Iggy Pop wyraźnie zmęczył się dźwiękami muzyki rockowej i zafundował swoim fanom płytę... jazzującą. To nie pomyłka, ten amerykański wokalista znowu szokuje, tylko że tym razem zupełną zmianą artystycznego image’u. I na pewno na tym skorzysta, bo to, co robi, jest prawdziwe i niewymuszone.
Na "Preliminaires" głos Amerykanina brzmi łagodnie i momentami nawet lirycznie. Płyty w żaden sposób nie można traktować jako eksperymentu służącego jedynie do zwrócenia na siebie uwagi. Jest to naprawdę dobry album, którego świetnie się słucha, okraszony dźwiękami fortepianu, gitar, klarnetu, trąbki itp. Pomysł doskonały. Oby tak dalej, James!
Michał Pakulski