Życie bywa przewrotne... Oto zespół założony dla hecy, i hołdu dla innego bandu - Earth, którego nazwa to niemożliwe do wymówienia logo firmy produkującej wzmacniacze nagrał właśnie jedną z najciekawszych tegorocznych płyt.
Oto w gatunku, który dla wielu jest tylko niezrozumiałym buczeniem i rzężeniem powstał album, który swoją wielowarstwowością i synkretyzmem mógł by obdzielić niejedno wydawnictwo. Sunn O))), bo o nich mowa, dawno już zeszli ze ścieżki grania drone doom metalu w czystej formie. Po nagraniu tak skrajnie ekstremalnych rzeczy jak ich debiut poszli w poszukiwanie nowych ścieżek dla wyrażenia swej minimalistycznej ekspresji. Czy był to romans z black metalem na "Black One" czy z psychodelią na "Altar" nagranym wespół z Boris czy zabawa z młotem pneumatycznym (!) na "Oracle", czy też z w końcu z kościelnymi organami na "Domkirke", ciągle czegoś mi brakowało w ich muzyce. Wszystkie te eksperymenty były jednoznaczne, oczywiste. Tej oczywistości na "Monoliths & Dimensions" właśnie brak.
Ciężko wymienić pełne instrumentarium obecne na tej płycie. Oprócz drone'ów O'Malleya i Andersona na "Monoliths & Dimensions" usłyszymy między innymi waltornie, harfę, flet czy pianino. Do nagrania albumu muzycy zaprosili też masę gości. I tak jak obecność "stałego" pomocnika Sunn O))) Attili Csihara nikogo nie dziwi, tak udział w nagraniach Juliana Preistera (74-letni trębacz, który współpracował m.in. z Johnem Coltranem) czy Weneckiego Żeńskiego Chóru to prawdziwe novum. Sesyjnych muzyków było tak wielu, że nie wszyscy zmieścili się na płycie. Sunn O))) zrezygnowało na ten przykład z zamieszczenia na swym najnowszym wydawnictwie wokalu Garma z Ulver!
Wszystkie te kooperacje spowodowały, że każdy z czterech utworów ma do zaproponowania odrębną jakość. Otwierający album utwór "Aghartha" zaczyna się jak typowy kawałek drone doom metalowy. Jednak już po chwili tło zostaje wypełnione niepokojącymi dźwiękami, które zagęszczają atmosferę. Ale to tylko początek niespodzianek. "Big Church" to już jazda bez trzymanki. Do gitarowych drone'ów dochodzi żeński chór. Kompozycja utworu przywodzi na myśl budowę i strukturę rodem z muzyki klasycznej! "Hunting & Gathering (Cydonia)" to znów powrót do trochę bardziej klasycznej formy. Początek przywodzi mi na myśl "Monotheist" Celtic Frost. Jednak już po chwili kosmiczne ozdobniki wywodzą ten kawałek na epickie poziomy.
To co czyni z tej płyty opus magnum Sunn O))), to niewątpliwie ostatni utwór nazwany na cześć Alice Coltrane: "Alice". Kawałek ten po długim wstępie rozwija się w freejazzową improwizację na tle gitarowych drone'ów! Oprócz tego przez tło przeleci cała masa innych instrumentów tworząc z "Alice" punkt kulminacyjny albumu.
"Monoliths & Dimensions" to niewątpliwie najbardziej "muzyczne" dokonanie duetu O'Malley/Anderson. Ilość smaczków i multum poza-metalowych inspiracji obecnych na krążku może aż onieśmielić. Jednak całość rodzi konkluzję, iż drone doom w czystej postaci nie ma zbyt wiele do zaoferowania... Sunn O))) wyznacza nowy kierunek dla tego gatunku. Ambitne poszukiwania i brak strachu przed nieznanym. Tak powinien rozwijać się drone, aby mógł zaistnieć szerzej w świadomości słuchaczy.
Grzegorz Żurek