Mike Oldfield

Tubular Beats

Gatunek: Elektronika

Pozostałe recenzje wykonawcy Mike Oldfield
Recenzje
2013-03-01
Mike Oldfield - Tubular Beats Mike Oldfield - Tubular Beats
Nasza ocena:
3 /10

Bezwzględny szacunek należy się Oldfieldowi za jego wkład w historię muzyki, niejedną noc poświęciło się na poznawanie światów, które z takim pietyzmem kreował na swoich albumach i nie mówię tu wyłącznie o opus magnum w postaci "Tubular Bells".

Jednak najnowsze wydawnictwo artysty, przewrotnie i zapewne z założenia humorystycznie zatytułowane "Tubular Beats" każe przypuszczać, że Mike Oldfield zwariował.

Zapewne zupełnie inaczej słuchałoby się "Bitów rurowych" (!!!), gdyby była to autentycznie autorska płyta prezentująca nowy materiał - w takim przypadku można by wybaczyć flirty artysty z downtempo oraz trancem i bez ironii posłuchać takiego eksperymentu, bo przypuszczam, że i w tym gatunku Oldfield miałby coś ciekawego do zagrania. Niestety, "Tubular Beats" to ani świeży materiał, a i połowicznie tylko dzieło twórcy "Dzwonów rurowych". Zdecydowanie prym wiedzie tu bowiem niejaki York (Torsten Stenzel), niemiecki twórca muzyki elektronicznej, któremu przypadło w zaszczycie stworzenie remixów kilku mniej lub bardziej znanych utworów Oldfielda.


Słuchacz otrzymał więc cudaczne, zupełnie nie nadające się do słuchania wersje choćby "Tubular Bells" i "Tubular Bells 2"; w oryginale wspaniałe, a w remiksie spartolone "Far Above The Clouds" (z "Tubular Bells III"); czy nawet przebój "Moonlight Shadow" - w wersji z "Tubular Beats" brzmiące tak przeraźliwie pokracznie i "wioskowo", że głowa boli. Rzeczywiście przyjemnej w słuchaniu muzyki tu niewiele, z remixów może tylko "Let There Be Light" - choć i to naciągana przyjemność - przypominające twórczość Jean-Michela Jarre'a. Zasadniczo jedynym miłym momentem albumu jest "Never Too Far", zupełnie nowy kawałek Oldfielda stworzony we współpracy z Tarją Turunen (ex-Nightwish), przypominający twórczość zespołu Bliss (szczególnie z doskonałego albumu "No One Built This Moment"). Cała reszta to przeraźliwie łopatologiczna elektronika ze wskazaniem na puszczanie w klubach o wątpliwej renomie pod względem gustu bywalców.

Tak jak zresztą już wcześniej zaznaczono, gdyby Oldfield dał słuchaczowi nowy materiał w klimatach trance i downtempo, to warto by takiemu projektowi poświęcić więcej uwagi (nawet przecież "Never Too Far" pokazuje, że potencjał na dobrą muzykę jakiś jest). Zupełnie niepoważnemu "Tubular Beats" natomiast należy powiedzieć stanowcze nie i jak najszybciej zapomnieć, że w ogóle powstało.

Grzegorz Bryk