W połowie listopada 2014 r. nakładem Century Media Records ukazał się retrospektywny box, w którym zostały umieszczone wczesne nagrania norweskiego zespołu Ulver.
Wydawnictwo zatytułowane "Trolsk Sortmetall 1993-1997", czyli Magiczny Black Metal, ukazało się w dwóch edycjach - na 5 płytach CD lub na czterech winylach i kasecie magnetofonowej. W obu przypadkach chodzi o materiał, w którego skład wchodzą demo "Vargnatt" z 1993 roku, a także trzy duże albumy zespołu wydane w latach 1995-1997, a więc "Bergtatt - Et Eeventyr i 5 Capitler", "Kveldssanger" i "Nattens Madrigal - Aatte Hymne til Ulven i Manden". Ponadto zestaw został uzupełniony czterema unikatowymi nagraniami z 1995 roku, które stanowią niepublikowane dotąd fragmenty pierwszych etapów sesji do "Nattens Madrigal". W edycji winylowej owe nagrania zostały umieszczone na kasecie magnetofonowej, co tylko wzmacnia i tak bardzo klasyczny klimat wydawnictwa. Osoby zainteresowane "Trolsk Sortmetall 1993-1997" stanęłyby więc przed dylematem, w którą edycję zainwestować niemałe zresztą pieniądze, ale do tego na razie nie dojdzie, bowiem edycja winylowa została w całości wyprzedana niedługo po premierze.
Odnoszę wrażenie, że niedużo wody upłynie w norweskich rzekach i również edycja CD wyprzeda się całkowicie. Nie chodzi wyłącznie o dość niski nakład wydawnictwa (3000 egzemplarzy w przypadku CD i 2000 egzemplarzy w przypadku edycji winylowej), ale o jego wyjątkowość. Właściwie każdy kolejny krążek sygnowany nazwą Ulver oferuje słuchaczom intrygujący zestaw muzycznych doznań. W ostatnich latach były to różne płaszczyzny muzyki - elektronika, ambient, klasyczny rock, muzyka filmowa, poetyka rockowa - serwowane w zmiennej dynamice dźwięku, który w przypadku Norwegów bywał oniryczny i ascetyczny albo nad wyraz ekspresyjny, czasem mszalny lub balansujący na granicy międzygatunkowej schizofrenii. Przeszłość kapeli wydawała się odległa. Tymczasem za sprawą Century Media, Ulver powrócił w swej surowej odsłonie.
Od razu trzeba zauważyć, że materiał zawarty na "Trolsk Sortmetall 1993-1997" został poddany remasteringowi, który w Londynie przeprowadził Jaime Gomez Arellano, z wyjątkiem albumu "Nattens Madrigal", będącym obiektem pracy Toma Kvalsvolla w Oslo. Poprawione brzmienie nie jest jednak w stanie przesłonić oryginalnego klimatu tych klasycznych nagrań. Wczesne materiały Ulvera są szorstkie i marsowe, niepozbawione fragmentów kanciastych, niekiedy wręcz prymitywnych, co zresztą przyznają sami twórcy. Tyle że w tym dzikim zestawie instrumentów czai się całe mnóstwo tytułowej magii. Słuchając tych nagrań dwadzieścia lat później, nawet dema "Vargnatt", można odnieść wrażenie, że Ulver już u progu swej działalności wdarł się do czołówki norweskiej sceny metalowej. Zarówno jeśli chodzi o odświeżoną wizję ekstremalnego metalu, jak również o idące za tym przesłanie, które gładko współgrało z oprawą instrumentalną i rodzącą się symboliką społeczną, będącą później wielkim atutem kapeli.
Mówiąc o scenie metalowej trzeba jednak mieć na uwadze, że twórczość Ulvera w latach 1993-1997 nie wpisywała się klarownie w standard norweskiego black metalu. Nie wyłączając nawet wspominanego demo "Vargnatt" legendarna studyjna trylogia zespołu stanowiła coś w rodzaju pomostu pomiędzy dynamicznie rozwijającą się ówcześnie norweską ekstremą a folkiem. Najlepiej taki stan rzeczy oddaje debiutancki krążek "Bergtatt", na który złożyło się pięć kompozycji o złowieszczym ładunku gitar i perkusji, a także instrumentów ludowych, do których nie było po drodze koronnym przedstawicielom black metalu. Folkowe akcenty Ulver rozwinął na drugim krążku "Kveldssanger", który ma niewiele wspólnego z norweskim blackiem. Ten album, nazywany tu i ówdzie mrocznymi ludowymi opowieściami o norweskich przesądach, świadczył o oryginalności Ulvera, a zarazem odcinał zespół od lokalnej muzycznej ortodoksji.
W sumie więc "Nattens Madrigal" musiał być dużym zaskoczeniem. To wszak najbardziej wściekły album w historii zespołu, będący jednocześnie do dzisiejszego dnia powszechnienie cenionym standardem wśród wyznawców black metalu. Krążek okazał się pożegnaniem Ulvera z ekstremalnym gatunkiem, do którego w retrospektywie powrócono dopiero wraz z "Trolsk Sortmetall 1993-1997". Owej retrospektywie towarzyszy naprawdę piękne wydanie, które zawiera dużą liczbę unikatowych zdjęć i komentarzy członków zespołu. Sama oprawa wydawnictwa robi fenomenalne wrażenie, ale nie chciałbym zdradzać wszystkich szczegółów, aby przyszli nabywcy mogli delektować się tą zmaterializowaną klasyką. W każdym razie trudno mi sobie wyobrazić reakcje ludzi, którzy sięgną po tą kompilację bez uprzedniej znajomości korzeni Ulvera. Starcie z zespołem, szczególnie w jego najbardziej ekstremalnej formie, może być zaskakujące, wstrząsające i… być może inspirujące. Dla mnie to kawał pięknej muzycznej historii.
Konrad Sebastian Morawski