NATIVE INSTRUMENTS Guitar Rig 3

Rodzaj sprzętu: Pozostałe

Pozostałe testy marki NATIVE INSTRUMENTS
Testy
2009-03-10
NATIVE INSTRUMENTS - Guitar Rig 3

Guitar Rig śmiało można nazwać aplikacją zasłużoną dla świata gitary i choć na łamach "Gitarzysty" nie poddana została jeszcze żadnej ocenie, to chyba niewielu jest Czytelników, którzy się z nią nie zetknęli.

Popularność tej aplikacji wynika z jej niesamowitych możliwości typu all-in-one, czym odróżnia się od swych głównych konkurentów. Od czasu swej premiery Guitar Rig przeszedł długą drogę, osiągając różne fazy. Obecnie wystarczy jeden rzut oka, by stwierdzić, że fachowcy z Native Instruments wyciągnęli z tej podróży właściwe wnioski i poszli we właściwym kierunku.

Guitar Rig 3 zrzucił z siebie szatę elektromaniaka obładowanego sprzętem od stóp do głów. Dojrzał nie tylko technicznie, ale nabrał także wyjątkowej scenicznej elegancji. Przy nowym rozwiązaniu posunięto się jeszcze krok dalej, dochodząc do wniosku, że Guitar Rig powinien być użyteczny nie tylko w studiu, ale i na scenie.

Za chwilę przekonamy się, czy faktycznie może być użyty w tak zróżnicowanych warunkach i odpowiemy sobie na pytanie, dlaczego te zmiany były konieczne.

HARDWARE

Interfejs audio MIDI, czyli Rig Kontroler 3 czy - jak kto woli - karta dźwiękowa działająca w oparciu o łącze USB 2.0, pełni również rolę sprzętowego kontrolera (pedalboardu). Tym samym zapewnia on efektywną pracę w studiu i na scenie. Jako urządzenie studyjne jest po prostu wysokiej jakości dwukanałowym interfejsem audio/MIDI, za pomocą którego możemy dokonać jednoczesnej rejestracji dwóch instrumentów.

Głównym adresatem tego urządzenia są oczywiście gitarzyści, zatem charakterystyka obu wejść została dostosowana do impedancji gitar z pasywną elektroniką, w tym również basów. Gniazda wejściowe TRS 1/4" (czyli duży jack) znajdują się na tylnym panelu i każde z nich zostało wyposażone w potencjometr czułości wejścia. Nie powinna zatem zdarzyć się sytuacja, w której sygnał z gitary będzie zbyt słaby lub zbyt silny.

Poziom sygnału możemy skontrolować natychmiast dzięki pokładowemu miernikowi poziomu dostatecznie dokładnemu, aby móc wychwycić ten moment, w którym sygnał zostaje przesterowany. W tej dziedzinie nastąpiła znaczna poprawa funkcjonalności w stosunku do poprzedniej wersji kontrolera, gdzie rolę wskaźnika pełniły pojedyncze diody SIGNAL i CLIP.

Ustawienie właściwego poziomu na wejściu jest bardzo ważną czynnością, bowiem to od niej zależy, jak dobry sygnał podamy na przetworniki analogowo-cyfrowe. Im wyższa (byle tylko nie była przesterowana) wartość sygnału wchodzącego na przetwornik AD, tym lepsza jakość i mniejsze szumy. Warto dołożyć tu trochę starań, zwłaszcza gdy uświadomimy sobie, że Rig Kontroler został wyposażony w 24-bitowe przetworniki AD/DA i potrafi pracować w pełnym zakresie częstotliwości próbkowania od 44.1kHz do 192kHz. Jest więc absolutnie zawodowo i szkoda marnować jego potencjał, nie dbając o poziomy sygnału.

