KaCeZet & Fundamenty

Dziennik Kapitana cz. I

Pozostałe recenzje wykonawcy KaCeZet & Fundamenty
Recenzje
2014-01-28
KaCeZet & Fundamenty - Dziennik Kapitana cz. I KaCeZet & Fundamenty - Dziennik Kapitana cz. I
Nasza ocena:
9 /10

Dobre reggae nie jest złe. A szczególnie takie, które nie sprawia wrażenia chamsko skopiowanego z zachodnich wzorców. Nową jakość na polski rynek wprowadza KaCeZet wespół z grupą Fundamenty.

Ich drugi album studyjny ukazał się 1 października i w związku z tym warto się z nim bliżej zapoznać.

KaCeZet, czyli Piotr Kozieradzki, to pochodzący z Warszawy polski wokalista, muzyk i autor tekstów. Do tej pory współpracował m.in. z zespołami Tabula Rasa i Dreadsquad. Wraz z Fundamentami nagrał płytę w 2011 roku i niemal dwa lata później ukazała się kolejna, zatytułowana "Dziennik Kapitana cz. I". Tym razem pojawili się na niej znani goście: Pezet, Kamil Bednarek, Pablopavo.

Stylistycznie album dryfuje między reggae i hip-hopem w bardzo przyjemny i lekki sposób. Na uwagę zasługują świetne podkłady - żywe instrumenty o ciepłej barwie, ze znakomitym timem przygrywają w tle na tyle ambitnie, że gdyby wyciąć wokal byłaby z tego równie dobra płyta smooth-jazzowa. Oczywiście nie ma takiej potrzeby - KaCeZet dobrze sprawdza się w roli wokalisty. Nie jest co prawda genialnym śpiewakiem, ale warunki pozwalają mu realizować się w wybranej przez niego stylistyce. Brzmienie jego głosu przykuwa uwagę, a bardzo dobre poczucie rytmu, dykcja i swoboda sprawiają, że słucha go się z wielką przyjemnością. To wszystko stanowi uzupełnienie melodyjnych kompozycji, z których wiele ma zadatki na przebój. Łatwo wpadają  w ucho, a przy okazji mają na tyle interesujące aranżacje, że chętnie się do nich wraca. Duża tutaj zasługa tekstów, które stoją na bardzo przyzwoitym poziomie.

Jeśli ktoś, podobnie jak ja, rozczarował się najnowszymi dokonaniami Indios Bravos i Kamila Bednarka, to powinien sięgnąć po "Dziennik Kapitana cz. I". Druga płyta KaCeZeta zawiera bowiem w sobie polskie reggae w najlepszym wydaniu. Świeżością przypomina pierwszy album Vavamuffin, do którego nadal chętnie wracam i już wiem, że z "Dziennikiem Kapitana" będzie podobnie.

Kuba Chmiel