Jeżeli ktoś nie jest na bieżąco, może nie wiedzieć, co słychać u Suede.
Tymczasem, po 10-letniej przerwie zespół powrócił i, co więcej, zarejestrował nowy album, zatytułowany "Bloodsports". Suede ma tendencję do zaskakiwania. Wszystko, co nagrają, brzmi naprawdę dobrze. Najpierw debiut "Suede", następnie trzy lata później nieschodzący z brytyjskich list przebojów "Coming Up". Występując na przełomie lat 2010 - 2011, przypomnieli, że nadal istnieją i nie zamierzają poprzestać na pięciu płytach.
Zdaniem frontmana grupy, Bretta Andersona najnowszy album był najtrudniejszy w rejestracji, bowiem sesje nagraniowe trwały rok. Z drugiej strony uważa, że "Bloodsports", mający być fuzją materiału z "Dog Man Star" i "Coming Up", jest najbardziej satysfakcjonujący z dotychczasowych dokonań Anglików. Ed Buller, który odpowiadał za brzmienie trzech pierwszych płyt Suede, został i tym razem zaproszony jako producent. Dobór repertuaru, wzorowanego na dawnych latach twórczości był z pewnością dobrym posunięciem.
Na krążek składa się 12 kompozycji, z których dwie zespół postanowił umieścić w sieci przed premierą: "Barriers" oraz pierwszy singiel "It Starts And Ends With You". Nic dodać, nic ująć - tym sposobem zaprezentowali najmocniejsze strony "Bloodsports". Warto obejrzeć wideoklip "Barriers", który został nakręcony w czerni i bieli, w sali prób podczas nagrań. Sama okładka sugeruje warstwę liryczną. Żądza, gry miłosne oraz wieczny pościg to główna tematyka tekstów. Płyta nie jest jednolita brzmieniowo. Pierwsze siedem utworów jest przepełnionych energią oraz dobrymi gitarowymi riffami. Od "Sometimes I Fell I’ll Float Away" tempo zaczyna nieco spadać. Taki melancholijny nastrój będzie towarzyszył słuchaczowi już do końca albumu. Nie wiem, który kawałek najczęściej potraktujecie przyciskiem replay, ale u mnie był to "Snowblind".
Suede wciąż brzmi podobnie jak przed laty, a "Bloodsports" jest warty dekady oczekiwań. To chyba najbardziej oczekiwane i najważniejsze wydarzenie muzyczne tego roku w świecie alternatywy. 30 marca koncert w Alexandra Palace. Ktoś się wybiera?
Wojciech Margula