Lunatic Soul

Newsy

Solowy projekt wokalisty Riverside, Mariusza Dudy, wkrótce ukaże się na rynku muzycznym. Do współpracy zostali zaproszeni między innymi Wawrzyniec Dramowicz z Indukti czy Michał Łapaj z Riverside.

Fani Riverside nie muszą odczuwać strachu. Zespół ma się świetnie, a Lunatic Soul to wynik dodatkowej energii, którą znalazł w sobie Mariusz Duda. Będzie to podróż (jak określa sam artysta) orientalno-transowo-psychodeliczna, inspirowana takimi artystami jak Dead Can Dance, Peter Gabriel czy Hedningarna. Do współpracy zostali zaproszeni między innymi Wawrzyniec Dramowicz z Indukti czy Michał Łapaj z Riverside.

Dlaczego Lunatic Soul? Cóż, w nazwie Lunatic Soul moi najbliżsi dopatrzyli się ukrytego imienia i nazwiska, więc możliwe, że nie muszę niczego wyjaśniać. Zresztą Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że nie lubię podawać gotowców na tacy. W każdym razie nazwa związana jest z historią, jaka zawarta będzie na pierwszym autorskim albumie. Będzie też utwór o tym tytule.
Co to jest Lunatic Soul? To projekt studyjny, do którego zaprosiłem moich przyjaciół i kolegów z branży,a oni, ku mojemu zaskoczeniu i nieukrywanej radości, zgodzili się na płycie wystapić:

Maciej Szelenbaum – tworzyliśmy razem piękne dźwięki na długo przed powstaniem zespołu na „R”. Maciek jest współautorem kilku kompozycji, zagrał na klawiszach, pianinie, fletach różnej maści, harmonijce, instrumencie z jedna struną, którego nazwy ni cholery nie znam, i qujangu. Zagrałby na jeszcze kilku instrumentach, ale już mu nie pozwoliłem, bo głupio bym przy nim wyglądał.

Wawrzyniec Dramowicz – nie widziałem nikogo innego na jego miejscu. Dla niewtajemniczonych, na co dzień perkusista Indukti, zespołu, który bardzo sobie cenię. Zagrał dokładnie to, co chciałem, – nawet nie musiałem nic mówić. To znaczy - chyba coś powiedziałem, ale nie pamiętam.

Michał Łapaj – zaraz po J. Lordzie i K. Emersonie najlepszy hammondzista świata. Potrafi zagrać nawet książkę telefoniczną. Na płycie zagrał w dwóch utworach. Raczej oszczędnie. Nie wiem dlaczego mu to zrobiłem. Chyba lubię go torturować.

Maciej Meller – ten facet pamięta mnie jeszcze z Xanadu, a ja jego z Deep River. To były dopiero undergroundowe czasy, a nie jakieś tam Riverside’y czy Quidamy. Dzięki niemu dowiedziałem się, co to jest e-bow. Wy też się dowiecie.

Robert Srzednicki – Siedzieliśmy długo z Robertem i kombinowaliśmy specyficzny „sound” tego projektu. Po pierwsze miało być inaczej niż wiadomo gdzie. Po drugie miało być mrocznie i grubo. No i jest mrocznie i grubo. I jest inaczej. A najlepszą grą RPG jest Morrowind.

No i ja – klasycznie: gitara akustyczna, bas, przeszkadzajki, czasem klawisze, no i wycia wszelkiej maści, i po angielsku, i po norwesku. I żeby nie być gorszym od Maćka Sz., kupiłem sobie nawet instrument zwany kalimba. Pięknie brzmi.

Zamykam, kończę, dopisuję ostatnie teksty, robię z Robertem ostatnie nagrania i miksy. Myślę, że już niedługo napiszę więcej na ten temat i w końcu będziecie mogli usłyszeć, co to za muzyka i w jakim stylu. Od siebie powiem tyle – to będzie orientalno-transowo-psychodeliczno-słowno-muzyczna podróż przez mrok gęsty jak smoła, przez który może przejść, albo raczej przepłynąć, tylko… obłąkana dusza.

Szczegóły już wkrótce, a na razie musi nam wystarczyć strona: {LINK: www.lunaticsoul.com }