Możliwości kontrolera nie ograniczają się tylko do współpracy z gitarami i z powodzeniem użyć go można również do rejestracji wszelkich innych instrumentów dostarczających sygnał o poziomie liniowym, np. syntezatorów czy sygnałów z wyjść kostek efektowych lub multiefektów. Wystarczy użyć przełącznika LINE/INSTRUMENT - i po problemie. Podobna zasada dotyczy różnych rodzajów gitar wyposażonych w przetworniki typu single-coil (stosujemy wówczas tryb Low) albo humbucker (stosujemy tryb High).

Złącze MIDI zapewnia nam również pełną współpracę z wszelkimi urządzeniami MIDI: klawiaturami sterującymi, kontrolerami czy syntezatorami. Nagranie z użyciem mikrofonu wymagać jednak będzie stosownego przedwzmacniacza zewnętrznego.

Rig Kontroler 3 został tak zaprojektowany, aby spełniał przede wszystkim wymogi sceniczne, nie tracąc przy tym nic a nic ze swej studyjnej przydatności. Wersja trzecia kontrolera, oprócz czytelniejszych i dokładniejszych wskaźników poziomów, posiada również czytelnie opisane przełączniki nożne oraz wyraźnie oznaczone wejścia znajdujące się na panelu tylnym. Nie trzeba już zatem pochylać się i zaglądać "na tyły", żeby się przekonać, z którego wejścia aktualnie korzystamy. Łatwiej jest też w warunkach koncertowych zlokalizować pokrętła GAIN. Samych przycisków nożnych jest również więcej, a konkretnie osiem.

Obecnie wygląd głównego panelu Rig Kontrolera w niczym nie różni się od typowego multiefektu. Wszystko jest doskonale widoczne i nie trzeba niczego zgadywać. Niewątpliwie świetnym posunięciem konstruktorów jest zapewnienie bezpośredniego dostępu do tunera oraz do kontroli tempa przez przycisk TAP.

Całość obudowy jest solidna, a ciężki, metalowy korpus doskonale trzyma się nawet śliskiego podłoża. Rig Kontrolera można więc spokojnie zabrać na scenę - z pewnością nie zaszkodzą mu nawet trudne warunki koncertowe. Jedyne zastrzeżenie to zbyt głośno pracujące przełączniki.

SOFTWARE

Oprogramowanie przeszło również sporo zmian. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że większość z nich została podyktowana zastosowaniem Guitar Rig na scenie. Wszystko jest teraz prostsze, solidniejsze, a także czytelniejsze. Mowa tu oczywiście o wyglądzie interfejsu graficznego. Wystarczy rzut oka na porównawczą ilustrację, a już jest wiadomo, w czym rzecz.

Organizacja interfejsu została zachowana bez istotnych zmian. Nadal mamy do czynienia z wyraźnie wydzielonymi trzema sekcjami: zarządzanie poziomami sygnałów wejściowych i wyjściowych (dostępnych zawsze w górnej części okna), zarządzanie presetami (po lewej stronie okna) oraz sekcja "sprzętowa", czyli obrazująca to, co aktualnie używamy (po prawej).

Sekcję zarządzania presetami (Browser) można ukryć, a dodatkowym oknem pomagającym w orientacji odnośnie np. funkcji aktywnych przycisków nożnych jest Rig Kontroler. Wzornictwo komponentów (wzmacniacze, efekty, głośniki) nie zmieniło się, i słusznie, bo te zastosowane w drugiej wersji Guitar Rig sprawdziły się w praktyce, a jak coś działa dobrze, to lepiej tego nie zmieniać. Zwiększyła się jednak ilość symulacji, najbardziej wzmacniaczy, których jest obecnie czternaście (poprzednio dziewięć), jednak nie ilość wskazuje tu na postęp w dziedzinie praktyczności.

Pojawiło się bowiem rozwiązanie dużo bardziej pożyteczne niż cała sterta wirtualnych wzmacniaczy i kolumn, z którymi nie wiadomo, co zrobić. Rozwiązanie to nazywa się Matched Cabinet, czyli...

