Borysewicz/Brzozowski
Gatunek: Pop
Zapowiadało się rockowo: stonowana kolorystyka wydawnictwa, zdjęcie na okładce ukazujące Jana Borysewicza w ciemnej marynarce i dżinsach z gitarą w ręku oraz Rafała Brzozowskiego w czarnej skórze z fryzurą w stylu Elvisa. Całkiem gustowne logo, ładnie wydana książeczka z tekstami i płyta…
Niestety już pierwszy utwór "Anioły obok nas" dobitnie ilustruje, w jakim muzycznym kierunku poszli panowie Borysewicz i Brzozowski. To taki przebrany w pozornie melancholijne szaty bezpłciowy pop. Dużo tutaj dźwiękowo-tekstowego płaczu, smutku, zwątpienia, błędów życiowych i zawodów. Największym w moim odczuciu problemem płyty jest fakt, że piosenki płyną jedna po drugiej, właściwie w żaden sposób nie przykuwając uwagi słuchacza. Owszem, refreny mają potencjał radiowy, tak zostały świadomie skonstruowane, ale całościowo utwory głównie o balladowym charakterze są niemiłosiernie naiwne - pasują chyba jedynie do wakacyjnej aury, czasu letniego, słonecznego urlopu, pozują zaś na niebanalne i uniwersalne ("Dzisiaj też się płacze", "Trudno Ciebie kochać").
"Nastaw letni czas" to prawdopodobnie najbardziej uczciwa i szczera piosenka na płycie - niebezpiecznie zahaczająca o disco polo, skoczna, z błahym tekstem i chwytliwym w kontekście komercyjnego wykorzystania - refrenem. Taki jest Rafał Brzozowski. I nie chodzi tu o znęcanie się nad młodym piosenkarzem - trafia on do określonej, licznej grupy odbiorców i pewnie sprawia im przyjemność swoją twórczością. Kompozycja "Ze sobą" to stylistycznie cały Brzozowski. Wystarczy dołożyć do niej image wokalisty i otrzymujemy katalogowego reprezentanta współczesnego polskiego popu.
Problem zaczyna się, gdy uświadomimy sobie, jakie nazwisko widnieje na okładce płyty obok Brzozowskiego. Osobiście wielkim fanem działalności Jana Borysewicza nigdy nie byłem, więc nie dostałem zawału serca po przeczytaniu informacji, że gitarzysta kultowej w Polsce grupy Lady Pank nagrywa płytę z autorem hitu lata "Tak blisko". Trzeba jednak pamiętać, że są tacy odbiorcy, dla których ów mezalians jest nie do przyjęcia. Niestety partie gitary na tym krążku schodzą na drugi plan, są tylko ozdobnikami, nie interesują, nie wywołują emocji, mają tyle charakteru, co piwo bezalkoholowe. Rockowy pazur schował się pod płaszczem popowych aranżacji, postać słynnego gitarzysty ustąpiła miejsca sylwetce szablonowego piosenkarza - jest w tym coś symbolicznego…
Kto więc zyskał na nagraniu tej płyty? Niewątpliwie Rafał Brzozowski, płyta ze współzałożycielem Lady Pank to pozycja, która będzie dobrze wyglądać w CV wokalisty. Krążek Borysewicz/Brzozowski to prosty, zwyczajny, popowy twór, jakich było i będzie jeszcze w muzyce popularnej wiele. Szkoda, że tylko tyle.
Jakub Kosek