Kolejni idole alternatywnej młodzieży idą w stronę popu i całkiem dobrze na tym wychodzą.
Nie wiem, czy też to zauważyliście, ale artyści niegdyś z dumą noszący łatkę "alternative" coraz chętniej uderzają w stronę muzyki popularnej. Tworzą "tylko" piosenki, sięgają po modne, syntetyczne brzmienia, choć oczywiście na swój sposób oryginalne, odcinające się od radiowej papki. W Polsce za doskonały przykład może uchodzić Hey, z zagranicznych do głowy przychodzi mi choćby The Black Keys (w mniejszym stopniu) czy Bloc Party (w większym).
W tym roku do wyzwolonego popowego grona dołącza Kevin Parker ze swoim Tame Impala. Dotąd Australijczycy zabierali nas w psychodeliczną podróż po świecie starego rocka, w której owszem - nie brakowało miejsca dla elektroniki i dobrych melodii, jednak nigdy na taką skalę jak na "Currents". I powiem wam, że to bardzo dobra decyzja.
Okazuje się bowiem, że w takich ciuszkach Kevinowi bardzo do twarzy, a klubowa otoczka podbija wrażenie psychoaktywnego działania muzyki Tame Impala. Gdy zanurzam się w dźwięki "The Moment" i zamykam oczy, wyobrażam sobie, że właśnie tak mogą działać dobre dopalacze.
Jednak na "Currents" cenię sobie nie rycie beretu, a pieszczenie uszu i wrażliwszej części mojej muzycznej duszy. Każda piosenka Parkera jest jak ciepły balsam, który ukoi skołatane nerwy i rozdygotane ciało. W tej materii moim faworytem jest "Yes I'm Changing", w którym Kevin sennie zawodzi na tle ambientowych pejzaży oraz subtelnego bitu. Powtórkę tej aury doświadczymy w singlowym "Eventually" z tą różnicą, że tu i ówdzie lider australijskiego bandu przełamie ją odważniejszym uderzeniem w gitarę.
Odnajduję na tej płycie sporo inspiracji kolegami zza Wielkiej Wody. Takie "Reality In Motion" spokojnie mogłoby wyjść spod palców Toro Y Moi i stać się hitem wśród czytelników "Stereogum", z kolei "New Person, Same Old Mistakes" jest jakby żywcem wyjęte z jakieś starszej płyty Animal Collective.
Być może jestem już za stary, za łysy i za brodaty, by jarać się takimi dźwiękami, ale muszę Tame Impala oddać, że wykonali bardzo słuszny krok w kierunku dalszego rozwoju. Tym bardziej jestem ciekaw, co będzie dalej.
Jurek Gibadło