Pewien zespół na H przyzwyczaił nas do bardzo melodyjnych, dość "spokojnych" płyt. Aż tu nagle pojawia się płytka nieco z innej beczki. Odstaje od standardowej muzyki Helloweena, jest zdecydowanie cięższa, głośniejsza i jakby mniej dyniowa.
Pamiętam, że "If i could fly" (swoją drogą bardzo zgrabny kawałek) zostało nawet wydane na singlu, co wówczas (10 lat temu) było w Polsce ciekawostką przyrodniczą. Singiel ten, dający przedsmak całej płyty był sporym zaskoczeniem. Gdzie spokojny, grzeczny Helloween?! Ano nie ma! Poszedł do lasu napastować sarenki! Księżycowa dynia z okładki w szaro czarnych barwach sugeruje, że już nie będzie kolorowo i pozytywnie jak w przypadku Keeperów i chociażby mega dopaminowego "Future Word".
Mamy za to ostrą, mroczną jazdę. Płyta chociaż znacznie różniąca się od poprzedniczek jest zdecydowanie ciekawa i mająca wiele plusów. Na szczególną uwagę zasługuje chociażby utwór "Mirror Mirror". Ciężki, gitarowy, w połączeniu z dość krzykliwym głosem Derisa daje poczucie mocy lepsze niż Lubelski Full (chociaż nikt nie robi gul, gul, gul). Podobnie jest w przypadku jeszcze głośniejszego i jeszcze cięższego "Escalation666", czy nieco spokojniejszego "Immortal". Chociaż oczywiście pan Deris wiedzie prym i jest niekwestionowanym przywódcą stada, cała reszta również zasługuje na uwagę. Prywatnie bardzo sympatyczni panowie (szczególnie Markus Grosskopf), nie mają ambicji bycia naj w zespole i widać, że świetnie się bawią robiąc to, co robią. Znają swoje miejsce w szeregu i potrafią się w nim odnaleźć doskonale.
Jako osoba, dla której muzyka to za mało i potrzebująca dodatkowego, silnego bodźca w postaci tekstów w przypadku "The Dark Ride" czuję się całkowicie dobodźcowana i ukontentowana. Pomijając kwestię, że słowa utworów są o czymś, to muszę przyznać, że również łatwo wpadają w ucho i można je odnieść do bardzo wielu sytuacji w życiu. Miodzio! Płyta jako spójna całość jest dość łatwa do przetrawienia, zapada w pamięć. Chociaż starając się być obiektywną i pomijając prywatną sympatię do tej płyty muszę przyznać, że nie potrafiła bym jej mielić w kółko na odtwarzaczu.
Album jak najbardziej jest wart uwagi, szczególnie dla fanów pewnego zespołu na H, ale czy najlepszy w karierze tych panów? Na pewno nie, chociaż na tle chociażby marnych "Chomików" wypada świetnie. Niemniej jednak moim zdaniem zawsze lepiej równać do lepszych.
Julia Kata