Dopasowana paczka składająca się ze wzmacniacza i dopasowanego do niego zestawu głośnikowego jest konfiguracją domyślną i gotów jestem postawić tezę, że w większości przypadków - właściwą. Wzmacniacze z paczkami głośnikowymi zestawiono tak, by oddać jak najwięcej charakterystycznych cech brzmieniowych takiego zestawu. Czym się kierowano? W zasadzie nie wiadomo, jednak konkretne wzmacniacze często wyposażane były i są w dedykowane zestawy głośnikowe. W przypadku wzmacniaczy typu combo jest to oczywiste, jednak praktyka wykazała, że gitarzyści dobierali do głów konkretne paczki. Takie połączenia wchodziły później do kanonu i stosowane były jako rozwiązania zalecane. W przypadku Guitar Rig 3 jest podobnie, co jednak nie oznacza, że odmawia się nam prawa do osobistych eksperymentów.

Odłączenie sugerowanej paczki od wybranego przez nas wzmacniacza jest proste, a na podorędziu mamy znaną z wersji drugiej aplikacji sekcję Cabinets & Mics, gdzie można poszaleć do woli, zestawiając prawie dowolną ilość kolumn najróżniejszych gatunków, a na dodatek dowolnie omikrofonowanych kilkoma rodzajami wirtualnych mikrofonów.

Wybór innego głośnika można również przeprowadzić bardzo prosto poprzez zwykłe wywołanie z listy jednego z dwunastu zestawów głośnikowych. Matched Cabinet różni się ponadto tym od pozostałych kolumn z sekcji Cabinets & Mics, że posiada wbudowane regulacje mikrofonowania dwoma mikrofonami (wzajemną ich proporcją) oraz regulację odległości. Nie trzeba zatem lawirować wśród różnych opcji, a całą sprawę załatwia się na miejscu, w obrębie zestawu głośnikowego.

Dobór kolumn do wzmacniaczy uważam za właściwy i jeśli poszukujemy wzmacniacza np. o ciepłym brzmieniu bluesowym, to nie martwimy się doborem kolumny - Matched Cabinet na pewno zabrzmi tak, jak trzeba.

Live View jest zasadniczą nowością, która sprawia, że użytkowanie Guitar Rig na scenie w niczym nie odbiega od stosowania klasycznego multiefektu. W pewnym stopniu użycie Guitar Rig może być nawet znacznie wygodniejsze, bo który multiefekt posiada tak ogromny wyświetlacz? Okno trybu Live View zawiera tylko to, co potrzebne nam podczas koncertu, a więc: dobrze widoczną nazwę presetu, precyzyjny tuner oraz kontrolę nad funkcjami przycisków nożnych. Więcej naprawdę nie trzeba. W tej właśnie kwestii Guitar Rig 3 daje coś, czego nie daje żaden multiefekt: dynamicznie zmieniające się opisy funkcji obsługiwanych przez przyciski.

Pierwszy rząd przełączników nożnych (footswitche) to przyciski wywołujące polecenia typowe dla danego presetu. Raz więc mogą obsługiwać delay, reverb, wibrato lub kanały wzmacniacza, a raz zupełnie inny zestaw funkcji. W typowym multiefekcie to gitarzysta musi pamiętać, co zapisał w pamięci dla wybranego przycisku. Emulator brzmień Guitar Rig 3 natomiast wyświetla na ekranie funkcję realizowaną przez przycisk, a ponieważ ekran komputerowy jest zdecydowanie większy (nawet od największego wyświetlacza multiefektu), więc nie ma wątpliwości, co jest cool, a co nie, prawda? Pedał ekspresji również posiada opis realizowanej przez siebie funkcji: wah, prędkość wibrato czy tremolo itd.

Już nie musimy niczego pamiętać - wszystko jest świetnie widoczne. Zabrakło tylko jednego: przejście w tryb Live View odcina nas od pełnej listy presetów i dostępne są brzmienia tylko z wybranego katalogu. Ma to również swoją dobrą stronę, ponieważ na koncercie nie zginiemy w gąszczu presetów.

