Niemal każdy zespół prędzej czy później decyduje się na płytę koncertową. W przypadku Audiofeels było to do przewidzenia, bowiem konwencja, w której występuje kapela, wydaje się ze wszech miar godna utrwalenia na żywo.
Chodzi o Vocal Play, czyli występ wyłącznie z użyciem ludzkich głosów. Mimo coraz większej ilości "gębofonów" na polskim rynku, Audiofeels zrobiło chyba największą karierę, a słuchając najnowszej płyty "Live" trudno się temu dziwić.
Audiofeels są laureatami popularnego programu "Mam Talent", który ukończyli z trzecim miejscem. Ich dwie płyty bardzo dobrze się sprzedały, a zespół zdobył dużo wyróżnień w Polsce i zagranicą. Mimo że kapela składa się z ośmiu wychowanków chóru akademickiego, daleko jej do typowych chórów, a jeszcze dalej do akademickiego śpiewania.
Najnowszy, trzeci w dorobku album grupy Audiofeels zatytułowany "Live" stanowi zapis koncertu, który odbył się w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Wśród aż szesnastu utworów zawartych na płycie, jedenaście to covery, a tylko pięć - kompozycje autorskie. Dla mnie jednak niewielka ilość autorskich utworów i setlista w formie listy przebojów jest pierwszym i zarazem najważniejszym minusem tego wydawnictwa. Rozumiem, że koncerty rządzą się swoimi prawami, jednak istnieje pewna znaczącą różnica pomiędzy "rozrywkowym" w znaczeniu "Mam Talent", a rozrywką w postaci muzyki granej na żywo. Ta druga forma rozrywki skierowana jest nie tylko do osób oglądających reality show, ale też bardziej wybrednych słuchaczy. Szczególnie, jeśli ma być potem wydana na płycie cd.
Od Audiofeels oczekiwałem dostarczenia wrażeń przede wszystkim muzycznych, a nie tylko widowiskowych. Na szczęście wykonywanie przez nich coverów nie jest tylko cyrkowym popisem, ale zgrabną próbą zaprezentowania znanych utworów w nowych aranżacjach. Słuchając całości ma się ciągle wrażenie obcowania z muzyką na światowym poziomie i to jest niezwykle ważne. Możliwości głosowe ośmiu wokalistów są ogromne, a sposób, w jaki to wykorzystują godny wyróżnienia. Wszystkie utwory są zaplanowane od początku do końca w najdrobniejszych szczegółach, nie raz zaskakując swoją złożonością.
Za sprawą "Live" trudno upchnąć Audiofeels w jakimś konkretnym gatunku muzycznym, skoro wśród coverów możemy znaleźć utwory autorstwa Red Hot Chili Peppers, Metalliki, Seala czy The White Stripes. Oczywiście dzięki wokalom słychać trochę soulowego wykończenia, choć nie jest ono aż tak wyraźne. Z jednej strony świadczy to o dobrym odwzorowaniu kawałków (partie "instrumentalne" brzmią niezwykle przekonywająco!), jednak spodziewałem się, może błędnie, więcej rozwiązań i brzmień charakterystycznych dla czarnej muzyki. Jest to natomiast chyba kwestią gustu, bowiem jeśli komuś odpowiada taki rodzaj rozrywki, to jest on zagwarantowany przez Audiofeels na najwyższym poziomie.
Kuba Chmiel