Laibach

Volk - Dead In Trbovlje

Gatunek: Elektronika

Pozostałe recenzje wykonawcy Laibach
Recenzje
2009-12-18
Laibach - Volk - Dead In Trbovlje Laibach - Volk - Dead In Trbovlje
Nasza ocena:
9 /10

To już czwarte DVD sygnowane logo Laibach - i prawdopodobnie najlepsze. Nie może być inaczej, skoro dokumentuje ono trasę promującą doskonały "Volk". Każdy, kto z tej okazji widział zespół live w Warszawie, Krakowie czy gdziekolwiek indziej, wie, że nie był to zwyczajny koncert. Laibachowe wersje hymnów odegrane na żywo z towarzyszeniem projekcji video nabrały niesamowitej mocy i głębi.

"Volk - Dead in Trbovlje" to oczywiście tylko substytut osobistego obcowania z muzyką Słoweńców, a mimo to odzwierciedla jej specyficzny klimat w takim stopniu w jakim tylko DVD oglądane w zaciszu domowym jest w stanie oddać atmosferę prawdziwego koncertu. Główne danie tego wydawnictwa zostało zarejestrowane 23 marca 2007 w Trbovlje - rodzinnym mieście muzyków. Wrażenie deja vu towarzyszło mi przez cały czas oglądania DVD, bowiem koncert ten jest niemal w każdym szczególe identyczny z tym, który odbył się w Warszawie. Począwszy od wizualizacji wyświetlanych na dwóch ekranach za plecami zespołu, poprzez podział setu na dwie części plus tracklistę, na aranżacjach utworów skończywszy. Część pierwsza oparta została wyłącznie na repertuarze z "Volk". Krążek został odegrany w całości (z pominięciem jedynie "Vaticanae"), a utwory zagrane w tej samej kolejności, w jakiej znajdują się na płycie. Zespół postawił na wierne odtworzenie wersji hymnów z albumu i bezbłędnie wywiązał się z tego zadania.

Za partie wokalne odpowiadał jak zawsze Milan Fras wspomagany przez wokalistkę, nie zabrakło jednak także Borisa Benko z duetu Silence (o ile dobrze pamiętam, nie pojawił się w Warszawie), który swoim śpiewem na "Volk" wniósł wiele świeżości do muzyki Laibach. Szkoda, że Boris pojawił się dopiero pod sam koniec występu i zaśpiewał tylko w "Nippon" i "Slovania". Może spóźnił się na samolot? Swoją rolę dobrze spełniły też wyświetlane na ekranach teledyski (np. "Anglia") i projekcje, które doskonale podkreślały wymowę tekstów i świetnie współgrały z muzyką. Dzięki bardzo dobremu nagłośnieniu całość brzmiała klarownie, czysto i selektywnie. Kiedy przebrzmiały ostatnie dźwięki "NSK", salę wypełnił marszowy beat "Tanz mit Laibach" otwierającego drugą część występu. Klimat zmienił się momentalnie, pierzchła gdzieś atmosfera zadumy zastąpiona tanecznymi rytmami. Na scenie nie zabrakło również znanych z wcześniejszych koncertów dziewczyn z warkoczami i bębenkami.


Zespół nastawił się niemal wyłącznie na kawałki z "Wat" (oprócz "Alle gegen Alle" z "Nato"). Trochę szkoda, bo utwory z innych płyt, w tym największe "przeboje" jak "Leben heisst Leben", "Final Countdown" czy "God is God", mogłyby nieco urozmaicić całość. Dopiero w zamykającym występ medley’u klasycznych hitów puszczonym z taśmy pojawiły się ich fragmenty. W dodatkach umieszczono zestaw teledysków do utworów z "Volk", wszystkie koncertowe wizualizacje, wyświetlane podczas setu oraz krótki film dokumentujący całą trasę. Generalnie rzecz obowiązkowa nie tylko dla fanów.

Szymon Kubicki