Promocja Muzyki

Co się dzieje z rockową muzyką w Polsce? Czy znajdzie się w końcu nowy, grający mocnego rocka zespół, który osiągnie sukces komercyjny?

Niektórzy dziennikarze twierdzą, że zespoły grające "indie" i inne modne gatunki muzyczne, grają gorsze wersje czegoś, co już powstało, a ogłoszona przez angielską prasę "new rock revolution" to czysta fikcja. Niektórzy z nich, wychowani na Rolling Stones, Pink Floyd, nie widzą w nowej muzyce rozwiązań, których nie słyszeliby już wcześniej. Brak tematów muzycznych stanowi jednak inny problem, którym warto zająć się osobno. Ale, żeby muzycy "indie" wykonywali gorszą muzykę?
To trochę zbyt wiele powiedziane…

Polska festiwalami stoi. I nie mówię tu o festiwalach, które są produktem reklamowym znanej stacji telewizyjnej czy półreklamą produktu, na których występują „gwiazdy” o urodzie Iglessiasów i o talencie pani Zosi, ale o tych małych, na których usłyszymy zespoły nie posiadające jeszcze w swoim dorobku ani płyty, ani nawet epki. Od jakiegoś czasu zauważyłem, że na scenie polskiej nie ma popularnego, nowego zespołu, grającego mocną muzykę rockową, a obecnego w popularnych i komercyjnych mediach. Nic dziwnego - wielkie korporacje medialne, w których dział szef działu reklamy jest ważniejszy niz redaktor nie mogą sobie pozwolić na kupowanie "kota w worku" lub niecelny strzał. Promotorów obowiązują słupki procentowe, poza tym utarte formaty (ludzie nie lubią tego, czego nie znają). Nie spodziewajmy się tutaj rewolucji. Ale dobra muzyka broni się sama. Może warto się właśnie takiej rewolucji spodziewać?


{IMG:promocja_4092008.jpg}
(Własny, niepowtarzalny styl to połowa sukcesu…)

Miałem ostatnio okazję uczestniczyć jako juror na wielu festiwalach, organizowanych przez małe instytucje (gminy, małe stowarzyszenia) nie mających pieniędzy na wielką reklamową oprawę. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Wprawdzie większość zespołów grywa muzykę modną (oczywiście modną nie w polskiej telewizji, ale raczej na Wyspach lub za oceanem), ale spora część to wspaniały materiał autorski, znakomity warsztat techniczny oraz doświadczenie sceniczne - coś, co jest tutaj najważniejsze. I jest to rock'n'roll! Nie chcę wymieniać tutaj konktretnych kapel ani festiwali, ale uczciwie muszę powiedzieć: boję się, że ich płyty, bez odpowiedniej promocji, po prostu przepadną. Jak temu zapobiec? Jak sprawić, by wydawcy wywiązali się ze zobowiązań promocyjnych? Czy warto wysyłać swoją płytę magazynom muzycznym? Czy ktoś jej tam posłucha? Nie zapomnijmy też: szansą na prawdziwy sukces jest osłuchanie odbiorców, przyszłych fanów. A jeśli zespół, przez brak środków nie jest obecny w mediach (dana firma medialna nie ryzykowała patronatu przy młodym zespole ergo nie puszcza go w swojej telewizji czy radio) często dochodzi do jego rozpadu. Jak sobie z tym poradzić?

Często (i chodzi o ciężkie pieniądze!) okazuje się, że studio nagraniowe spartoliło sprawę. Nestępna szansa na dobre nagranie nestąpi po spłacie kredytu obecnego… Są również zespoły posiadające wyjątkową ilośc fanów, wygrywający cały czas największe (niezależne) festiwale muzyczne i wciąż jeżdżące na następne. Czy warto? Przecież jest to ich muzyka, rozpoznawalne brzmienie, to jest potężna broń. Istnieje też sporo niezależnych wydawnictw, które piszą o wszytkim, a nie tylko o "swoich artystach". Warto też porozmawiać o sporej ilości małych koncertów "za rozsądną cenę". Warto też na nie czasem pójść. Piszę "czasem", bowiem spotykam kilka spraw, które mnie na takich koncertach skutecznie odstraszają: punktualność artystów i organizatorów, pewien poziom wszystkich grup, trzeźwość muzyków... to tylko kilka problemów. Czy szukać usprawiedliwienia w niewdzięcznej publiczności, warunkach techniczno-finansowych?

Te i inne pytania (jak i próbę odpowiedzi na nie) można będzie usłyszeć podczas wykładu na targach Music Media w Krakowie, w czwartek, 25 września, o godz. 15.00.