God Don't Never Change: The Songs Of Blind Willie Johnson
Gatunek: Blues i soul
Blind Willie Johnson jest jedną z najbardziej ikonicznych postaci amerykańskiej muzyki i, szerzej, kultury. O jego twórczości przypomina skompilowany przez Alligator Records tribute album "God Don't Never Change".
Urodzonego w 1897 roku Willie Johnsona do dziś spowija aura tajemnicy. Nie znamy niektórych faktów z jego życia, choćby dokładnych okoliczności utraty wzroku albo śmierci w 1945 roku, wywołanej malarią (jak podaje Michael Corcoran, autor umieszczonej w booklecie płyty długiej biografii Johnsona, rzucającej światło na kilka wydarzeń z jego życia, zarazkami malarii leczono wówczas syfilis). Znacznie więcej wiemy natomiast o jego trwającej niezwykle krótko muzycznej karierze i wyjątkowej twórczości łączącej gospel (Johnson śpiewał wyłącznie pieśni religijne, najczęściej tradycyjne) z bluesowym akompaniamentem - zawsze na gitarze marki Stella - opartym na technice slide. Co więcej, ponoć za przyrząd do slide miał służyć mu... scyzoryk.
Zarejestrowany dorobek Blind Willie Johnsona obejmuje jedynie 30 utworów nagranych w latach 1927-1930, jako tzw. 'race artist' dla wytwórni Columbia. Jego dalszą, doskonale zapowiadającą się karierę jednego z najlepiej sprzedających się artystów gospel swoich czasów przerwał Wielki kryzys. Pieśniarz pozbawiony nagle tantiem z wytwórni (choć był jedynym wykonawcą gospel, którego twórczość była wznawiana na płytach również podczas kryzysu), tułał się jeszcze wielokrotnie, występując w różnych zapadłych dziurach amerykańskiego południa. Ostatni publiczny występ Johnsona, o którym wiemy, miał miejsce w październiku 1933 roku w Shiner w Teksasie, w kościele baptystycznym przeznaczonym dla kolorowych mieszkańców (zdjęcie wciąż istniejącego budynku New Jerusalem Missionary Baptist Church można obejrzeć w książeczce płyty). Kościół mieścił 100 osób, miejsca siedzące były zarezerwowane dla białych, a wstęp na koncert kosztował 10 centów.
Jednak wpływ, jaki Blind Willie Johnson wywarł na późniejszą muzykę, okazał się znacznie większy i cenniejszy niż 10 centów. Inspirowali się nim wielcy pionierzy bluesa - Robert Johnson, Muddy Waters czy Elmore James. Po wykonywane przezeń utwory sięgali m.in. Led Zeppelin (Page i Plant, swoim zwyczajem autorstwo umieszczonego na "Presence" "Nobody's Fault but Mine" przypisali sobie), Eric Clapton, Bob Dylan, Nick Cave czy Ry Cooder, który "Dark Was The Night, Cold Was The Ground" nazwał 'najwybitniejszym utworem w historii amerykańskiej muzyki'. Nic dziwnego, że właśnie ta kompozycja, obok m.in. dzieł Bacha, Beethovena i Mozarta, znalazła się na płycie mającej zaprezentować pozaziemskim cywilizacjom naszą kulturę i umieszczonej w sondzie Voyager 1, wystrzelonej w kosmos w 1977 roku. I pomyśleć, że Blind Willie Johnson nie doczekał się nawet polskiego hasła w Wikipedii...
"Dark Was The Night, Cold Was The Ground" nie mogło zabraknąć również na "God Don't Never Change". Własną, przejmującą wersję, pozbawioną wprawdzie charakterystycznego brzmienia slide, za to wzbogaconą o zaskakującą partię waltorni, zaprezentowała tu Rickie Lee Jones. Jones w świetnym stylu zamyka album, a otwiera go... Tom Waits, który na krążku zagościł aż dwukrotnie i wprost genialnie wykonał swym stylowo zdartym głosem, o jakże czarnej barwie "Soul Of A Man" oraz ikoniczny "John The Revelator". Waits nie należy do grona artystów, których można spodziewać się na płytach z logo Alligator, ale jeszcze większą niespodzianką jest obecność na tribucie Sinéad O'Connor. Irlandka doskonale poradziła sobie z mocno nasyconym duchem gospel i nowocześniej zaaranżowanym "Trouble Will Soon Be Over".
Współczesny sznyt to zresztą cecha niemal wszystkich wersji utworów umieszczonych na "God Don't Never Change". Właściwie nikt nie podejmuje tu próby wiernego odtworzenia akustycznej, skrajnej ascezy oryginalnych nagrań, choć bardzo blisko są Waits (szczególnie w zarejestrowanym częściowo a capella "John The Revelator", w którym Tom gra na cigar box banjo) oraz kolejna znana postać - Derek Trucks wraz z Susan Tedeschi. Muzyczne małżeństwo wzięło na warsztat "Keep Your Lamp Trimmed And Burning" i tylko dzięki oszczędnej gitarze oraz oklaskom znakomicie udało im się osiągnąć pierwotną surowość brzmienia amerykańskiego południa. To zdecydowanie jedna z perełek krążka, choć na uwagę zasługuje tu każdy utwór.
Warto wspomnieć jeszcze o zapewne najbardziej znanej kompozycji z tego zestawu. "It's Nobody’s Fault But Mine" niemal nierozerwalnie kojarzy się oczywiście z głosem Roberta Planta, ale Lucinda Williams (wykonująca tu również utwór tytułowy) nadała mu własny charakter, niesiona przez świetne i ostre partie gitary Douga Pettibone.
"God Don't Never Change: The Songs Of Blind Willie Johnson" to nie tylko świetny, trzymający równy poziom tribute album, ale przede wszystkim dobra okazja, by choć na chwilę powrócić do oryginalnej twórczości Johnsona (albo ją poznać). To w końcu on był jednym z pierwszych, od których wszystko się zaczęło...
Szymon Kubicki