Może się już tylko zastanawiać, jaki los spotkałby drugi i zarazem ostatni album Amy Winehouse „Back to Black” (2006), gdyby historia artystki potoczyła się nieco jaśniejszymi torami.
Gdy przez chwilę wizualizuję sobie, że ta okropna noc 23 lipca 2011 roku nigdy się nie wydarzyła, że nie było zatrucia alkoholowego, a Winehouse do dziś co trzy lata wydawała kolejne kompakty, to ciężko sobie wyobrazić, by „Back to Black” zyskał status klasyka i krążka nieomal legendarnego. W innym warunkach nie wydaje się, by ten materiał przetrwał dłużej niż sezon. Nabrał on znaczenia dopiero wraz ze śmiercią wokalistki, stając się zarazem zapisem jej lęków i obaw, koszmarów i wyrzutów oraz próbą autoterapii – jak pokazała historia, nieudanej. Właśnie o powstaniu albumu opowiada DVD „Back to Black”, w swojej istocie będący czymś niemal bliźniaczym do formy jaką stworzył cykl filmów dokumentalnych Classic Albums czy seria Legendy Muzyki.
Twórcy tylko delikatnie zahaczają o biografię Winehouse, a gdy już zdarzy im się po nią sięgać, to zawsze w odniesieniu do płyty. Zarysowują genezę i przedstawiają postać, która miała niebagatelny wpływ na życie, a wreszcie i śmierć Amy Winehouse, czyli Blake’a Fielder-Civila. To właśnie on pokazał artystce świat balang, alkoholu i narkotyków. To po rozstaniu z nim wokalistka potrzebowała autoterapii pisząc kolejne utwory o niespełnionej miłości, rozczarowaniu i samotności, które ostatecznie złożyły się na album „Back to Black”. Po oszałamiającym sukcesie krążka para znów się zeszła i przez dwa lata byli nawet małżeństwem. Rozwód z 2009 roku wywołał w Amy załamanie nerwowe, popchnął na samo dno w sidła autodestrukcji.
„Back to Black” jest ważny również w kontekście biograficznym. Oszałamiający sukces płyty zrobił z Winehouse gwiazdę międzynarodową. Niestety artystka nie potrafiła poradzić sobie z blaskami sławy, coraz częściej uciekając przed nim w objęcia narkotyków i alkoholu. Było to spowodowane odbiorem jej osoby przez widownię, która nie szczędząc obelg wygwizdywała każde potknięcie wokalistki.
Historię płyty, kawałek po kawałku, poznajemy przede wszystkim ze wspomnień producentów: Marka Ronsona i Salaama Remi. Obaj zgodnie zarysowują genezę utworów, twierdząc, że wymyślona przez Amy stylistyka wywodzi się z kobiecych grup lat 50, przede wszystkim szlagierów z szaf grających. Wspominają o sposobie realizacji nagrań i prac na utworami od szkieletu na gitarę akustyczną i wokal przedstawioną przez Amy aż do rozbuchanego R&B jakim ostatecznie okazał się „Back to Black”. Niespełna godzinny dokument zawiera zarówno współczesne wywiady z muzykami tworzącymi „Back to Black”, jak również archiwalne nagrania z Amy Winehouse. Całość spokojnie mogłaby znaleźć się w serii Classic Albums.
Smaczkiem wydawnictwa jest półgodzinny, prywatny koncert, jaki Amy dała zaraz po zgarnięciu pięciu statuetek Grammy za „Back to Black”. Nigdy wcześniej niepublikowany „An Intimate Evening in London” pokazuje Winehouse w niezłej formie, szczególnie gdy weźmie się pod uwagę, że na tym etapie kariery artystka więcej występów kończyła odurzona alkoholem i narkotykami schodząc przedwcześnie ze sceny, niż rzeczywiście skończonych show. Poza „A Message To You Rudy”, w którym Amy wyraźnie nie radzi sobie z gitarą, całość półgodzinnego występu robi całkiem sympatyczne wrażenie.
Film dokumentalny „Back in Black” nie jest więc biografią Amy Winehouse, ale historią jej ostatniego krążka i oceniając go przez ten pryzmat, spisuje się solidnie. Bez szału, choć wydaje się, że genezę płyty można było pokazać atrakcyjniej, szczególnie, że mówimy tu o emocjonalnych dramatach artystki. Dodatkowe oczko za wyszperanie niepublikowanego wcześniej recitalu.