Z pomocą również przychodzi możliwość tworzenia własnych banków, które możemy skompletować z już zapisanych presetów zwykłymi poleceniami "kopiuj" i "wklej" (copy i paste). W ten sposób tworzymy bank na potrzeby konkretnego występu, w którym nie ma zbędnych brzmień. Widoczność liter w trybie Live View (krój, większy rozmiar czcionek i kontrastowa kolorystyka) jest bez zarzutu i jedno jest pewne: w multiefekcie na pewno nie jest lepiej.

Bardziej efektowo zrobiło się za sprawą dodatkowych modułów efektowych i pogłosowych. Dotychczasowy arsenał efektów modulacyjnych został wzbogacony o Electric Lady, czyli stereofoniczny flanger/chorus, Phaser Nine, Ring Modulator oraz absolutne novum o nazwie Harmonic Synthesiser, czyli moduł funkcjonujący jako monofoniczny syntezator generujący dźwięki oparte o przebiegi kwadratowe oraz jako oktawer nadający gitarom i basom sporo klawiszowego charakteru. Syntezator ten, jawnie nawiązujący do pierwowzoru firmy Electro-Harmonix, potrafi generować intrygujące brzmienia typu swell (slow attack) zarówno na barwach czystych, jak i z syntezowaną domieszką.

Kolekcja korektorów i filtrów wzbogaciła się o dwa nowe elementy: prosty filtr Custom EQ, a także klasyczną kaczkę Real Wah. Stosunkowo uboga dotychczas oferta efektów typu delay została uzupełniona o emulację echa taśmowego Tape Echo reprezentującą analogowe korzenie tego typu efektów, a także współcześniejszy Delay Man oferujfący modulację typu chorus lub wibrato.

Najmniej nowości znajdziemy w dziale przesterów, ponieważ to, co było dobre do emulacji, zaaplikowano już w poprzednich wersjach. Jedyną zmianą jest rozbudowany efekt typu overdrive/distortion o sporo mówiącej nazwie Sledge Hammer. Tak naprawdę zachowuje się on jak kompletny preamp gitarowy z modułem overdrive i regulacją barwy.

W dalszym ciągu dysponujemy modułami typu split, dzięki którym sygnał gitary możemy podzielić na osobne tory, wysłać na odrębne wzmacniacze i zestawy efektów. Wszystko to możemy na końcu zmiksować w pokładowym mikserze. Oczywiście w dalszym ciągu mamy do dyspozycji dwa wirtualne magnetofony, które z powodzeniem wykorzystamy jako narzędzia treningowe, odtwarzacze pętli czy notatniki pomysłów.

WRAŻENIA

Podczas testów, w codziennym użytkowaniu, emulator brzmień Guitar Rig 3 działał całkowicie bezawaryjnie. Nie zdarzyła się ani jedna krytyczna sytuacja związana z niewydolnością komputera (testowa maszyna to Mac Mini Core Duo 2GB RAM z Win XP i Boot Camp). Zmiany presetów następują płynnie, i to zarówno przy wybieraniu myszką, jak i z użyciem Rig Kontrolera. Czas przywoływania kolejnych brzmień jest pomijalny i zupełnie nie różni się pod tym względem od sprzętowych multiefektów.

W porównaniu do wersji poprzedniej oprogramowanie Guitar Rig 3 nie jest ani mniej, ani więcej wymagające w stosunku do procesora komputera. Testowa maszyna obciążana była średnio 7-8%, gdy w grę wchodziły fabryczne presety, a zmuszenie procesora do pracy powyżej 20% następuje dopiero przy bardziej wymyślnych konfiguracjach. W typowym rockowym projekcie spokojnie można uruchomić kilka instancji Guitar Riga.

Podczas testów zawsze miałem włączone co najmniej dwa wcielenia (plus Guitar Rig 2 - dla porównania) i nie zdarzyła się ani jedna sytuacja zagrażająca stabilności systemu. Mając na co dzień "pod nogą" efekt Boss GT-8, nie odczuwałem żadnej różnicy w filozofiii wygodziegry.

