Dimebag Darrell zastrzelony tego dnia, 18 lat temu
W datach kalendarium świata są takie, które burzą zmysły, wywołują traumy, czy zmieniają świat na zawsze. W historii USA, a zarazem świata dwie daty obok siebie zmieniły wiele: 7 grudnia 1941 zaatakowano Pearl Harbour, a 8 grudnia 2004, na koncercie grupy Damageplan zastrzelony został Dimebag Darrell...
8 grudnia 2004 roku Damageplan grał koncert w klubie Alrosa Villa, w Columbus, w Ohio. Przed gwiazdą wieczoru występowały zespoły Volume Dealer and 12 Gauge. Na show sprzedano 250 biletów, ale zanim na scenę wyszła gwiazda, publiczność liczyła już 400 osób. Pracownicy klubu zauważyli człowieka krążącego po parkingu i zapytali go: "Dlaczego nie oglądasz występów?". Ten odpowiedział: "Nie chcę oglądać żadnych, gównianych zespołów lokalnych. Czekam na Damageplan."
Człowiekiem tym był eks-żołnierz US z zaburzeniami (schizofrenia). Po pierwszym utworze Damageplan wdarł się na scenę i zaczął strzelać do muzyków z zespołu z pistoletu Beretta 92FS. W wyniku odniesionych obrażeń, na scenie zginął Dimebag Darrell, gitarzysta kultowej grupy Pantera. Oprócz niego zginęły jeszcze trzy osoby (dwóch pracowników klubu i fan, który wbiegł na scenę, by udzielić pomocy postrzelonym). Aby uniknąć dalszych ofiar, napastnika zastrzelił policjant.
Do tej pory mam dreszcze, kiedy o tym myślę, tym bardziej, że osobiście miałem okazję poznać Dimebaga Darrella tego samego roku, w Londynie. Dime zostawił niesamowitą spuściznę gitarową, a kochany był za osobowość oraz dystans do siebie i świata. Pokazywał wielu muzykom jak nie gwiazdorzyć w arogancki sposób. Szanował fanów. Żył, spał, jadł muzyką i gitarą! Nie bez powodu jego trumnę na pogrzebie niósł np. Zakk Wylde jak i Eddie Van Halen. Dimebag Darrell został pochowany obok swojej matki na cmentarzu Moore Memorial Gardens w Arlington w Teksasie.
Niech żyje pamięć o nim, o i jego grze oraz jego absolutnie zakonnym poświęceniu gitarze. Spoczywaj w spokoju Dime!