Tricky

Mixed Race

Gatunek: Elektronika

Pozostałe recenzje wykonawcy Tricky
Recenzje
2010-10-21
Tricky - Mixed Race Tricky - Mixed Race
Nasza ocena:
8 /10

Po dwóch latach król trip-hopu ponownie otwiera przed nami bramy do swojej krainy szeptu, upalonych brzmień i zaskakujących połączeń. Główną inspiracją przy tworzeniu "Knowle West Boy" była tytułowa dzielnica Bristolu, w której artysta się wychował. "Mixed Race" inspirowane jest zaś mieszanym pochodzeniem artysty. Tym samym kolejna dawka muzycznego eklektyzmu była nieunikniona.

Nieomal cyrkowa żonglerka stylami wychodzi Tricky’emu doskonale. Aby zmniejszyć szansę na to, że którakolwiek z podrzucanych muzycznych piłeczek upadnie i roztrzaska się o ziemię zaprosił do współpracy mało znanych, acz mocno wybijających się na płycie, artystów takich jak Hakim Hamadouch, Franky Riley i Terry Lynn. Produkcją zajął się Bobby Gillespie z Primal Scream. Anglik miesza konwencje, gatunki, style i na przestrzeni trzydziestu minut przeprowadza nas przez kolejne, najczęściej diametralnie różne od siebie, utwory. "Mixed Race" to najbardziej filmowa opowieść muzyczna spośród wszystkich dokonań muzyka. Dziesiątki wątków z niezwykłą intensywnością przeplatające się na jednej z ciemnych gangsterskich ulic. Straszliwie przerysowane, ale trochę tak to widzę.

"Mixed Race" wita nas bluesowym "Every Day" od którego, swoją rytmicznością i dynamiką, dość grubą kreską odcina się romansujący z elektroniką i hip-hopem "Kingston Logic". "Ghetto Stars" czaruje świetnymi partiami skrzypiec i delikatnym kobiecym wokalem a "Really Real" gęstym psychodelicznym klimatem. "Bristol To London" to kolejne zderzenie z elektroniką, ale tym razem znacznie brutalniejsze i mocniejsze aniżeli w przypadku "Kingston Logic". Jednak to wtapiający się w bliskowschodni klimat "Hakim", z udziałem algierskiego gitarzysty Hakima Hamadouche, jest jednym z najbardziej charakterystycznych utworów na "Mixed Race".


Najmłodsze dziecko Tricky’ego to ciągłe zderzanie i ciągłe przenikanie się najróżniejszych muzycznych światów. Elektronika komponuje się z bluesem, smyczki z mocnymi gitarowymi riffami, perkusja podkreśla subtelne barwy głosów Franky Riley i Terry Lynn, a instrumenty dęte nie kłócą się z arabskim zawodzeniem Hakima Hamadouche.

Dotykać tylu rzeczy na raz, mieszać je ze sobą, maksymalnie rozbujać dźwięki i nie wyjść z tego choćby z mocnym zawrotem głowy. Takie płyty potrafi nagrywać tylko Tricky.

Olga Kowalska