Boozoo Bajou

4

Gatunek: Elektronika

Pozostałe recenzje wykonawcy Boozoo Bajou
Recenzje
2014-03-26
Boozoo Bajou - 4 Boozoo Bajou - 4
Nasza ocena:
7 /10

Peter Heider i Florian Seyberth, czyli funkcjonujący pod nazwą Boozoo Bajou elektroniczny duet rodem z Niemiec, po czterech latach od "Coming Home", powrócili z porcją premierowego materiału.

Nowy studyjny album może zaskoczyć fanów, przygotowanych na kolejną płytę eksplorującą rejony trip-hopu i dubu w ogólnej estetyce downtempo. Już zresztą ubiegłoroczna EPka z tytułowym, fantastycznym zresztą, "Jan Mayen" na czele zapowiadała stylistyczny dryf w wydaniu flagowego niegdyś wykonawcy wytwórni !K7 - dziś nagrywającego pod egidą R&S Records. "Czwórka" rzeczywiście mocno oddaliła się od poprzednich dokonań niemieckiego duetu - chillout z początku twórczości nieomal zanikł, umknęła gdzieś również przebojowość z "Dust My Boom". Heider i Seyberth obrali zupełnie odmienny kurs na tereny elektroniki eksperymentalnej, niezwykle klimatycznej i przestrzennej, często odwołującej się do ambientu, downtempo oraz trip-hopu, ale w wydaniu mało rozrywkowym, bardziej artystycznym.

Utwory często zdają się być jedynie plamami dźwięku, bez wyraźnego motywu czy beatu. Zresztą beat na "4" odgrywa rolę niepomiernie mniejszą niż bas, rytmów jest tu niewiele, a gdy się pojawiają, nasuwają skojarzenie bardziej ze stonowanym jazzem niż muzyką elektroniczną. Już otwierający płytę, rewelacyjny "Jan Mayen" z solówką saksofonu nałożoną na ambientowe odjazdy zapowiada nie lada wędrówkę - dźwięk tego instrumentu pojawi się na "4" jeszcze kilkukrotnie, w tym podczas świetnego "Hirta". Pod drodze posłuchamy trip-hopowego "Kodiak", mocno eksperymentalnego chilloutu "Der Kran" i wreszcie masy ambientu podanego w estetyce downtempo. Na "czwórce" nie ma piosenek, to płyta w pełni instrumentalna, pozbawiona dyskotekowego zadęcia, brakuje też wpadających w ucho momentów. Nowy Boozoo Bajou to przede wszystkim artystyczny eksperyment, który wcześniejszym słuchaczom niemieckiego duetu, szczególnie tym mniej łaknącym poznawania nowych horyzontów muzycznych, niekoniecznie przypadnie do gustu.


"4" przynosi pięćdziesiąt minut materiału, który dzięki plamom dźwięku i nie narzucającemu się beatowi tworzy gęsty, lepki, szarobury klimat w atmosferze zamglonego kina noir. Z pewnością nie jest to muzyka łatwa, głównie przez swój eksperymentalny, mocno ambientowy charakter, ale amatorów bez wątpienia znajdzie. Szczególnie wśród tych, którzy od muzyki oczekują przede wszystkim otwartości, budowania nastroju, a aura mrocznych, czarno-białych kryminałów z akcją sunącą w powolnym rytmie im nie straszna.

Grzegorz Bryk