Nowy teledysk zespołu Hunter już w sieci

Newsy
Nowy teledysk zespołu Hunter już w sieci

Baśniowy teledysk do utwory "Strasznik" jest już dostępny!

Oto co o teledysku mówią członkowie zespołu:
 
Pomysł na klip zrodził się blisko dwa lata temu, zanim jeszcze utwór został nagrany. Zarówno tekst jak i muzyka została napisana właśnie z tą myślą.
 
Natchnieniem było pewne niesamowite miejsce na Mazurach - Galindia.
 
Zagubiona w dzikich ostępach leśnych osada, w której kilkoro szaleńców, a konkretnie pewien lekarz - Cezary Kubacki wraz z żoną - Marią i dziećmi, zniesmaczeni rzeczywistością postanowili cofnąć się w czasie i stać się Galindami, Bałtami, którzy niegdyś zamieszkiwali te ziemie.. Przy okazji jednak stając się również, nieco przewrotnie, współczesnym Robin Hoodem i jego bandą. Goszcząc i łupiąc polityków, biznesmenów i turystów wszelakiej maści, narodowości i wyznania. I pobierając oczywiście za to bezczelnie wymierną należność  Czyż to nie urocze? I tak życie toczyło się Yzegusowi I i jego rodzinie spokojnie od 25 lat... I wtedy pojawiliśmy się my. Cali na czarno. Mazurscy, metalowi hippisi anarchizujący. Na szczęście okazało się, że podążamy w tym samym kierunku, choć różnymi traktami.
 
Postanowiliśmy zgodnie połączyć nasze siły w walce z niegodziwością i niesprawiedliwością tego i tamtego świata i wraz z Galindami dać temu upust poprzez muzykę, tekst i obraz. Tworząc swego rodzaju studium zachłanności ludzkiej w zderzeniu z Nienazwanym. Człowiek vs. Natura. Cel był piękny i satysfakcjonujący każdą ze stron. Pewną niedogodnością stała się jednak skala takiego przedsięwzięcia. Podjąć się tego mógł tylko prawdziwy twardziel, wystarczająco szalony, żeby zmierzyć się z taką produkcją.
 
Poszukiwania trwały blisko dwa lata... W międzyczasie nagraliśmy HellWood, nakręciliśmy Labirynt Fauna, wszystko się odwlekało w czasie, zaczęliśmy tracić nadzieję. Ale Natura, jak zwykle, potrafi znaleźć wyjście z każdej, armagedonicznie beznadziejnej nawet sytuacji. I zaskoczyła nas w osobie młodego śmiałka, prawdziwego filmowego Lancelota, którego imię brzmi - Mateusz Winkiel. Wraz ze swoimi przyjaciółmi, ekipą Maniastudio w wakacje przybyli do Galindii i zrobili wizję lokalną. Dalej było już po mistrzowsku i z rozmachem. Szybko, sprawnie i konsekwentnie. Kilka wizji lokalnych, gorące linie telefoniczne, upgrade scenariusza, który wytyczył tekst piosenki i spotkaliśmy się z Naturą w jej królestwie A.D. 09.10.2009, by w ciągu trzech dni zdjęciowych nakręcić całą tę przedziwną historię. Zdjęcia nocne trwały do 4-5 nad ranem. W dzień kręciliśmy wnętrza. Totalne szaleństwo, w które wciągnęliśmy mnóstwo osób przenosząc się w czasie do przełomu XVIII-XIX wieku. A w pewnym momencie znacznie, znacznie wcześniej.
 
Zaangażowaliśmy kilka przedziwnych i barwnych postaci a także profesjonalnych i samorodnych jak się okazało aktorów. Ekipa filmowa liczyła
 
12 osób. Galindowie, podobnie jak zespół byli po prostu sobą. Rozmach produkcyjny tego klipu, scenografia, statyści, rekwizyty, dbałość o szczegóły i przede wszystkim ilość dni i nocy zdjęciowych niespotykana jak na naszą rzeczywistość i na pewno rzadko spotykana na świecie. Wszyscy razem przenieśliśmy się w kompletnie inny świat, co nie było znowu takie trudne biorąc pod uwagę magię tego miejsca. Jest to jednocześnie ciąg dalszy historii rozpoczynającej się w obrazku do Labiryntu Fauna. Wszystko w konwencji snu i jawy, z parafrazami pewnych historycznych postaci tworzy krótką filmową opowieść, w którym narratorem jest wędrowna trupa mrocznych i posępnych Straszników Odwiecznej Tajemnicy... A teraz sugerujemy usiąść wygodnie... na wszelki wypadek chwycić oparcia foteli... Panie i Panowie...
 
Nadchodzi... Strasznik...