanom było w nim do twarzy. "Hybrid Theory" to wciąż jedna z moich ulubionych płyt wczesnego wieku nastoletniego. Dlaczego LP nie grało tak dalej? Komu by to przeszkadzało?
Po latach wypuszczania mniej lub bardziej badziewnej elektroniki Chester Bennington, Mike Shinoda i spółka postanowili odkupić winy i nagrali płytę metalową, przy okazji klnąc się na miłość bożą, że metalu nie grają. Zresztą, nieważne jak nazwiemy obecny styl zespołu, ważne, że jest on totalnie beznamiętny. Mimo, że załoga czesze na gitarach ile wlezie, serwuje szybkie rytmy w duchu "Faint" z "Meteory", zaprasza do studia Darona Malakiana i Toma Morello (skądinąd "Rebellion" nagrany z tym pierwszym to jedna z najlepszych piosenek na płycie), to jednak album "The Hunting Party" nie ma w sobie za grosz czadu. Wszystko jest skalkulowane i wyduszone na siłę.
No bo patrzcie - "Guilty All The Same" ma niby zachwycać mocą, ale nuży ilością motywów, upchanych do granic możliwości i przyzwoitości. Na drugim biegunie leży "War", pokraczny punk, który okazuje się być gnaniem na łeb na szyję zupełnie bez wizji. Żal. Większość z pozostałych piosenek to zaś melodie milion razy zagrane przez Linkin Park i wyśpiewane przez Chestera, tyle że podane na gitarową modłę.
Jeśli miałbym wyróżnić jakieś kawałki, byłyby to "Wastelands" ze względu na przypominający dokonania Rage Against The Machine riff i ciekawą rytmizację. Kolejny zasługujący na pochwały to "Rebellion", w którym przywołany Malakian sięga po motorykę… Sepultury. Z kolei "Mark The Graves" zachwyca mnie ciepłą introdukcją i takowymi zwrotkami. Szkoda, że skopano mu refren.
Linkin Park nie potrafi określić, jakim zespołem chce być i jaką muzykę tworzyć. Ma tylko w głowach członków ustalone z góry schematy melodyczne i w kółko po nie sięga, nieznośnie mieszając aranżacjami. Ja wciąż naiwnie wierzę, że doczekam płyty godnej "Hybrid Theory", ale boję się, że tego nie dożyję.
Jurek Gibadło