Potraktowałem Rig Kontrolera jako multiefekt, a ekran komputera jak spory wyświetlacz i, mówiąc szczerze, układ ten sprawdził się bez zarzutu. Wszystko to oczywiście w zaciszu studyjnym, jednak test nie byłby do końca kompletny, gdyby nie sprawdzić Guitar Riga w warunkach scenicznych...

Zainstalowałem więc aplikację w trybie stand-alone na laptopie o identycznych parametrach jak stacjonarna maszyna testowa i ruszyłem na lokalną scenę klubową. Niespodzianki nie było. Ufałem komputerowi skonfigurowanemu do obsługi audio i niezaśmieconemu grami ani konkurencyjnymi aplikacjami. Nie obawiałem się też brzmienia Guitar Rig 3, wysyłanego wprost do miksera (czyli bez użycia wzmacniacza gitarowego), bo to, co proponuje w zakresie gitar lżej przesterowanych i czystych, jest całkowicie akceptowalne i nie do odróżnienia od klasycznej realizacji wzmacniacz-mikrofon.

Klub to nie miejsce, gdzie ludzie w pobożnym skupieniu wsłuchują się w artystyczne popisy wykonawców, i jeśli wystąpiły jakieś niuanse brzmieniowe, to jestem pewny, że nie zostały one przez słuchaczy zauważone. Jedynym skutkiem ubocznym obecności komputera na scenie jest podejrzenie o oszustwo, czyli o to, że gitarzysta nie gra, tylko puszcza coś... z laptopa. Na to jednak nie ma rady. A zatem komputer nie zawiódł i Guitar Rig wypełnił swoje zadanie znakomicie, co oznacza, że nie mam zastrzeżeń.

PODSUMOWANIE

Pora na podsumowanie, w którym nie będzie mowy o jakości modelingu wzmacniaczy, zestawów głośnikowych czy efektów. Ta kwestia zawsze pozostanie przedmiotem sporu pomiędzy fanami hardware, a zwolennikami oprogramowania. Ja pozostanę przy stanowisku, że Guitar Rig 3 to narzędzie przeznaczone przede wszystkim do użytku studyjnego, w którym z pewnością spisze się jak mało który sprzęt.

Studia wyposażone w kilka modeli prawdziwych wzmacniaczy lub gitarzyści zachwyceni własnym sprzętem oczywiście potraktują programową alternatywę z pewnym dystansem i wcale się temu nie dziwię, jednak każdy instrumentalista, który ma zacięcie do eksperymentowania lub jest na etapie poszukiwań, odnajdzie w Guitar Rig swego sprzymierzeńca i doskonałe, wydajne narzędzie do kreowania brzmienia gitarowego.

W obecnej postaci Guitar Rig jest absolutnie pełnosprawnym narzędziem scenicznym, równie niezawodnym jak każdy porządny multiefekt. Każdy, kto obawia się użyć komputera na scenie, powinien w tym przypadku pamiętać o jednym: jeśli się coś wysypie, to nie zawsze wina tkwi w aplikacji, ale raczej w złej kondycji samego komputera.

Aktualne sterowniki i wydajny interfejs Rig Kontrol sprawiają, że Guitar Rig 3 śmiało może wkroczyć do pracy również na scenie.

Michał Lewandowski

wejścia analogowe: TRS 1/4" (2); tryby pracy wejść: gitarowe Hi-Z low (single-coil), gitarowe Hi-Z high (humbucker), liniowe; MIDI: IN, OUT; wyjścia analogowe: TRS 1/4" (2); wyjście słuchawkowe: TRS 1/4" (1);
komunikacja z komputerem: USB 2.0;
częstotliwości próbkowania: 44.1-192kHz; przetworniki: 24-bit; sterowniki: ASIO 2.0, Direct Sound, MME, Core Audio;
systemy operacyjne: Win XP, Mac OS;
format wtyczek Guitar Rig 3: VST, DX, Audio Units, RTAS


Wynik testu
Funkcjonalność:
6
Wykonanie:
6
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
5