Nowa płyta Threat Signal nie przynosi niespodzianek. Kanadyjczycy nadal podążają ścieżką Fear Factory, Machine Head, przede wszystkim jednak - szwedzkiej sceny metalcore/melodic death metal. Oryginalności w tym za grosz, ale czy przekreśla to ich najnowsze dokonania?
W oczach fanów gatunku - myślę, że nie. "Threat Signal" to solidna, dobrze wyprodukowana płyta. We wkładce muzycy zespołu pozdrawiają Soilwork, co jest też dobra wskazówką dotyczącą ich inspiracji. Threat Signal od dziesiątek melo-death`owych hord wyróżniają natomiast dość zaangażowane politycznie teksty - co prawda są to często refleksje o charakterze ogólnym ("New World Order", "Buried Alive"), ale jednak. Zawsze jest szansa trafienia z przekazem do sporej grupy słuchających metalu/metalcore`a nastolatków.
Muzycznie bowiem kupią ich już na starcie. Takie połączenie melodii i wściekłości wciąż ma bardzo wielu zwolenników. Na okładce krążka umieszczono nawet naklejkę "for fans Soilwork, In Flames and Linkin Park", ale myślę, że fani tego ostatniego wyłącza ten album już po pierwszym utworze.
Cała reszta jednak zapewne chętnie posłucha do końca, a może nawet kolejnych parę razy. Bo choć nie jest to granie oryginalne czy odkrywcze, to na pewno rzemieślniczo sprawne. "Threat Signal" to płyta równa i fanom gatunku z pewnością się spodoba. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że jest też przeciętna i pozbawiona znamion własnego stylu. Mamy tu i szczyptę elektroniki, i wrzeszcząco - melodyjne wokale, i pewną dozę epickości ("Trust In None" i "Buried Alive" trwają ponad 6 minut!) - kanon gatunku. Także "mroczna" okładka nie odstaje od konwencji.
Jeśli lubicie przebojowe, szwedzkie melodyjno - metalowe granie, możecie sprawdzić ten album. Słychać, że Threat Signal to dobrzy muzycy, a ich nowy krążek to dobra robota producentka. Nie oczekujcie jednak niczego więcej, poza rzemieślniczą sprawnością.
Krzysztof Kołacki
