Scala & Kolcany Brothers

December

Gatunek: Pop

Pozostałe recenzje wykonawcy Scala & Kolcany Brothers
Recenzje
2013-01-11
Scala & Kolcany Brothers - December Scala & Kolcany Brothers - December
Nasza ocena:
5 /10

Boję się wchodzić do sklepów z płytami, bowiem ilość "nowych" krążków ze "świątecznymi przebojami" zaprze mi dech w piersiach.

Nie, nie z wrażenia, a raczej z poczucia żenady, bo - nie ukrywajmy - 95% tych wydawnictw to gnioty (odpalcie sobie to, co przyszykowali dla nas Andrzej Piaseczny i Seweryn Krajewski). Owszem, czasami trafi się perełka, jak na przykład nowy boks od Sufjana Stevensa, który tak hejtuje wydawanie piosenek ziomwych, że… nagrał wszystkie, jakie zna - łącznie pięć krążków z kilkoma godzinami muzyki i z nadzieją, że przez najbliższych kilka lat nikt nie obdarzy nas kolejnymi tego typu dokonaniami.

Próżne to nadzieje, kolego Sufjan. Rozwiewa je chociażby Scala & Kolcany Brothers ze swoją płytą "December" - nie jest to może dramat na poziomie wspomnianego wyżej polskiego duetu, ale do fajerwerków też im daleko. Z jakim wykonawcą mamy do czynienia? Scala to belgijski chór żeński, dowodzony przez braci Kolcany ("Seksmisja", jak babcię kocham). Stijn dyryguje chórem, a Steven aranżuje piosenki i akompaniuje paniom na pianinie.

Tym razem grupa postanowiła zebrać na jednym krążku świąteczne piosenki znanych w rockowym i popowym świecie artystów (zazwyczaj śpiewają hity z tychże gatunków się wywodzące). Co my tu mamy? Ot, chociażby "My December" Linkin Park, "Christmas Lights" Coldplay, "It's Christmas! Let's Be Glad" przywołanego Stevensa, czy "When Doves Cry" Prince'a. No, przynajmniej kolęd nie ma - nie to, że mam problem z piosenkami śpiewanymi przy szopce od 2000 lat, jeno jakoś nie chce mi się słuchać ich wersji numer 6895. Towarzystwo przearanżowuje te piosenki na swoją modłę - chór kobiet delikatnie śpiewa (czasami dołącza się jakiś solowy męski głos), a Steven Kolcany spokojnie przygrywa im na biało-czarnej klawiaturze.


Nawet im to nieźle wychodzi, piosenki podane na tę modłę mogą się podobać. Tyle, że nie w dawce 50-ciu minut/14 kawałków. Przy mniej więcej trzecim zaczyna robić się nudno - bo to nie jest muzyka do wspólnego przyrządzania potraw wigilijnych, ani do ich spożywania. Jest tu zbyt sennie, za leniwie, za delikatnie, słuchając "December" nie wyczuwa się radości, która powinna być - w moim odczuciu - podstawą przeżywania Bożego Narodzenia. To raczej kawałki do zapadnięcia się w fotelu i snu (jako się rzekło - najdalej przy trzecim uśniemy).

Podsumowując: ja osobiście na hasło "płyta świąteczna" reaguje alergicznie, acz Scala & Kolcany Brothers na szczęście nie wyżymają li tylko zgranych tematów kolędowych, czy innych "Let It Snow". Aranżują zastane piosenki ciekawie, tyle że jednolicie, więc prędzej uśpią, niż absolutnie ucieszą. Jeśli koniecznie chcecie mieć w domu kolejną składankę świąteczną, sięgnijcie po "Silver & Gold" bohatera numer dwa tej recenzji, Sufjana Stevensa.

Jurek Gibadło