Czy możliwe jest stworzenie dobrego funky bez gitary basowej? Wyzwania tego podjął się rzeszowski zespół Funky Flow. Niedawno ukazała się druga studyjna płyta, zatytułowania przewrotnie "3".
Funky Flow powstał w 2005 roku. Na początku zespół występował jako kwartet i w takim składzie nagrał swoją debiutancką płytę "Couple Of Grooves", która została wydana w 2008 r. Z tym materiałem muzycy pokazali się na kilku festiwalach w Polsce, między innymi na Krokus Jazz Festiwal, Jazz Rock Meeting, Art Fest i Fusion Festiwal. Od grudnia 2012 Funky Flow to trio w składzie: Kuba Szturm - gitara, Tomek Drachus - klawisze, Seweryn Krzysztoń - perkusja. I to właśnie ich możemy usłyszeć na najnowszym krążku.
"3" to zbiór dziesięciu utworów, które wbrew nazwie zespołu nie do końca mieszczą się w klimacie funky. Powiedziałbym nawet, że zdecydowanie zahaczają o fusion. Może to i dobrze, bowiem jakoś nie mogę sobie wyobrazić klasycznego funky bez gitary basowej. Na "3" rolę wiodącego i rytmicznego instrumentu przejęła gitara, a jej partie uzupełniły klawisze. Miłośnicy takiego instrumentalnego grania z pewnością się tutaj znakomicie odnajdą. Proste z pozoru tematy muzyczne rozwijają się w bardziej skomplikowane aranżacje, by dać miejsca również wolnym improwizacjom. Wszystko oczywiście zachowane w odpowiednich proporcjach i ze świadomością każdego zagranego dźwięku. Gra instrumentalna stoi na najwyższym poziomie, a jednocześnie muzycy nie starają się słuchacza przytłoczyć ogromem skal - ich gra jest bardzo przyswajalna.
Osoby lubiące posłuchać świetnych technicznie partii gitary, klawiszy i perkusji bez wątpienia docenią "3". Mam jednak wrażenie, że album ten nie jest przeznaczony dla szerokiego grona odbiorców, także tych lubiących instrumentalne granie. Kompozycje nie były mnie w stanie przykuć na dłużej i po przesłuchaniu całości miałem problem ze wskazaniem konkretnych utworów albo tematów, do których chciałbym jeszcze powrócić.
Najnowszemu krążkowi Funky Flow bliżej do fusion niż funky, ale nie jest to jego wada. Za większy minus uważam natomiast jego hermetyczność i brak możliwości oddziaływania na większe grono słuchaczy, niż jedynie miłośników takiej muzyki. Ci ostatni jednak powinni być w miarę ukontentowani materiałem zawartym na "3".
Kuba Chmiel