W zeszłym roku przez kraj przebiegła charytatywna trasa na rzecz Covana, wokalisty jednego z naszych czołowych towarów eksportowych - death metalowego Decapitated.
Prawie 30 różnych zespołów wzięło udział w tym zacnym przedsięwzięciu, a kwintesencją całej trasy, jak i (krakowskiego) metalu w ogóle, był gig w klubie Kwadrat, który przeżył oblężenie mniej lub bardziej bliskie metalowi ze śmiercią w nazwie. W koncercie podsumowującym trasę, wzięły udział takie kapele jak Thy Disease, Virgin Snatch, reaktywowane Anal Stench, Redemptor, Heart Attack oraz gwiazda wieczoru Decapitated. Część zaprezentowanych tego wieczoru utworów (najwięcej Thy Disease i Decapitated) znalazła się na specjalnym DVD będącym zapisem tego wydarzenia jak i dokumentem przedstawiającym całą ideę stojącą za Covan Wake The Fuck Up!
Całość sfilmowała ekipa RedPig! Productions, która na moje oko nie ma jeszcze zbyt wiele doświadczenia realizacji takich produkcji, ale zarówno do obrazu (oprócz ustawicznego braku ujęć perkusistów i zbyt częstych najazdów na "niedzielne metalowe panny" w pierwszym rzędzie) jak i dźwięku nie mam specjalnych zastrzeżeń. Oglądając zapis tego koncertu trochę żałuję, że mnie w Kwadracie nie było. Bo, po pierwsze, widać po samych muzykach, że było to dla nich coś ważnego, a tak licznie zgromadzona publiczność pokazała, że warto robić w życiu rzeczy dla słusznej sprawy. A kupno koszulki, DVD czy biletu na taki koncert (ostatni odbył się kilka dni temu, tym razem w Rotundzie) jest metalowym obowiązkiem, którego ja nie dopełniłem
Mea culpa, bo takie inicjatywy trzeba wspierać. Zatem, jeśli ktoś chciałby zobaczyć, jak bawi się Polska na metalowym koncercie, a zarazem dofinansować akcję charytatywną na rzecz Covana, niech śmiało kupuje to DVD. Godzina spędzona z samymi kapelami "na scenie" oraz kilkadziesiąt minut dodatkowego materiału jest warta swojej ceny. Ciekawe, czy jest dysk z koncertem to jednorazowa akcja, czy gig na którym obok Decapitated, Thy Disease czy Virgin Snatch, wystąpiły m.in. Sceptic i najbardziej niedoceniany polski band - Serpentię też doczeka się udokumentowania. Miejmy nadzieję, że tak. Bo należy się to zarówno fanom dwóch ostatnich bandów, o których wspomniałem, jak i samemu Covanowi. Kiedyś obejrzy te koncerty z pełną świadomością i zrozumieniem, ciesząc się z występów krajowej czołówki. Mam nadzieję, że nawet teraz, gdy pojawia się na różnych gigach z rodziną i przyjaciółmi, choć trochę wie co tak naprawdę się dzieje i tylko czeka aż w końcu sam da czadu.
Oby!
Grzegorz "Chain" Pindor
